Dzisiaj (6 lutego 2024 r.) znaleźliśmy taki sam tekst na trzech stronach internetowych: < www.pulshr.pl >, < www.portalsamorzadowy.pl > i < www.gazetaprawna.pl >. Wszystkie one przytaczają te same wypowiedzi dr hab. Małgorzaty Żytko – kierowniczki Zakładu Wczesnej Edukacji i Kształcenia Nauczycieli Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego – na temat projektu rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej dot. prac domowych. Niestety – nigdzie nie ma tam podanej informacji KOMU pani prof. Żytko udzieliła tego wywiadu. Zakładamy – w oparciu o występujące wszędzie słowa „O komentarz do rozporządzenia poprosiła prof. Małgorzatę Żytko…” – że była to redakcja „Gazety Prawnej”.
Postanowiliśmy zamieścić wszystkie opinie prof. Małgorzaty Żytko, opierając się na materiale właśnie ze strony „Gazety Prawnej”, zakładając, że redakcja zrozumie „wyższe dobro”, które nam przy tym przyświeca:
Prof. Żytko o pracach domowych: Regulacje nie powinny być wprowadzane
w trakcie roku szkolnego
Rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej dot. prac domowych nie powinno być wyrwane z kontekstu, ale łączyć się ze zmianami wprowadzanymi w podstawie programowej. Regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego – przekazała prof. Małgorzata Żytko z UW. […]
W opinii ekspertki, wprowadzanie określonych zmian, szybkich uregulowań prawnych wymaga „głębszego przemyślenia, odwołania się do analiz badawczych„. Podkreśliła, że edukacja to „struktura powiązanych ze sobą elementów, a wyjmowanie jednej cegły z tej budowli, która w polskiej rzeczywistości chwieje się w posadach jest ryzykowne i wymaga powiązania z innymi zmianami, które będą konieczne w krótszej i dłuższej perspektywie czasowej”. Zatem, jak zaznaczyła, brakuje „wyartykułowania projektu czy kierunków zasadniczych zmian, stąd trudno jest odnosić się do tej fragmentarycznej propozycji”.
Prof. Żytko wskazała też, że według potocznego przekonania, „im więcej dzieci pracują w domu, tym lepsze osiągają wyniki w nauce”. Tymczasem – jak zauważyła – przeczą temu wyniki badań OECD PISA 2015, 2022. „Uczniowie, którzy spędzają dużo czasu na odrabianiu prac domowych i dodatkowych lekcjach nie osiągają wyższych wyników w badanych kategoriach umiejętności – językowych czy matematycznych – a czasem jest to związek negatywny” – zaznaczyła. „W badaniach TIMSS 2019 umiejętności matematycznych i przyrodniczych uczniów IV klasy szkoły podstawowej, w polskiej części stwierdzono, że częstotliwość zadawania prac domowych i czas spędzany na ich odrabianiu nie mają wyraźnego związku z osiągnięciami uczniów” – dodała.
W badaniach podkreśla się – jak zauważyła prof. Żytko – że praca domowa może mieć związek nie tylko osiągnięciami edukacyjnymi uczniów, ale rozwijaniem takich cech jak samodzielność, organizacja czasu, budowanie pewności siebie, poczucia sprawstwa, systematyczności działania czy sumienności. […]
W opinii ekspertki, podejmowanie decyzji na temat likwidacji lub ograniczenia prac domowych na szczeblu centralnym wymaga „refleksji na podstawie danych z badań, a także zweryfikowania regulacji prawnych z tym związanych w innych krajach Europy„. Dodała, że – jak wynika z dotychczasowych analiz – prace domowe występują w wielu krajach, ale ogranicza się czas, jaki uczeń może na nie poświęcać. „W Polsce liczba godzin na odrabianie prac, wynosząca średnio 7 godzin (tygodniowo – red.) w porównaniu ze średnią OECD – 5 godzin, jest dość duża” – wskazała.
Prof. Żytko zaznaczyła, że z badań wynika, iż pozytywny walor mają m.in. te prace, które są twórcze, stanowią wyzwanie, które można wykonać samodzielnie lub we współpracy w grupie, a także te, które nie są też zbyt często zadawane, tzn. raz w tygodniu, a uczeń otrzymuje informację zwrotną. Ich znaczenie – jak podkreśliła – jest tym wyższe, im starsi są uczniowie. „W przypadku młodszych klas, takie prace nie są zadawane lub zajmują maksymalnie 10 minut” – dodała.
Według prof. Żytko, rozporządzenie przygotowane przez MEN „nie powinno być wyrwane z kontekstu, ale łączyć się ze zmianami, które będą wprowadzane w podstawie programowej”. Dlatego, jak zaznaczyła, najpierw powinniśmy poznać „chociaż zarys koncepcji planowanych zmian w edukacji”, wiążących się z innym niż dotychczas myśleniem o szkole i miejscu edukacji, pozycji nauczycieli, wartości relacji społecznych podmiotów skupionych wokół edukacji.
„Skoro jednym z postulatów resortu edukacji jest demokratyzacja pracy szkoły, demokratyzacja relacji między głównymi podmiotami w nią zaangażowanymi: nauczycielami, rodzicami, uczniami, samorządem lokalnym, tworzenie autonomii działania, to rozpoczynanie od centralnego regulowania pracy nauczyciela wprowadzaniem rozporządzenia, nie jest dobrym rozwiązaniem” – podkreśliła.
Ekspertka zaznaczyła, że „skoro resortowi zależało na realizacji tego postulatu, to można było to rozwiązać w formie wytycznych„, a „prace domowe i sposób ich wykorzystania powinien stać się przedmiotem dyskusji i regulacji wewnątrzszkolnych”. „Rozporządzenie zawiera takie sformułowania, jak praca domowa pisemna i praca domowa praktyczna – dopowiada się w wyjaśnieniach: manualna – które nie są czytelne, budzą kontrowersje, wątpliwości, różne interpretacje. A to jest dowód na to, jak nieefektywne jest tak głębokie ingerowanie w praktykę pracy nauczyciela” – przekazała.
Ekspertka podkreśliła również, że „regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego, w kwietniu, a więc już pod koniec edukacji” i w związku z tym zachęciła „do zmiany tej decyzji i wprowadzenia tych zmian od września, wraz ze zmianami w podstawie programowej„. Podkreśliła też, że ważne jest połączenie tych działań ze wspomnianymi przez resort pracami nad podstawą programową. Jak wskazała, nie chodzi tylko o „odchudzenie” podstawy, ale zmiany poważniejsze, wymagające czasu.
Według prof. Żytko, prace domowe w przypadku klas I-III mogą być zniesione. Na tym poziomie – jak dodała – większość aktywności powinna być podejmowana w szkole. „Warto pozostawić nauczycielowi do uznania i uzgodnienia z dziećmi, jakie zadania w czasie wolnym mogą rozwijać ich zainteresowania. Konieczna jest też tutaj zmiana nastawienia w myśleniu o edukacji, w szczególności, gdy pracuje się z podręcznikami, zeszytami ćwiczeń i jest się nastawionym na realizację podręcznika, a nie rozwój dzieci, czego oczekują też rodzice” – zaznaczyła.
Podkreśliła, że w klasach starszych wprowadza się nieobowiązkowe prace domowe, brak ich oceniania, ale ma być informacja zwrotna, co „wydaje się być oczywiste„. Ocena w postaci wymiany informacji, rozmowy z nauczycielem – zdaniem ekspertki – jest niezbędnym elementem procesu uczenia się, przejmowania stopniowo przez dzieci odpowiedzialności za proces uczenia się. „To element oceniania kształtującego, które jest obecne w części polskich szkół. Warto wymieniać się doświadczeniami” – dodała.
Prof. Żytko zauważyła, że „pozytywny efekt, jaki uzyskano, to niewątpliwie wywołanie dyskusji medialnej, w której zaczynamy się posługiwać także rzeczowymi argumentami – zwrócenie uwagi na ten problem, odwoływanie się chociaż w części do argumentów merytorycznych a nie emocjonalnych”.
Źródło: www.gazetaprawna.pl