Dziś felieton jedynie na temat tego, co wydarzyło się „na moim podwórku”. Co nigdy nie miało miejsca przez minione  ponad 12 lat  redagowania przeze mnie „Obserwatorium Edukacji”. Jak stali czytelnicy wiedzą, zamieszczając materiały z różnych źródeł dokładałem wszelkich starań, aby były to instytucje, redakcje i osoby wiarygodne. Za taką osobę  – od początku gdy rozpocząłem zamieszczanie  wybranych tekstów z jego bloga – uważałem prof. Bogusława Śliwerskiego.

 

A było tak:

 

15 listopada 2015 roku, na stronie „Obserwatorium Edukacji” w materiale „Profesor Śliwerski  o tym, czy w IBE PIB dochodziło do konfliktu interesów”, zamieściłem post prof. Śliwerskiego, zatytułowany Czy jest konflikt interesów w IBE PIB ?”. Zajęty przez następne dni innymi tematami i wydarzeniami, o których informowałem czytających OE, o tym zapomniałem. Aż do 3 grudnia, kiedy to w godzinach popołudniowych otworzyłem moją pocztę internetową (do której adres jest udostępniony w nagłówkowej zakładce na stronie OE) zobaczyłem, że przyszedł post od nieznanego mi nadawcy < KDP S. Drzazga P. Przybyła Adwokacka Spółka Partnerska >

 

Już chciałem go wykasować (jak robię to nagminnie od nieznanych mi nadawców), gdy tknięty ciekawością „kto zacz” – otworzyłem go i nie wierzyłem własnym oczom, gdy przeczytałem – nie tylko wprowadzający tekst, ale zwłaszcza dwa załączniki.

 

Najważniejszym było tam polecenie, obwarowane informacją, że jego niewypełnienie będzie skutkowało odpowiedzialnością karną, abym wykasował tamten materiał z 15 listopada, a teraz zamieścił – podany w załączniku – tekst. Co niniejszym niezwłocznie wykonałem –  bo nie mam zamiaru odpowiadać za nie moje winy.

 

 

Gdy już wykonałem owo żądanie – z ciekawości – otworzyłem stronę bloga „Pedagog” i poszukałem pod datą 13 listopada 2025 roku, czy i kolega bloger także dostał takie żądanie i czy je karnie wykonał. Oto co zobaczyłem:

 

Zinterpretowałem tę sytuację jako przyznanie się prof. Śliwerskiego do napisania nieprawdziwych informacji o owym konflikcie interesów w IBE. W związku z tym postanowiłem bardzo ograniczyć informowanie o tekstach prof.. Śliwerskiego – jedynie do zamieszczania tych, w których opisuje on własne badania prowadzone w obszarze edukacji, lub pochodzące od innych pracowników naukowych, działających w polskich lub zagranicznych uczelniach wyższych.

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

P.s. 1  

 

Już po napisaniu tego felietonu pojawiła się w mojej głowie taka refleksja:

 

A może prof. Śliwerski  postąpił podobnie jak ja i skasował swój tekst „dla świętego spokoju”? Może jednak nie do końca były to informacje „wyssane z palca”?

 

Bo jeśli NAPRAWDĘ była to nieprawda, to czemu kierownictwo IBE nie zamieściło własnego sprostowania, popartego obiektywnie zweryfikowanymi faktami?  Dlaczego woleli wynająć – za nasze, podatników, czyli także moje i prof. Śliwerskiego pieniądze opłaconą – kancelarię adwokacką, aby nas zmusiła szantażem odpowiedzialności karnej do przeprosin za to, że ów tekst „zawierał nieprawdziwe informacje pomawiające Instytut Badań Edukacyjnych – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie”?

 

Jako niepoprawny optymista ciągle wierzę w polskie przysłowie, że prawda „jak oliwa zawsze na wierzch wypływa”…   [WK]

 

 

P.s. 2

 

Z tej całej sytuacji mam jednak drobną satysfakcję: Mam dowód, że moje „Obserwatorium Edukacji” jest znane nawet w Instytucie Badań Edukacyjnych – Państwowym Instytucie Badawczym ! [WK]

 

 

 



Zostaw odpowiedź