Otrzymaliśmy dzisiaj tekst, którego nadawcą jest osoba, od lat pracująca w Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, która śledząc nasze materiały, relacjonujące kolejne fazy sytuacji w tej placówce po odejściu zs stanowiska jej dyrektora Janusza Moosa uznała, że „musi, bo inaczej się udusi” przekazać rzeczywisty obraz pracy i jej atmosfery, jaka jest codziennością jej pracowników.
Punktem wyjścia dla tych informacji stała się odpowiedź na jedno z pytań skierowanych przez Pana Posła Marcina Józefaciuka do dyrektora WE UMŁ pana Pawlickiego:
Gorzkie żale czy opinia?
6. Czy Pani Karolina Południkiewicz posiada pozytywne oinie swoich przełożonych i współpracowników podczas pierwszego pełnienia funkcji dyrektora ŁCDNiKP?
Odpowiedź:
Ad. 6 Pani Karolina Południkiewicz posiadała i posiada pozytywne opinie Jej przełożonych. Wydział Edukacji w Departamencie Pracy, Edukacji i Kultury nie posiada żadnych negatywnych opinii, dotyczących Pani Karoliny Południkiewicz, pochodzących od Jej współpracowników.
Celowo i świadomie załączam to pytanie i odpowiedź na nie, bo wywołało one moje głębokie zdumienie. To pewnie prawda, że Wydział Edukacji nie posiada żadnych negatywnych opinii, dotyczących Pani Pełniącej Obowiązki Dyrektora. Nie posiada, bo i skąd miało by mieć, jeżeli nigdy takie pytanie nie zostało postawione pracownikom ŁCDNiIKP.
Pracownikom, którzy zgodnie z zawiłą sytuacją prawną nie stanowią Rady Pedagogicznej i od dnia 1 września 2023 roku nie wiadomo kim tak naprawdę są. Nosimy szlachetne miano konsultantów, doradców metodycznych ale tylko na papierze. Rola pracowników na tych stanowiskach została zmarginalizowana do organizacji ewentów zlecanych przez partnerów zewnętrznych i do pracowników służb porządkowych (patrz: program mŁodziak, czy senioralia w Orientarium). Postuluje się do pracowników poprzez Rady, czy raczej spotkania kierownicze o „załatwianie” fachowców, specjalistów z terenu Łodzi, a może i kraju, bo Łódzkie Centrum takimi nie dysponuje. Oczywiście zapraszanie tych ludzi i ich wystąpienia powinny być realizowane pro bono, a jeżeli któryś z nich będzie oczekiwał zapłaty – to warunki ustali Dyrekcja ( Pani Południkiewicz i Pan Szymański, bo to zawsze dwugłowa dyrekcja jest). Kiedyś pracownicy dydaktyczni bywali zapraszani do łódzkich szkół ale i również różnego typu placówek edukacyjnych z terenu całej Polski jako eksperci. Posiadają oczywiście odpowiednie certyfikaty, dyplomy studiów podyplomowych i inne poświadczenie swoich kompetencji ale to nie jest zauważane ani cenione przez przełożonych. Zaczynamy się bać, że zostaniemy na różnego typu konferencjach, czy tych nieszczęsnych ewentach myleni z kelnerami (bo to już przytrafiło się zastępcy dyrektora). Każda aktywność dydaktyczna musi być konsultowana z tzw. „górą”, a na decyzję czy można ją zrealizować musimy czekać – bo wymaga dłuższych przemyśleń, konsultacji i analizy aktów prawnych.
Nawet jeśli ktoś już coś w danym zakresie realizował to i tak dokonuje się zmian – nawet tych kosmetycznych, jak zmiana terminu. Jest to męczące i stawia nas często w złym świetle, bo zapraszani przez nas specjaliści nie zawsze mogą zmienić termin. Od ponad roku nigdy jako zespół pracowników nie rozmawialiśmy jakie działania poza internetowymi możemy podejmować aby, tak jak bywało wcześniej (np. przed pandemią), Centrum żyło i było miejscem spotkań nauczycieli. W tej inercji decyzyjnej utonęło kilka projektów, które mogliśmy jako Centrum realizować, a to zniechęca do podejmowania kolejnych działań.
Te „gorzkie żale” dotyczą istoty, samego jądra działalności Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, a są jeszcze inne. Niby nieistotne, można się bez nich obyć ale jakże ważne dla kultury organizacyjnej. Jakże ważne do wytwarzania atmosfery wspólnoty, współpracy i zaangażowania na rzecz tej Placówki. Bo nie wolno zapraszać emerytów na wspólne uroczystości pod hasłem, że zarazimy – chyba trądem. Nie wolno na oficjalnym facebooku złożyć kondolencji, pogratulować czegoś, ale jest wyjątek – może to zrobić Pełniąca Obowiązki Dyrektora – w tym co Jej jest bliskie.
Kuriozalne jest mobbingowanie pracowników poprzez sekowanie ich, niezauważanie ich, niezlecanie żadnych zadań. Na wyróżnienie zasługuje wypytywanie niektórych pracowników o ich bezpośrednich przełożonych i twierdzenie później, że ludzie odchodzą z pracy przez złą atmosferę panującą w Ośrodku czy Pracowni. Nawet i to mogłoby nie być dramatem ale nieodpowiadanie na słowa powitania, a wręcz odwracanie się od pracownika to już absolutny brak kultury. Ale dodam, że od chyba dwóch tygodni nastąpiła delikatna zmiana, ale czy będzie trwała to nie wiemy.
Uczciwość każe dodać w tym miejscu, że w tych specyficznie „kulturalnych” zachowaniach przoduje zastępca dyrektora i to on zadaje niektórym pracownikom pytania, po której stronie się opowiadają – wicedyrekcja kontra dyrekcja.
Obyś żył w ciekawych czasach – głosi przekleństwo chińskie i ono się Łódzkiemu Centrum przytrafiło. I teraz nie wiem – czy to negatywna opinia o rządach Pani Karoliny Południkiewicz i Pana Piotra Szymańskiego czy „gorzkie żale” pracowników, którym podcięto skrzydła i odbiera się sukcesywnie dzień po dniu poczucie własnej wartości, sprawstwa, a czasami nawet godność. Tych smutnych faktów jest więcej i być może (jeżeli ktoś byłby zainteresowany) zostaną opisane w innym terminie bo nie ma zgody na niszczenie pracy wielu ludzi, a przede wszystkim Dyrektora Janusza Moosa, bo to on potrafił obudzić w nas kreatywność, potrzebę ciągłego uczenia się i zasadę podtrzymywania etosu nauczyciela.
Wiemy, że każdy z nas kiedyś przestanie pracować ale marzymy i będziemy się starali aby pamięć o Naszej Placówce z przeszłości, jak pozytywna opinia w teraźniejszości pozostała.
UWAGA:
Wyróżnienie fragmentów teksu pogrubioną czcionką – redakcja OE