Proponujemy lekturę – na początek obszernych fragmentów, ale także całego – tekstu Bogdana Bugdalskiego, zamieszczonego dzisiaj na „Portalu dla Edukacji”:
MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać
[…]
> Ministerstwo Edukacji Narodowej myśli o zastąpieniu przedmiotów biologia, chemia, geografia i fizyka jednym – przyrodą.
> Przedmiotu mają uczyć pojedynczy nauczyciele lub zespoły nauczycielskie. Holistycznie – na czym uczniowie tylko zyskają.
> Nauczyciele nie dają temu wiary i w rozwiązaniu MEN widzą wiele problemów dla uczniów oraz dla siebie.
[…]
Zamiana ma dotyczyć szkół podstawowych, w których obecnie uczniowie klas IV mają przyrodę, a w kolejnych latach uczą się już chemii, biologii, geografii i fizyki.
– Stworzenie z kilku przedmiotów jednego przedmiotu, jakim są nauki przyrodnicze, jest o tyle istotne, że wtedy czynimy z nauczania przyrody równie ważny element edukacji, jak matematyka, język polski czy historia, które są przedmiotami uczonymi w dużo większym, szerszym zakresie godzinowym – tłumaczyła plany resortu wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. […]
Zapewniła przy tym, że nowego przedmiotu będą mogli uczyć zarówno pojedynczy nauczyciele, jak i zespoły nauczycielskie. Wprowadzenie jednego przedmiotu zamiast czterech nie oznacza, że uczniowie nie będą się już uczyli chemii, biologii czy fizyki. Uczniowie tylko na tym zyskają, bo holistyczne podejście do przyrody i zjawisk w niej zachodzących sprawi, że będzie ona dla nich bardziej zrozumiała.[…]
Dla nauczycieli sprawa nie jest już taka oczywista. Bo tu jest za dużo znaków zapytania.
Według Jacka Rudnika, z-cy dyrektora SP nr 11 w Puławach, te zmiany na pewno nie wpływają dobrze na samopoczucie nauczycieli. Bo tu od razu rodzi się pytanie, czy jak do klas V-VIII wejdzie przyroda, to nauczyciele po chemii, fizyce będą mieli kwalifikacje do jej nauczania.
Dlatego postuluje on: – Niech kierownictwo MEN zostawi oświatę w spokoju, bo tylko zmienia i zmienia. Człowiek nie zdąży się do jednego przygotować, a już jest drugie. Dopiero było okrojenie podstaw programowych, teraz jest edukacja obywatelska, a już są zapowiedzi, że od 2026 r. zamiast chemii, biologii, fizyki i geografii będzie przyroda. Więc dobrze by było, żeby ministerstwo przygotowywało zmiany, ale ich nie wprowadzało w pośpiechu. Można dać szkołom rok czy półtora, żeby mogły się przyzwyczaić do nowych przepisów, wdrożyć je, a dopiero później wprowadzać kolejne.[…]
Kolejne ważne pytanie dotyczy kwalifikacji, a więc tego, czy wszyscy nauczyciele przyrody, biologii, chemii, fizyki i geografii będą mogli tego przedmiotu uczyć, czy też będą musieli się znowu dokształcać.
– Bo jeśli nauczyciele biologii czy geografii będą musieli robić dodatkowe studia podyplomowe, żeby mogli uczyć kolejnych składowych przedmiotu przyroda, to będzie kolejna katastrofa – prognozuje.
Zdaniem Jacka Ślósarza, dyrektora ZSO w Myślenicach, bez tego się nie obejdzie. Nauczyciel biologii może zupełnie nie czuć fizyki, i odwrotnie.
Co więcej, jeśli już zrobi te kwalifikacje, to będzie takim nauczycielem podstawowym, który właściwie z niczego nie będzie dobry. Ze stratą dla młodzieży. […]
Zdaniem Jacka Ślósarza ta reforma wywoła taki sam skutek, jak ta sprzed lat, kiedy to wprowadzono wieloprzedmiotowość i nauczyciele, którzy tracili godziny zajęć pracy techniki, plastyki, muzyki, masowo zaczęli robić studia podyplomowe, zdobywając kompetencje do nauczania matematyki, chemii czy fizyki. […]
Dyrektor ZSO w Myśleniach podkreśla, że planowana obecnie zmiana – jeśli wejdzie – będzie kolejnym ciosem dla fizyki w szkołach ponadpodstawowych. Powiększy przepaść dzielącą uczniów szkoły podstawowej i średniej, w której fizykę dopiero poznają. […]
Do planowanej zmiany odniosła się również Rada Krajowego Sekretariatu Nauki i Oświaty NSZZ „Solidarność”, a więc reprezentująca środowiska szkolne i uczelniane, oczywiście ją odrzucając. W przyjętym w tej sprawie stanowisku wskazała m.in., że propozycja ministerstwa doprowadzi do znaczącego obniżenia poziomu wiedzy i umiejętności dzieci i młodzieży, a w konsekwencji zapaści polskiej edukacji w zakresie przedmiotów przyrodniczych. […]
Przedstawiciele Solidarności wskazali ponadto, że badania amerykańskich naukowców wykazały, iż jeśli uczy się nie poszczególnych przedmiotów, ale tworzy się międzyprzedmiotowe bloki, jakim byłaby przyroda, bez uzupełniania wiedzy na zajęciach dodatkowych, o 30 proc. spada efektywność nauczania.
Nie trzeba dodawać, że na zajęcia dodatkowe szkoła powszechna nie ma pieniędzy.
Cały tekst „MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/