Dziś, jak w każdą sobotę, proponujemy lekturę tekstu, który, choć obszerny, to wart jest zapoznania się z nim i poczynienia własnych, zainspirowanych nim, refleksji. Dla rozbudzenia „apetytu” poznawczego zamieszczamy jego obszerne fragmenty, ale zachęcamy do zapoznania się z jego pełną wersją na stronie CEO:
[…]
To naprawdę wyjątkowy czas dla polskiej edukacji. Po ośmiu latach widać polityczną wolę zmian, a także oczekiwanie na nowe otwarcie po stronie wielu szkół i nauczycieli. Wśród znużonych i znudzonych uczennic i uczniów widać też potrzebę ciekawszej edukacji. Widać ją także wśród ich rodziców, często zdezorientowanych i rozdartych między oczekiwaniem, by dzieci były solidnie wykształcone i dobrze zdawały egzaminy, a troską o ich stan psychiczny i poziom stresu. […]
Dlaczego podstawa programowa jest tak ważna?
Nie ma dziś systemu edukacji, który działa dobrze bez podstawy programowej. Powodów jest kilka. […]
Przed stworzeniem podstawy programowej
Podstawa programowa mówi – mniej lub bardziej szczegółowo – czego i po co dzieci i młodzież powinny nauczyć się na różnych etapach edukacji. Czasem podpowiada nauczycielom, jak przekazywać wiedzę. […]
Podstawa programowa to globalny problem
Ekspertki i specjaliści edukacyjni z wielu krajów zastanawiają się, jaka powinna być nowoczesna podstawa programowa. W ostatnich latach w kilkunastu krajach stworzono nowe curricula lub istotnie zmodyfikowanoistniejące. Zmiany wprowadziły: Niemcy, Francja, Finlandia, Estonia, Słowenia, Portugalia, Walia czy Szkocja. Z drugiej strony Atlantyku jest podobnie. Niemal każdy stan unowocześnia swoje standardy, a w ponad 40 z nich przyjęto krajowe core curriculum. Nowe podstawy wprowadzono też w kilku prowincjach Kanady (znakomite są te w Kolumbii Brytyjskiej i Ontario). Nowe curriculum ma Australia i Nowa Zelandia. Podobnie jest w Japonii, Chinach, Hongkongu czy Singapurze.
Właściwie wszystkie systemy edukacyjne mierzą się z tymi samymi dylematami: […]
Jaki model nowej podstawy przyjąć?
Dyskutując o nowej podstawie programowej, nie powinniśmy pomijać tego, jak wyglądały dotychczasowe.[…] Trudno powiedzieć, czy jest dzisiaj czas (i pieniądze) na porządne badanie, ale na pewno potrzebne są:
-prekonsultacje (znacznie dłuższe niż przy zawężaniu podstawy – sześć dni na nadsyłanie uwag i trzy dni na spotkania online z autorami skrótów!),
-dobrze zorganizowane konsultacje (na żywo, online i w formie uwag),
-warto też wykorzystać informacje, które już mamy – w zasobach Instytutu Badań Edukacyjnych oraz innych miejscach.
O powszechną zgodę będzie trudno, ale… trudno
Widać wyraźnie, że w przypadku prac nad podstawą będzie trudno o pełną zgodę nawet w gronie nauczycielskim. Sytuacja może być trudniejsza niż na przykład przy zmianach w prawie dotyczących prac domowych.
Dowodów na to, że oczekiwania i potrzeby są różne, dostarczyły choćby liczne opinie przesyłane w ramach prekonsultacji zawężonych podstaw. Do Ministerstwa Edukacji Narodowej wpłynęło ponad 50 tys. uwag, z tego aż 31 000 do historii, a do polskiego – 11 000. Jak się można domyślać, największy był odzew ze strony nauczycieli poszczególnych przedmiotów oraz ich stowarzyszeń. Większość osób postulowała… przywrócenie właśnie usuniętych zapisów.[…]
Sześć błędów obecnej podstawy programowej. Jak im zapobiec w nowej?
1. Nadmiar wymagań
Czy potrafisz, Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko, „narysować wzory strukturalne i półstrukturalne alkanów o łańcuchach prostych do pięciu atomów węgla w cząsteczce i podać ich nazwy systematyczne”? Nie mówiąc już o alkenach i alkinach. Wszystko w klasie ósmej, gdy za chwilę egzaminy. Czy wiesz, jakie jest „zróżnicowanie przestrzenne zachowań prokreacyjnych Polaków”? I czy potrafisz „ukazać ich związek z uwarunkowaniami społeczno-kulturowymi”? (Wykreślono „i polityką prorodzinną państwa”).
Dostęp do takich informacji mamy dzięki smartfonom. Nie musimy wszystkiego pamiętać, to zresztą niemożliwe. Smartfon nie jest źródłem „mądrości”, daje wyłącznie dostęp do informacji. Natomiast ich analiza, ocena czy wymiana opinii z innymi ludźmi wymaga od ucznia i uczennicy tzw. kompetencji kluczowych – przedmiotowych, ponadprzedmiotowych i uniwersalnych. Przerabianie zbyt wielu szczegółowych tematów sprawia, że nie starcza czasu na kształcenie takich właśnie umiejętności. Dodatkowy efekt to konieczność nadrabiania w domu (lub na korepetycjach) materiału, który nie został dostatecznie wyjaśniony czy przećwiczony w trakcie zajęć.
2. Brak spójności między etapami nauczania i korelacji między przedmiotami
Z tą spójnością zawsze był problem. Gdy na fizyce uczniowie uczą się już o siłach i przyspieszeniu, na matematyce jeszcze nie słyszeli o funkcjach. Za to historii najnowszej według ostatniej podstawy będą uczyć się kilka razy. W ósmej klasie, potem w pierwszej i drugiej na historii i teraźniejszości, a na rozszerzeniu – także w czwartej liceum lub piątej technikum.
Takich sytuacji nie da się całkiem uniknąć, ale można ograniczyć je do minimum. Z pewnością znaczna część pracy nad nową podstawą powinna odbywać się „ponadprzedmiotowo”. W trakcie tworzenia podstawy należy sprawdzać, czy to, czego chcemy wymagać z różnych dziedzin, jest ze sobą spójne.
Najpierw jednak potrzebne są wspólne ramy kompetencyjne i uzgodniony format zapisu. Potem, gdy zespoły rozpoczną swoją pracę, powinny na bieżąco porównywać jej efekty – sprawdzać poziom szczegółowości czy język zapisu. Takie spojrzenie pozwoli „konserwatystom” wprowadzać konieczne cięcia.
Argument o tym, że o podstawie programowej w zakresie chemii muszą decydować chemicy, brzmi na pozór przekonująco. Może warto jednak, by osoby spoza danej dziedziny mogły przynajmniej zgłosić swoje sugestie? Łatwiej im przecież dostrzec treści, których wyposażony w smartfon młody człowiek, nie musi uczyć się na pamięć.
3. Zapisy podstawy programowej są zbyt szczegółowe
Już sama liczba wymagań szczegółowych – ponad 2000! – budzi niepokój. Niemal zawsze przyjmują formę „uczeń przedstawia / opisuje / wymienia / podaje przykłady / charakteryzuje” – na przykład przyczyny i skutki krucjat albo budowę i funkcje mitochondriów. Rzadziej pojawiają się zapisy typu „uczeń wyjaśnia / porównuje / ocenia / uzasadnia”, które odwoływałyby się do myślenia zamiast do prostego odtwarzania wiedzy.
Podstawa programowa nie jest ani programem nauczania (powstaje na jej bazie), ani tym bardziej spisem treści podręcznika. Powinna zawierać duże tematy z danej dziedziny wraz z konkretami. Jeśli więc mowa o odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, nauczycielka lub nauczyciel prawdopodobnie omówi powstanie wielkopolskie, podobnie jak plebiscyt na Górnym Śląsku, nawet jeśli podstawa nie wymienia tych tematów.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że z obecnej podstawy znikną „archeony, wirioidy i priony”. Zostanie natomiast na przykład to: „przedstawia mechanizm powstawania gatunków wskutek specjacji allopatrycznej i sympatrycznej”. Zajrzałam do sieci i zorientowałam się, że to nawet nie są bardzo skomplikowane pojęcia, ale przecież to tylko 1 z 17 wymagań w 16. z 18 działów.
4. Wiadomości są, ale brakuje umiejętności
W pewnym sensie im obszerniejsza podstawa programowa, tym mniej czasu na ćwiczenie myślenia, indywidualne i grupowe rozwiązywanie problemów, swobodną dyskusję z założeniem, że wolno się mylić, zespołową pracę projektową. To umiejętności, które dziś są szczególnie cenne.
Nauczyciel, który chce zainteresować młodych ludzi swoją dziedziną, nie powinien drobiazgowo realizować podstawy punkt po punkcie. Powinien natomiast szukać sposobów, by sami chcieli się tego nauczyć. Przy czym lepiej… nie mówić o tym rodzicom, bo skoro u nas podstawa to zarazem wymagania egzaminacyjne, mogą oni zarzucić nauczycielowi, że czegoś nie przerobił i dlatego ich dziecko źle wypadło na maturze.
Czy jednak podstawa programowa zawsze musi być tożsama z wymaganiami egzaminacyjnymi? To temat na osobną rozmowę, bez której jednak nie pójdziemy dalej.
5. Podstawa programowa usztywnia. Brakuje przestrzeni na twórcze podejście
Jak czytamy w Karcie Nauczyciela, „Nauczyciel w realizacji programu nauczania ma prawo do swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne”. Ten zapis należałoby traktować poważnie.[…]
6. Brak pomysłu dydaktycznego
Obecna podstawa jest nudna. Nieliczne wskazówki zawarte w „warunkach i sposobach realizacji” są na tyle enigmatyczne (czasem w przedmiotach przyrodniczych jest lepiej), że nikt nie traktuje ich jako wytycznych do pracy z klasą. Może jednak podstawa mogłaby mówić nie tylko czego, ale także jak uczyć?
Pomysły mogą być różne. Współpracę można zawrzeć też w wymaganiach, np. dzięki takim zapisom: „pracując w zespołach, uczennice i uczniowie planują i przeprowadzają obserwację, doświadczenie lub debatę”. Albo tak: „uczniowie i uczennice potrafią zaprojektować proste urządzenie do retencji wody w szkolnym ogródku”.
Unowocześnienie podstawy programowej wymaga większego nacisku na treści współczesne. Należy więc docenić pominięcie przy jej zawężeniu najbardziej „archaicznych”, niezrozumiałych dla nastolatków lektur z języka polskiego i zastąpienie ich literaturą współczesną. Natomiast wątpliwości budzi ograniczanie w edukacji polonistycznej takich wątków, jak środki perswazji i manipulacji, język mediów społecznościowych, czy wreszcie – język filmu. To przecież ważne elementy świata, w którym żyją młodzi ludzie.
Jak już pisałam, wyzwaniem są duże tematy, którymi żyje dziś świat i młodzi ludzie: media społecznościowe i dezinformacja, klimat i globalne zależności, demokracja i populizm, konflikty i widmo wojny, nierówności i różnice. Szkoła to też właściwe miejsce do szukania odpowiedzi na pytania młodych o własną tożsamość. O to, co warto robić w życiu, o dobro i zło, oraz decyzje, które prowadzą nas na jedną lub drugą stronę mocy. Na to wszystko musi być miejsce i czas. Nie trzeba do tego tworzyć nowych przedmiotów, ale trzeba wiedzieć, gdzie i jak o tym z młodymi ludźmi rozmawiać.
Czy nauczycielki będą mieć wpływ na nową podstawę?
Nowa podstawa i debata wokół niej mogą wprowadzić polską szkołę na nowe tory, przenieść nas z XIX-wiecznych kolei do pendolino. Żeby tak się stało, rozmowa o podstawie musi toczyć się z udziałem środowisk edukacyjnych – nie tylko akademickich, ale także nauczycielskich, a może nawet uczniowskich. Bez tego dostaniemy kolejny dokument, którego nie będzie się dało wprowadzić w życie. Może nawet dostaniemy nową lokomotywę, ale bez odpowiednich torów i trakcji.
Moim marzeniem jest, by za 2-3 lata, polscy nauczyciele zapytani, czy znają i lubią nową podstawę, mogli odpowiedzieć to, co usłyszałam kilka lat temu od szkockich pedagogów: „Co za niemądre pytanie! Przecież myśmy wszyscy współtworzyli tę podstawę”. Bez prekonsultacji (mogłyby się zacząć już teraz!), bez konsultacji, rozmów z nauczycielami i dyrektorami szkół, a także uczniami i rodzicami, naukowcami i przedsiębiorcami, to się nie uda. I wtedy znowu dyskusja o tym, czego i jak uczyć, zamieni się w przepychankę, co można skreślić, a co jeszcze dorzucić.
Cały tekst „Jakiej podstawy programowej dziś potrzebujemy?” – TUTAJ
Źródło: www.ceo.org.pl