Dzisiejsza niedziela jest ostatnim dniem moich redaktorskich wakacji, czyli okresu, w którym zamieszczałem nowe materiały nieregularnie, to znaczy nie co dzień, i to tylko podejmujące tematy, które uznałem za naprawdę ważne dla czytających OE. Od jutra wracam do codziennych tekstów, z tą różnicą w stosunku do czasu przedwakacyjnego, że nie zobowiązuję się do zamieszczania ich   minimum dwu. Uzasadnieniem tego zubożenia oferty jest coraz gorszy stan mojej sprawności – fizycznej, ale także umysłowej. Po prostu mój kręgosłup buntuje się, kiedy zbyt długo siedzę przed komputerem, a mój poudarowy, starzejący się także mózg najczęściej strajkuje, gdy oczekuję od niego, aby przypomniał mi  najbardziej oczywiste dane. Nawet podczas uruchamiania panelu administracyjnego strony OE zdarza się, że ręka zawisa mi nad klawiaturą, bo nie mogę sobie przypomnieć w który klawisz mam teraz stuknąć…

 

W ogóle – gdyby nie łatwość zdobywania informacji w nieprzebranych zasobach Internetu, gdyby nie Wikipedia, nie potrafiłbym funkcjonować nadal jako redaktor „Obserwatorium Edukacji”.

 

I to by było na tyle, jeśli chodzi o zwierzenia „w temacie” kondycji piszącego te słowa.

 

x          x          x

 

Czym dzisiaj będę Was próbował uraczyć, dzieląc się moimi refleksjami? Jak to już od dłuższego czasu stosuję – nie podejmę się opiniowania tematów, które pojawiły się „na wokandzie” decyzji i wydarzeń minionego tygodnia, które są głęboko osadzone w codziennej praktyce polskich szkół, które najlepiej znają ci wszyscy, którzy są „na pierwszej linii frontu” walki o nowoczesną, przyjazną uczniom i szanującą zawód nauczyciela, szkołę. Jest na Fb takich osób wiele, i na pewno wiecie o kim mówię.

 

A ja puszczę dzisiaj wodze wyobraźni i spróbuję napisać felieton z elementami science fiction. Zaczynem tej fermentacji mojej wyobraźni jest informacja o projekcie uchwały Rady Ministrów w sprawie ustanowienia Polityki Cyfrowej Transformacji Edukacji.

 

Temat – rzeka, a właściwie morze… Ja zacytuję jedynie mały fragment z opracowania „Polityka cyfrowej transformacji edukacji w Polsce (PCTE), zaczerpnięty z części „Wnioski z diagnozy sytuacji społecznej, gospodarczej i przestrzennej;  cz.1. Wprowadzenie – uzasadnienie opracowania”  str. 17:

 

„Technologie informacyjno-komunikacyjne oraz mądrze stosowane, zaplanowane długofalowo metodyki ich stosowania mogą mieć największy wpływ na edukację, gdyż mimowolnie narzucają zmianę metod nauczania oraz indywidualizują pracę uczniów, co obrazuje następujący przykład:

 

Postawa nauczyciela pracującego z platformą edukacyjną w klasie z dziećmi wyposażonymi w tablety będzie wymagała rezygnacji z metod transmisyjnych. Nauczyciel przestaje być „nadajnikiem”, a uczniowie „odbiornikami”. Rola nauczyciela zmienia się mimowolnie na wspierającą uczenie się indywidualne ucznia pracującego z aplikacją sterującą zadaniami dziecka.”

[ T.Łukawski, Przełamać niechęć do technologii, „TIK w Edukacji” 2014, nr 4 (5)]

 

Ale zanim „popłynę” łodzią mojej wyobraźni, nie mogę nie zwrócić Waszej uwagi na datę publikacji, z której w owym nowatorskim projekcie przytoczono powyższy tekst:  To rok 2014! Nie jestem informatykiem, nie jestem młodym człowiekiem, przed którym współczesny świat cyfrowy nie ma tajemnic. Ale wiem jedno: AI przed dziesięcioma laty, a jej stan obecnie, to dwie różne epoki. Posłużę się wiedzą, jaką pozyskałem z publikacji „Historia i teraźniejszość sztucznej inteligencji” :

 

[…] W 2011 zapadł się kolejny bastion, gdzie panował człowiek, bo komputery nauczyły się rozumienia języka naturalnego, czyli naszego języka, którym posługujemy się na co dzień. Komputer IBM Watson zagrał w amerykańską wersję teleturnieju Va banque i zwyciężył z dwoma najlepszymi graczami. Gra Va banque polega na tym, że trzeba odpowiadać na pytania prowadzącego formując własne pytania. […]

 

Dzisiejsza AI potrafi już komponować piosenki, pisać scenariusze filmowe i artykuły prasowe, malować obrazy, prowadzić samochody i wykonywać prace polowe. Nadzoruje systemy w inteligentnych miastach, fabrykach i domach. Posiadamy potężne algorytmy AI, które diagnozują choroby, opisują zdjęcia przy pomocy słów i prowadzą autonomiczne samochody. Powstają też systemy służące do obsługi klienta, takie jak Soul Machines, czyli cechujące się empatią awatary, które wyglądają jak prawdziwi ludzie. Mogą one zastąpić w 100% ludzi w obsłudze klienta i osiągają 40% współczynnik rozwiązanych problemów bez udziału człowieka. […]

 

[www.petrospsyllos.com/pl/blog/]

 

 

Przepraszam, że i dzisiejszy tekst jest w mało felietonowym stylu. Jednak nie mogłem sobie odmówić powołania się na wiarygodne źródła wiedzy o aktualnym stanie praktyki stosowania technologii cyfrowych, których najwyższym przejawem jest AI. Bo gdy wczytacie się w ów –  rzekomo bardzo postępowy – projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie ustanowienia Polityki Cyfrowej Transformacji Edukacji, to nie mam wątpliwości, że dojdziecie  do podobnych wniosków, do jakich ja doszedłem. Że to projekt spóźniony o owe 10 lat, a zanim  będzie on wcielany w życie, to będzie spóźniony o kilkanaście lat. Jako ilustrację tej tezy zacytuję fragment tego projektu. Będą to cztery pierwsze punkty z załącznika 3. do Polityki Cyfrowej Transformacji Edukacji [Źródło  –  TUTAJ]

 

3.Nowe technologie, w tym sztuczna inteligencja w szkole

 

1.Opracowanie wytycznych w zakresie stosowania przez uczniów i nauczycieli systemów opartych na sztucznej inteligencji w procesie uczenia się i kształcenia.

 

2.Opracowanie przykładów wykorzystania sztucznej inteligencji do przygotowania nauczyciela w zakresie indywidualizacji pracy z uczniem i prowadzenia zajęć ze swojego przedmiotu.

 

3.Opracowanie wskazówek i przykładów dotyczących możliwości wykorzystania generatywnej sztucznej inteligencji w nauczaniu i przekierowania efektów kształcenia z wiedzy na umiejętności.

 

4.Przygotowanie i uruchomienie projektów mających na celu współpracę szkół, uczelni, placówek doskonalenia nauczycieli i innych instytucji w zakresie rozwoju aktywizujących metod nauczania w obliczu rozwoju sztucznej inteligencji. […]

 

 

Są to zadania, które w projekcie przewidziano na lata 2024, 2025, 2026.

 

Zamykam oczy i na chwilę puszczam wodze mojej wyobraźni:

 

Widzę 58-letnią nauczycielkę j. polskiego, która studia na podstawie których uzyskała uprawnienia do nauczania ukończyła w roku 1990. W grudniu tego roku Tim Berners-Lee stworzył podstawy HTML i pierwszą stronę internetową. Dwa lata później została napisana pierwsza graficzna przeglądarka WWW. W roku 1998 powstała spółka Google Technology Inc., a w listopadzie 2004 powstała przeglądarka Mozilla Firefox. Owa nauczycielka ma co prawda laptopa, którego otrzymała od władz oświatowych, ale daleko jej do swobody czerpania ze skarbnicy wiedzy w Internecie, z jaką czynią to jej uczniowie aby napisać pracę domową na zadany im temat, który wymaga znajomość lektur obowiązkowych, których nie czytali. Bo też to nie oni są autorami tychże opracowań, a AI…

 

Oczywiście wiem, wiem, że jest wiele nauczycielek i wielu nauczycieli z ponad trzydziestoletnim stażem, którzy nieźle sobie radzą z technologiami cyfrowymi i potrafią  posługiwać się nimi podczas prowadzonych przez siebie lekcji. Ale są i tacy, dla których jest to próg nie do przeskoczenia. A nie za bardzo ma kto ich zastąpić…

 

A ta cała Polityki Cyfrowej Transformacji Edukacji przypomina mi wielkie osiągnięcie władz oświatowych sprzed kilkunastu laty, kiedy za symbol postępu w dydaktyce robiły tablice interaktywne. A tak naprawdę, to zmiana polegała na tym, że można było zrezygnować z kredy. Bo system nauczania jaki był, takim pozostał…

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź