Śpieszymy upowszechnić wczorajszy (11 października 2023 r.) wpis prof. Śliwerskiego na jego blogu. Na trzy dni przed wyborami taki tekst ma także walor mobilizujący wyborców do głębszej refleksji nad ostateczną decyzją na jaki komitet oddać swój głos:
Niech minister edukacji przestanie wprowadzać w błąd opinię publiczną
Wielokrotnie podnosiłem w tym miejscu problem skandalicznie niskich płac dla nauczycieli. Nie dotyczy on zaniedbań w tym zakresie tylko obecnej formacji władzy, ale także poprzednich – liberalnej, lewicowej, awuesowskiej, narodowościowej itp. Niech ministrowie edukacji przestaną wprowadzać w błąd opinię publiczną przytaczając dane statystyczne, które nijak mają się do realnych wynagrodzeń w tej profesji.
Jestem już mocno zmęczony postprawdą w wydaniu polityków, którym nie zależy na godnym wynagradzaniu za niezwykle trudną pracę setek tysięcy polskich nauczycieli. O destrukcji w szkolnictwie wyższym i nauce napiszę odrębnie, gdyż trudno jest tolerować poziom fałszowania świadomości społecznej przez urzędników resortu, który powinien troszczyć się, jeśli już nie o kapitał ludzki, profesjonalistów, to chociaż o PRAWDĘ, a nie o jej fałszowanie.
Kryzys w zawodzie nauczycielskim jest odczuwany w Polsce od trzech dekad polskiej transformacji. Niski poziom płac sprawia, że ok. 30 proc. osób wykonujących ten zawód, czyni to w istocie z osobistej pasji, a drugie tyle, jeśli nie tylko z miłości do pracy z dziećmi i młodzieżą, to zapewne także dzięki wsparciu ekonomicznemu lepiej zarabiającemu/-j współmałżonkowi/-ce, partnerowi/-ce.
Jeśli polski rząd, jakikolwiek by on nie był, nie obudzi się z letargu, z własnych kompleksów czy urazów szkolnych lub politycznych i nie zacznie poważnie traktować nauczycieli, nie będzie inwestował w ich profesjonalizm, rozwój i kulturę osobistą, to dzieci i młodzież czekają coraz gorsze warunki do uczenia się tego, jak się uczyć. Uczniowie powinni wiedzieć, dlaczego należy uczyć się przez całe życie, nie tylko dla siebie.
Faktem jest, że niewielki odsetek nauczycieli zarabia nawet 8 tys. złotych miesięcznie, kosztem własnego zdrowia, rodziny, własnego rozwoju. Równie dobrze mógłbym przywołać przypadek nauczyciela, który zmarł w klasie szkolnej w obecności swoich uczniów. To jest dopiero dramat dla jego bliskich a trauma dla uczniów.
Minister nie dostrzega wzrastającej liczby nauczycieli o najwyższym stopniu wypalenia zawodowego, a zatem szkodzących sobie i tym, z którymi wchodzą w relacje władztwa dydaktycznego?
Konieczna jest reforma polityki oświatowej i finansowej szkolnictwa publicznego, by nie pogłębiać już sięgającego dna kryzysu polskiej edukacji. Młodzi ludzie, zdolni maturzyści nie chcą studiować na kierunkach nauczycielskich, nie zamierzają lokować swoich marzeń, aspiracji czy oczekiwań w edukacji młodych pokoleń.
Przywoływaniem jednostkowych poborów nauczycieli dyplomowanych minister nie zmieni tej sytuacji. Nawet wywołany tu rzekomy poziom płacy nie jest czynnikiem zachęcającym do podjęcia tego zawodu. Czyż nie z tego powodu wielu nauczycieli ubiega się o poprawę własnej sytuacji dzięki pracy w urzędach oświatowych, związkach zawodowych czy do sprawowania funkcji poselskiej? Kiedy posłowie, senatorowie i członkowie rządu zaczną działać na rzecz jakości wykształcenia młodych pokoleń? Ochłapy przedwyborcze nie poprawią tej sytuacji.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com