Oto tekst, który dr Marzena Żylińska zamieściła w minioną niedzielę na swoim fbprofilu:

 

 

                                                                             Zaniżanie ocen

 

 

 

Wiecie, co jest najskuteczniejszą metodą niszczenia motywacji do nauki? Zaniżanie ocen! W ostatnim czasie codziennie dostaję kilkadziesiąt próśb o pomoc.

 

Rodzice podają oceny zebrane przez ich dzieci w I półroczu i wystawione na ich podstawie oceny na półrocze. Niektóre zostały tak drastycznie zaniżone, że trudno w to uwierzyć.

 

Rodzice pytają, co mają robić, by przywrócić dzieciom / młodym ludziom chęć do nauki. Zjawisko to jest najbardziej krzywdzące w 8 klasie, bo za średnią ocen na świadectwie uczniowie dostają dodatkowe punkty podczas rektrutacji do szkół średnich.

 

Jak mam odpowiadać, co radzić?

 

Czy powinni swoim dzieciom mówić, że to nie stopnie są ważne, ale to, co mają w głowie? Ale czy takie słowa mają sens, gdy od tych stopni zależą dodatkowe punkty podczas rekrutacji, a w szkole wszystko w szkole kręci się wokół stopni, gdy klasówka goni klasówkę? Gdy w szkole na wszystko brakuje czasu, ale nigdy na kartkówki i klasówki?

Czy takie rady mają sens, gdy dzieci i młodzi ludzie każdego dnia doświadczają, że celem szkoły nie jest ich rozwój, ale stopnie, średnie, wyniki egzaminów, staniny, że nikogo nie interesuje ich dobrostan, czas na odpoczynek, ich emocje, rozczarowanie, rozpacz, utrata motywacji do nauki i wiary w sens własnej pracy?

 

Utrata wiary w sens swojej pracy! To właśnie jest największa strata! Niesprawiedliwe ocenianie, niedocenianie trudu i starań, ignorowanie zdobytych przez uczniów stopni, prowadzi do utraty wiary w sens włąsnej pracy. Bo po co siedzieć do nocy, po co przygotowywać się do kolejej klasówki, jeśli zdobyte takim trudem stopnie nauczyciel potem kompletnie lekceważy?

 

Na marginesie – Taka nauka jest kompletnie nieefektywna, a jej efektem jest znane 3 razy Z. Klasówkowy maraton służy tylko zdobywaniu stopni. Efektywna nauka wygląda zupełnie inaczej. Ale to kolejne piętro absurdu, gdy się okazuje, że te stopnie nie są brane pod uwagę.

 

Dostaję codziennie kilkadziesiąt próśb o pomoc. Trudno mi te wiadomości choćby przeczyta. Nawet, gdyby nie spała, nie dałabym rady na nie odpowiedzieć. A poza tym, co mam radzić? Przecież tu nie ma dobrej rady, bo jak mówić w domu, że stopnie są zupełnie nieważne, gdy w szkole wszystko wokół nich się kręci?

 

Czy mam pisać prawdę? A prawda jest taka, że stopnie są narzędziem władzy, które różni ludzie różnie wykorzystują. A niektórzy ludzie władzy nad innymi mieć nie powinni, bo jak ją mają, to wykorzystują ją do krzywdzenia.

 

Nauczycieli w Polsce jest około 600 tysięcy. Jestem przekonana, że znakomita większość z nich to ludzie, którym na uczniach zależy i którzy robią wszystko, żeby oceniać uczniów sprawiedliwie, rzetelnie i tak, żeby budować ich motywację do nauki. Ale…

 

Co to znaczy dobrze oceniać?

 

Dobre ocenianie pomaga w nauce (taki jest cel oceniania zapisany w prawie oświatowym) i wspiera motywację do nauki. Ocenianie jest więc narzędziem wspierającym proces uczenia się.

 

Złe ocenianie odwraca uwagę od tego, czego ktoś się uczy, stawia stopnie na piedestale i niszczy motywację do nauki. Wtedy klasówki są ważniejsze niż lekcje, na których uczniowie mogą się efektywnie uczyć.

 

Znakomita większość nauczycieli ocenia tak, by pomagać uczniom w nauce, ale jest przecież grupka, która ocenia w sposób niezwykle skutecznie niszczący motywację do nauki i zabierający dzieciom i młodym ludziom wiarę w sens ich pracy. To ludzie (osoby drastycznie zaniżające oceny), dla których stopnie są narzędziem władzy. Każdy, kto pracował w szkole, a ja pracowałam wiele lat, wie, kto w ten sposób podchodzi do oceniania. Te osoby nie kryją się ze swoim podejściem i każdy dyrektor, który chce to wiedzieć, wie, kto stopni używa w sposób pomagający uczniom w nauce, a kto ocenia tak, by motywację do nauki niszczyć.

 

Co więc radzę? Do nauczyciela, który drastycznie (nawet o dwa stopnie w dół w stosunku do średniej) obniżył dziecku ocenę na półrocze, napisałabym list i opisałabym skutek takiego podejścia. Zapytałabym, czy ten nauczyciel miał taki zamiar, czy wie, jaki skutek przynosi jego postępowanie. Poprosiłabym o odpowiedź na piśmie, co zrobić, żeby przywrócić dziecku chęć do pracy i wiarę w sens jego pracy. I wszystko to zrobiłabym przez dziennik elektroniczny i tą samą drogą powinna przyjść odpowiedź. Żeby pozostał ślad.

 

Wiem, że tylko mała grupka nauczycieli w taki sposób niszczy motywację uczniów do nauki, wiem, że niezgodna z prawem oświatowym średnia ważona (ten nacięższy młot na uczniów) stosowany jest już w niewielu szkołach, ale gdy takie traktowanie dotyka moje dziecko, gdy widzę, że nauczyciel zamiast motywować zniechęca do nauki, to przecież nie mogę się w milczeniu temu dramatowi przyglądać. Przecież chodzi o dzieci!

 

Przez wiele lat uczyłam w szkole, od wielu lat zajmuję się metodyką, więc napiszę tak:

 

Wiedząc, jak na uczniów działają oceny, tysiąc razy lepiej jest nieco ocenę podnieść, niż ją obniżyć. Drastyczne obniżanie ocen końcowych i śródrocznych w stosunku do ocen bieżących jest nieetyczne, krzywdzące i niegodne nauczyciela.

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/

 



Zostaw odpowiedź