Abyście nie zawęzili się jedynie do myślenia o edukacji wyłącznie w kategoriach polityki, proponujemy na dzisiejszą przedpołudniową lekturę krótki tekst, jaki wczoraj (13 listopada 2023 r.) zamieścił na swoim Fb profilu Borys Bińkowski:
Czy wiecie, że olbrzymie wysiłki przeznaczane na edukację lub szerzej – na wychowanie mają bardzo małe znaczenie dla „efektu końcowego” jakim jest „młody człowiek” zaraz po szkole?
Schemat jest taki:
1.w naszym DNA jest zapisany nasz potencjał,
2.może on być osłabiony czynnikami środowiskowymi (np. obecnością alkoholu w życiu płodowym lub tzw. zimnym chowem),
3.może on być wzmocniony celowymi zabiegami wychowawczymi lub edukacyjnymi.
Ale:
1.wpływ DNA na nasze cechy i kompetencje ocenia się na ok 50%, na inteligencję nawet 50-70%.
2.czynniki środowiskowe stanowią mniej więcej 1/3 wpływu (choć występuje tu duża różnorodność jednostkowa),
3.zabiegi celowe wychowawcze i edukacyjne stanowią resztę – ok. 10-15%.
Co do wpływu samej szkoły – trudno tu o badania, bo musielibyśmy mieć grupę kontrolną, której nie wysłalibyśmy do szkoły, ale moja intuicja oparta na latach doświadczeń podpowiada, że szkoła może wpłynąć zaledwie na 5-10% tego kim się staną młodzi ludzie. Raczej oceniam to na 5% lub mniej.
Młodzi ludzie ciekawi świta, będą się rozwijać niezależnie od tego, czy szkoła będzie im w tym przeszkadzać czy pomagać, a ci, którzy będą zainteresowani wyłącznie imprezami… no cóż, w tym szkoła też im nie zaszkodzi.
Do źródeł tych dość kontrowersyjnych twierdzeń odsyłam do znakomitej książki Roberta Plomina „Matryca”.
Źródło: www.facebook.com/borys.binkowski.9/