Wczoraj (8 stycznia 2023 r.) dr Tomasz Tokarz zamieścił na swoim fb profilu kolejny tekst, w którym zaprezentował swój – pewnie nie dla wszystkich do zaakceptowania – pogląd o tym, że nie ma czegoś takiego, jak metody aktywizujące i nieaktywizujące.

 

Przeczytajcie sami:

 

 

Największy chyba z edukacyjnych z mitów to ten, który zakłada, że słuchanie wykładu czy rozwiązywanie testów to metody mniej aktywizujące ucznia – a zatem gorsze niż inne. W istocie nie ma czegoś takiego jak metody mniej lub bardziej aktywizujące. Sposób pracy nie ma właściwie znaczenia.

 

 

Jeśli jestem zainteresowany tematem, wybieram sobie temat i prowadzącego, uważnie go słucham, robię notatki, a spotkanie inspiruje mnie do działania – to wykład nie jest metodą aktywizującą? Oczywiście, że jest.

 

Ostatnio byłem świadkiem wykładu dla uczniów, który trwał równo trzy godziny zegarowe, a uczniowie słuchali z zainteresowaniem. A potem o nim dyskutowali i chętnie podejmowali działania związane z wykładem. Bo temat był dla nich ciekawy.

 

 

Tak samo teksty. Jeśli są związane z tematem, który mnie fascynuje to szukanie odpowiedzi na zwykłe pytania ABCD może być fascynującą przygodą.

 

 

Takie zadania są dla niektórych uczniów dużo bardziej aktywizujące np. wykonywanie ćwiczenia grupie, do którego zostali zmuszeni. Iluż ja widziałem uczniów, którzy ze zniechęceniem wykonywali ćwiczenia, które z założenia miały ich zaktywizować. Ale nie aktywizowały – bo były im narzucone. A temat ich nie obchodził.

 

 

Zatem – bywa różnie. A dobra pedagogika to pedagogika zróżnicowana, dopasowana do potrzeb i oczekiwań uczniów.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/



Zostaw odpowiedź