Nie byłbym sobą, gdybym z wszystkich informacji ubiegłego tygodnia nie wybrał w celu jego skomentowania waśnie tego – o rzeczniku praw uczniowskich. Co mnie w informacji o tym zamierzeniu ministerstwa najbardziej zmobilizowało do komentowania?
Oto ta informacja: Że ma być powołany Rzecznik Krajowy przy MEN – wybierany w otwartym konkursie, niezależny od resortu edukacji, który będzie mógł „badać sprawy na miejscu” i żądać wyjaśnień, który będzie także koordynatorem prac rzeczników praw uczniowskich powołanych przy kuratoriach. Ci ostatni będą dysponowali narzędziami „bezpośredniego wpływu”. Na tym szczeblu kończy się obligatoryjność powoływania tego nowego urzędnika, bo na szczeblu samorządów miejskich, powiatowych i gminnych projekt ten zakłada dowolność w powoływaniu rzeczników paw ucznia, choć przewidziano tam zapis o kompetencjach takowych, jeśliby mieli być powołani. Natomiast Szkolny Rzecznik Praw Uczniowskich ma być obligatoryjnie powoływany w każdej szkole.
Wybaczcie, ale gdy o tym czytałem, to z najgłębszych pokładów mej pamięci wyskoczyło wspomnienie pewnego dowcipu z okresu PRL-u: „Co zbiera się jako pierwsze, kiedy przychodzi pora żniw? – Plenum Komitetu Centralnego PZPR!”. Inaczej mówiąc – chcę powiedzieć, że choć tak wiele się wokół nas przez ostatnich trzydzieści pięć lat zmieniło, to jedno w działaniach każdej kolejnej władzy jest stale: skłonność do magicznego myślenia.
Wiara w to, że każda kolejna ustawa czy rozporządzenie od razu rozwiąże problem. A że to nie jest prawda, wiemy wszyscy z naszego codziennego doświadczenia. Choćby na przykładzie ilości śmiertelnych wypadków, powodowanych przez pijanych kierowców. Czy coraz wyższe mandaty i kary spowodowały trwały spadek tej plagi?
Tak samo będzie w przypadku przestrzegania w każdej szkole praw uczniowskich. Jestem przekonany, że WYŁĄCZNIE dzięki temu stanowisku nic radykalnie się nie zmieni. Bo najważniejsza jes postawa każdej nauczycielki i nauczyciela, klimat dla podmiotowości każdej uczennicy i każdego ucznia, jaki panuje w tej konkretnej szkole.
Pewnie powiecie, że Kuzitowicz znowu się chwali. Ale to co w tej chwili mi się przypomniało, opisałem już parę lat temu w jednym z moich esejów wspomnieniowych. Otóż w latach reform z końcówki lat siedemdziesiątych, gdy jako dyrektor ZSB nr 2 zaproponowałem Radzie Pedagogicznej abyśmy powołali w naszej szkole Rzecznika Praw Ucznia, usłyszałem od nauczycieli: „W naszej szkole już jest taki rzecznik – to pan, panie dyrektorze!” I RP nie powołała rzecznika…
Bo to co przede wszystkim musi się stać, to by prawa ucznia były WSZĘDZIE przestrzegane, to praca nad tym, aby były one oczywistością dla każdej osoby pracującej z uczniami, to „wbudowywanie” tego przekonania w świadomość wszystkich kandydatek/ów do zawodu nauczycielskiego w szkołach wyższych,
Oczywiście – Rzecznicuy Praw Ucznia mogą powstać – to nie zaszkodzi. Ale problemu nie rozwiąże…
Włodzisław Kuzitowicz