Poniżej publikujemy obszerne fragmenty zamieszczonego wczoraj na potralu Oświata.pl tekstu Moniki Sewastanowicz, zawierającego naprawdę istotne, a przemilczane wątki, dotyczące  żywotnych problemów, od lat gnębiących polską oświatę:

 

 

Nie prace domowe, a zmiany w finansowaniu – oświata czeka na reformę

 

 

Przed wyborami zwycięskie partie obiecywały, że na poważnie wezmą się za zmiany poprawiające jakość polskiej oświaty – wśród nich miało być choćby zwiększenie swobody samorządów przy kształtowaniu sieci szkół i przywrócenie prestiżu zawodu nauczyciela. Póki co, pomysłu na realizację tych założeń nie widać – samorządowcy i nauczyciele oczekują, że rząd będzie miał na to jakiś pomysł w nowym roku szkolnym.

 

Braki kadrowe, negatywna selekcja do zawodu nauczyciela, niskie wynagrodzenia – to problemy, z którymi polska oświata mierzy się od lat. Choć w czasie kampanii wyborczej partie jak z rękawa sypią pomysłami, jak rozwiązać te problemy, to gdy przychodzi do ich wdrażania, kolejne rządy zaliczają twarde zderzenie z rzeczywistością. Nie wygląda na to, by w nowym roku szkolnym coś się miało zmienić, bo do obiecanych reform resort zabiera się dość opieszale.

 

Sporym i pogłębiającym się problemem jest spadek liczby uczniów, co wpływa na zapotrzebowanie na nauczycieli. Problem z liczbą uczniów będzie się pogłębiał – o ile, według danych GUS, do tej pory rodziło się średnio ok. 300 tys. dzieci rocznie, to od tego roku przyrost będzie spadać. I to systematycznie do 2034 roku, kiedy nieznacznie ustabilizuje się na poziomie nieco ponad 270 tys. urodzin rocznie. Spadek ten widać w prognozie liczby uczniów w klasach pierwszych w szkołach podstawowych w poszczególnych rocznikach od 2025 r.:

 

2024 r. – 412 tys.

2025 r. – 394 tys.

2026 r. – 375 tys.

2027 r.– 350 tys.

2028 r. – 334 tys.

2029 r. – 299 tys.

2030 r.– 302 tys.

2031 r. – 297 tys.

2032 r.– 294 tys.

2034 r. – 291 t

 

         […]

 

                                  Konieczna decentralizacja  oświaty

 

Z powodu niżu demograficznego liczba dzieci będzie stale spadać i nie uchronią się przed tym ani wsie, ani miastamówi serwisowi Prawo.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Te ostatnie ten problem dotknie w większym stopniu, ale można sobie z nim radzić, konsolidując zasoby. W gminach wiejskich jest inaczej, bo decyzja jest zero-jedynkowa – utrzymujemy szkołę, albo ją zamykamy, bo nie ma uczniów. Uważam, że samorząd lokalny najlepiej wie, jak dostosować sieć szkół do swoich potrzeb, dlatego powinno się ograniczyć uprawnienia kuratoriów. W tej kwestii prosimy o zaufanie dla samorządów, że na pewno nie będziemy pochopnie decydowali o tym, że szkoła będzie zamknięta, jednak tak ten, jak inne nasze postulaty nie są na razie realizowane – wskazuje Marek Wójcik. […]

 

Dużo bardziej oczekiwana jest reforma finansowania edukacjiMEN zapowiedział, że jest to jeden z priorytetów rządu. – Jeżeli chodzi o małe szkoły, to będziemy w ramach dyskusji o ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, dyskutować na temat nowego systemu finansowania oświaty. Mam nadzieję, że ze stroną rządową spotkamy się już we wrześniu. Jednym z postulatów jest określenie minimalnej liczby dzieci na oddział, bo obecnie określona jest tylko maksymalna mówi Marek Wójcik. Wskazuje, że kolejnym kluczowym tematem reformy, będzie kwestia relacji ze szkołami prowadzonymi przez podmioty inne niż jednostki samorządu terytorialnego. – Liczymy, że MEN przyjrzy się tym mechanizmom, bo obecnie pozostawiają wiele do życzenia – podkreśla. Chodzi tu o kwestię dotowania szkół niesamorządowych, obecnie JST ma związane ręce, nawet gdy ma wątpliwości co do wydatkowania tych pieniędzy. […]

 

Związkowcy, samorządowcy i dyrektorzy jednym głosem mówią natomiast, że nauczyciele muszą więcej zarabiać. Po pierwsze dlatego, by skończyć z negatywną selekcją do zawodu, po drugie – by zapełnić wakaty w największych ośrodkach miejskich, gdzie koszty wynajęcia lub zakupu mieszkania mocno odbiegają od możliwości finansowych przeciętnego pedagoga.

 

Choć duże miasta płacą często większe kwoty dodatków, to i tak nie jest to atrakcyjne dla osoby, która nie ma rodziny lub własnego mieszkania w tym mieście. Za nauczycielską pensję trudno jej będzie się utrzymać. Oczywiście można przemyśleć stworzenie jakiejś formy „benefitów”, zapewnienie mieszkania, ale moim zdaniem nigdy nie będzie to tak dobre rozwiązanie, jak atrakcyjne wynagrodzeniawskazuje Marek Pleśniar, który podkreśla też, że popiera projekt powiązania nauczycielskich pensji ze średnią w gospodarce narodowej.

 

W tym kontekście niezbyt zachęcająco wygląda budżet na 2025 r., który przewiduje 5 proc. (równą inflacji) waloryzację nauczycielskich pensji. To o 10 proc. mniej, niż oczekiwali nauczyciele i o połowę mniej, niż chciał resort edukacji. […]

 

 

 

Cały tekst „Nie prace domowe, a zmiany w finansowaniu – oświata czeka na reformę”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/

 

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź