Postanowiłem w dzisiejszym felietonie podjąć temat wyspecjalizowanych instytucji centralnych, podległy bezpośrednio ministerstwu edukacji: Ośrodkowi Rozwoju Edukacji, Instytutowi Badań Edukacyjnych i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. A konkretnie ich dyrektorom: kim są i od kiedy sprawują swoją funkcję. A wszystko dlatego, że w ostatnich dniach zamieszczałem materiały, zaczerpnięte z ich oficjalnych stron, albo informację o skutkach decyzji kierownictwa jednej z nich – Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Bo treści tych dwu materiałów i decyzja dyrektora CKE, w konfrontacji z osobami szefów tych instytucji, mogą zaskakiwać.
Zacznę od wczorajszego dnia, kiedy to zamieściłem fragmenty opracowania Doroty Pintal – dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 10 w Zamościu, zatytułowanego „Ocenianie kształtujące. Od koncepcji do praktycznej realizacji w klasie zróżnicowanej”, opublikowanego na stronie ORE
Byłem ciekaw któż to tym ośrodkiem zarządza, że mogła się pod szyldem tej instytucji ukazać taka publikacja. I proszę – oto co udało mi się „odkryć”:
Już ponad dwa lata jako p.o. dyrektora ORE (od 8 września 2020 r. – powołany jeszcze przez Dariusza Piontkowskiego jako ministra) funkcjonuje Tomasz Madej – wieloletni nauczyciel przedmiotów zawodowych. W latach 2012-2015 pełnił obowiązki wicedyrektora Centrum Kształcenia Ustawicznego im. Tadeusza Kościuszki w Radomiu, od roku 2004 pracował jako ekspert Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie.
Patrząc na strukturę ORE, widząc, że – co prawda jako ostatni – działa tam (od czasu wchłonięcia KOWEZiU) Wydział Wspierania Kształcenia Zawodowego, nie można powiedzieć że pan p.o. dyrektora, z jego poprzednim doświadczeniem nauczyciela przedmiotów zawodowych, nie ma do tej funkcji kompetencji. Ale… Ale pełen mój szacun, za to, że mając nad sobą tak konserwatywnego szefa, nie zablokował publikacji o ocenianiu kształtującym!
x x x
Ale to nie jedyne moje zdziwienie. Niedawno, bo 3 grudnia 2022 r., zamieściłem materiał pt. „I na stronie IBE można znaleźć dobry tekst. Autorstwa pani adiunkt APS w Warszawie”, w którym przytoczyłem dwa fragmenty opracowania „Edukacja dla wszystkich – kompetencje absolwentów szkół i metody pracy nauczycieli”, autorstwa dr Beaty Rola
I podobnie jak w przypadku ORE, także w Instytucie Badań Edukacyjnych szefuje osoba, którą trudno posądzić o postępowe myślenie o edukacji.
Dyrektorem Instytutu Badań Edukacyjnych jest tam prof. dr hab. Robert Ptaszek – profesor nauk humanistycznych, pracownik Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II. Na to stanowisko powołał go w lipcu 2021 roku już minister Przemysław Czarnek także KUL-owski profesor. Pan Ptaszek profesorem „belwederskim” został 5 września 2022 r – już jako świeżo powołany dyrektor IBE..
Warto w tym miejscu dodać informację o „kamieniach milowych” drogi naukowej pana dyrektora Ptaszka. Stopień naukowy doktora nauk humanistycznych uzyskał w 1999 r. na podstawie pracy „Filozoficzne implikacje współczesnych polskich koncepcji religii” a . habilitował się w 2009 r. na podstawie rozprawy „Nowa Era religii? Ruch New Age i jego doktryna – aspekt filozoficzny”.
I ten dyrektor IBE pozwolił na publikację, w której można przeczytać takie zdania:
„Poszerzanie warunków swobody, autonomii, sprawstwa i poczucia podmiotowości w sposób oczywisty służy realizacji celów Edukacji dla wszystkich.” Albo „Dlatego w Edukacji dla wszystkich potrzeba przemyślanych strategii wychowawczych, które będą ograniczać niesamodzielne myślenie i patrzenie na samego siebie przez pryzmat cudzych oczekiwań.” I jeszcze to: „Nauczyciele zaś, oddziałując swoją postawą: zaangażowania, tolerancji, odwagi i pewności siebie, wspierają spontanicznie nie tylko zachowania uczniów, ale i uczą ich zaufania do swoich możliwości. Kluczem jest podejście niedyrektywne, uwzględniające pełną podmiotowość uczestników procesu dydaktycznego. To niełatwe wyzwanie nie tylko dla nauczycieli, ale i systemu edukacyjnego.”
Można być zaskoczonym?…
x x x
I na koniec zostawiłem sobie dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej – Marcina Smolika. Bo to jest naprawdę nietypowy na te czasy przypadek. A bezpośrednim powodem mojego zainteresowania tym panem doktorem, którego praca doktorska miała tytuł „Badanie trafności oceniania na przykładzie części ustnej egzaminu maturalnego (nowej matury) z języka angielskiego na poziomie podstawowym” była informacja ze strony „Portalu Samorządowego”, w tekście zatytułowanym „Matura 2023 zagrożona. Może zabraknąć egzaminatorów”.
Jest to informacja, z której dowiadujemy się, że przygotowany egzamin pisemny z j. polskiego wywołał wśród nauczycieli opór, którego powodem jest ich przekonanie, że narzucone przez CKE kryteria oceniania matury w 2023 r. są przejawem anachronicznego i szkodliwego myślenia o literaturze, które zawężają egzaminatorowi pole do sprawiedliwego oceniania.
Jestem pewien, że w CKE nic nie może zaistnieć, bez akceptacji dyrektora Smolika. I dlatego warto przypomnieć skąd i kiedy ten anglista, były adiunkt w Zakładzie Akwizycji i Dydaktyki Języka Angielskiego Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskij w Lublinie wziął się w gabinecie dyrektora CKE.
Otóż jego ogólnopolska kariera zaczęła się w grudniu 2013 roku, kiedy ówczesna minister edukacji w rządzie PO-PSL Joanna Kluzik-Rostkowska odwołała Artura Gałęskiego ze stanowiska dyrektora CKE i powołała jego – najpierw jako p.o. dyrektora CKE, a 22 lipca 2014 już na pełnoprawnego dyrektora tej ważnej placówki edukacyjnej.
To jedyny szef placówki centralnej podległej MEiN, który funkcję tę sprawuje jeszcze od czasu rządów PO-PSL. Przetrzymał już minister Zalewską i ministra Piontkowskiego. I Czarnek także go nie odwołał.
O dyrektorze CKE już raz pisałem – 6 maja 2018 roku – w felietonie nr 217 „Tajemnice i ciekawostki – nie tylko z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej – fragment TUTAJ
Jeśli przeczytaliście ów fragment i znacie już moje ówczesne hipotezy tej niezwykłej dla rządzących po 2016 roku sytuacji, to zrozumiecie dlaczego i dzisiaj, po kolejnych czterech latach trwania doktora Smolika na stanowisku dyrektora CKE, intryguje mnie ta jego pozycja osoby „nie do ruszenia”. I to, że z całej tej „wielkiej trójki” dyrektorów owych centralnych placówek jest on osobą najbardziej wiernie realizującą politykę kolejnych pisowskich ministrów edukacji.
Co on ma takiego w sobie, że trwa i trwa, choć wszystko „nad nim” i „pod nim” się zmienia? Czy tym „czymś” jest pewność przełożonych, że wykona on wszystko co mu każą?… I dlaczego owi przełożeni mają taką pewność?…
Oto moja opowieść o trzech różnych osobach, kierujących trzema różnymi instytucjami centralnymi, podległych ministrowi edukacji, które w tak różny sposób zachowują się na swoich stanowiskach...
Włodzisław Kuzitowicz