Foto: [www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/]
Czy model pruskiej szkoły naprawdę jest niezniszczalny?
W opublikowanym już wczoraj (9 września 2022 r.) stałym dodatku „Gazety Wyborczej” WOLNA SOBOTA zamieszczono obszerny tekst Karoliny Słowik, zatytułowany – w wersji drukowanej „Pruska szkoła – zapraszamy na rekonstrukcje”, a w wersji internetowej – „Mniej niemieckiego, więcej strzelania, wędrujący nauczyciele i możliwa matura z religii. Zaczyna się szkoła Czarnka”.
Poniżej zamieszczamy jedynie kilka wybranych fragmentów tego bardzo obszernego (w formie gazety drukowanej – 2,5 strony) tekstu, podając link do jego pełnej wersji:
[…]
„Od kilku lat obserwujemy narastający kryzys polskiej szkoły, do którego w ogromnej mierze doprowadziła nieodpowiedzialna i szkodliwa polityka obecnego rządu. System oświaty został zdemontowany poprzez wprowadzanie nieprzemyślanych, przypadkowych i koniunkturalnych zmian. Poziom kształcenia jest coraz niższy, rośnie agresja wśród uczniów, zmniejsza się prestiż zawodu nauczyciela„.
Mały konkurs: kto to powiedział? Żaden z działaczy oświatowych, nikt ze związków. Elżbieta Witek, posłanka PiS, przyszła marszałkini Sejmu, udzieliła wywiadu Barbarze Nowak, przyszłej małopolskiej kuratorce oświaty. Wywiad ukazał się na łamach „Zeszytów Politycznych Prawa i Sprawiedliwości” w 2012 r. Na cztery lata przed likwidacją gimnazjów. […]
W tym wywiadzie jest wszystko. Witek i Nowak krok po kroku opisały to, co po 2015 roku stało się ze szkołami: od „reformy organizacyjnej” ministry Anny Zalewskiej po „reformę programową”, którą właśnie domyka minister Przemysław Czarnek.
O tym, że reforma edukacji ma dwa etapy: organizacyjny i programowy, poinformował wicemarszałek Ryszard Terlecki jeszcze przed zaprzysiężeniem Czarnka. Pytany we wrześniu 2020, co sądzi o jego kandydaturze, odpowiedział: – To jest profesor, były wojewoda, świetny organizator, znakomity człowiek o bardzo wyrazistych poglądach. Tak że wydaje mi się, że to jest bardzo dobra kandydatura. Po znakomitej reformie organizacyjnej, którą udało nam się przeprowadzić w szkolnictwie, teraz czas na reformę programową. […]
W środowisku czuć zniecierpliwienie, a wręcz rezygnację. O kolejnym strajku związkowcy zaczynają mówić w mediach, ale częściej mówią też o braku szacunku, pogardzie i kpinach ze strony ministerstwa. Ostatnio wiceminister edukacji, dawny nauczyciel historii Dariusz Piontkowski stwierdził w Polskim Radiu: – Jeżeli jest to stopień nauczyciela dyplomowanego, czyli najwyższy stopień awansu zawodowego, jego wynagrodzenie średnie z wszystkimi dodatkami to jest przeciętnie około 6800 czy 900 zł. Dopytywany, czy na rękę, czy brutto, powiedział: – To jest oczywiście na rękę, ale to jest łącznie z dodatkami, jeżeli ma wychowawstwo, za staż pracy, jeżeli ma nadgodziny, to jego wynagrodzenie może być zdecydowanie wyższe.
Dzień później przepraszał na Twitterze i tłumaczył, że chodziło mu o kwotę brutto. Czy to sprostowanie dotrze do wszystkich rodziców, którzy usłyszeli, że nauczyciele zarabiają krocie, a jeszcze chcą więcej? Wiceminister nie wytłumaczył jeszcze jednej nieścisłości: wynagrodzenie średnie to konstrukt prawny. Zlicza się do niego wszystkie kilkanaście dodatków, które nauczycielom przysługują. Nie ma jednak nauczyciela, który dostałby je wszystkie.
– Taki tworzą nasz wizerunek: rozkapryszone środowisko, czego oni jeszcze chcą, skoro tyle zarabiają. Uparci, roszczeniowi nauczyciele, którzy nie chcą współpracować – komentuje rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis.
W takim klimacie Czarnek przystępuje do domknięcia reformy programowej. I konsekwentnie realizuje to, co kierownictwo partii ze swoimi doradcami wymyśliło już ponad dekadę temu. […]
To, że godzin lekcji historii przybędzie, zapowiedział sam Jarosław Kaczyński w połowie maja zeszłego roku, kiedy PiS ogłaszał założenia „Nowego ładu”. – Chcemy umacniać polską tożsamość. W szkołach średnich wprowadzimy naukę historii dwoma nurtami, tzn. historię powszechną i historię Polski. Dla każdego z tych nurtów będzie przeznaczone dwie, trzy, może więcej godzin w ciągu tygodnia zajęć. […]
Nie chodzi jednak tylko o to, ile razy uczniowie będą mieli historię w planie lekcji, ale też o to, jak ona będzie nauczana. Stąd ten pośpiech w pisaniu i zatwierdzaniu podręcznika do HiT niszowego katolickiego wydawnictwa Biały Kruk (publikowali w nim także Krystyna Pawłowicz, Antoni Macierewicz czy ksiądz Dariusz Oko), na którego promocję – jeszcze przed ostateczną decyzją o dopuszczeniu do użytku szkolnego – resort edukacji miał wydać ok. 75 tys. zł, jak wyliczyły posłanki opozycji. Autor, prof. Wojciech Roszkowski, pisał w nim nie tylko o „hodowli” niechcianych dzieci, ale też o „lewakach”, „wojujących ateistach”, „Murzynach”. Pojęcie feminizmu znajdziemy obok nazizmu i gender w jednym rozdziale „Ideologie i nazizm”. Jest również o tym, że Unia Europejska lansuje ateizm, oraz o „zboczeniach europejskich”. […]
O tym nawet Elżbiecie Witek w 2012 roku się nie śniło. „Kościół – szkoła – strzelnica” to nie jest hasło PiS-u. Z tym trzypunktowym programem szedł do wyborów Grzegorz Braun, lider narodowców. Wyjaśniał, że zamierza dbać o „zdrowie duchowe narodu”, „tworzyć nowe i wspierać istniejące szkoły katolickie” i „działać na rzecz wzmocnienia kondycji psychicznej i fizycznej, a jednocześnie zwiększenia zdolności samoobronnych naszych rodaków i potencjału obronnego całej Ojczyzny – m.in. poprzez popularyzowanie i ćwiczenie kunsztu strzeleckiego”.[…]
Wszystko to zamiast nauczania o zdrowiu. „Kształtowanie postaw indywidualnych i społecznych sprzyjających zdrowiu – są również szeroko uwzględnione w podstawie programowej innych przedmiotów, takich jak: wychowanie fizyczne, biologia czy wychowanie do życia w rodzinie” – czytamy w uzasadnieniu projektu o zmianie programu dla podstawówek.
Równocześnie zmniejszono liczbę godzin nauki języka niemieckiego dla uczniów mniejszości niemieckiej (z trzech do jednej godziny w tygodniu). A z oszczędności (ok. 40 tys. zł) minister Czarnek powoła instytut, który wesprze naukę polskiego w Niemczech i innych krajach. – Przywracamy polsko-niemiecką symetrię – argumentował pomysłodawca projektu Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. […]
PiS nie tylko nie wyprowadzi religii ze szkół, ale również odbierze wybór tym, którzy chcieliby chodzić na etykę. Nie wprost. W następnym roku szkolnym minister Czarnek wprowadzi obowiązkową naukę religii lub etyki w czwartych klasach szkoły podstawowej i pierwszych klasach wszystkich szkół ponadpodstawowych. Wkrótce nie będzie można już „chodzić na nic”. Zapowiedział to rok temu na łamach „Gazety Polskiej”: „Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic. To »nic« stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach. I właśnie to »nic« służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska, które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia. Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości”. […]
Temat nie umarł. Po roku – 8 stycznia 2021 – w Ministerstwie Edukacji i Nauki spotkało się kierownictwo resortu i przedstawiciele komisji KEP. „Rozmowy koncentrowały się wokół organizacji nauczania religii i etyki w szkołach” – czytamy w komunikacie. „Omawiano sposób organizacji nauczania tych przedmiotów oraz system ich oceniania”.
Na wrzesień 2023 roku wszystko będzie już gotowe: nowe podręczniki do etyki i nauczyciele przeszkoleni na studiach podyplomowych. Takie studia kończy obecnie – jak podaje portal TVN24 – 315 nauczycieli, m.in. na Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Chełmie, Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Collegium Intermarium (uczelnia Ordo Iuris), Akademii Ignatianum w Krakowie, Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (uczelnia ojca Tadeusza Rydzyka) oraz Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. […]
„Zbyt rozbudowane programy nauczania, znacznie odbiegające od podstawy programowej, nieadekwatna do nich siatka godzin, skutkują brakiem czasu na ich realizację„.
Trudno uwierzyć, że to słowa Witek. Przeładowana podstawa to jeden z najczęstszych komentarzy pod adresem reformy Zalewskiej. Zresztą Ministerstwo Edukacji zdaje sobie z tego sprawę. – Bez wątpienia musimy popracować nad odchudzaniem podstawy programowej niektórych przedmiotów po to, żeby plan lekcji nie zakładał więcej niż 6, 7 godzin w szkole. Wydaje się, że 9 godzin w szkole powoduje, że na 7., 8., 9. lekcji ta percepcja jest już na niskim poziomie – mówił Czarnek we wrześniu 2021.[…]
Zwieńczeniem PiS-owskiej reformy ma być nowa matura po czteroletnim liceum i pięcioletnim technikum. – To będzie trudniejsza matura – przyznawał Czarnek. Obowiązuje ponad 40 lektur zamiast kilkunastu, wypracowanie docelowo ma być na 400 słów zamiast 250, a półgodzinny egzamin ustny obejmuje dwa pytania: z puli niejawnej i listy 280 zagadnień udostępnionych wcześniej.
Poloniści przestrzegają przed wkuwaniem i niesystematycznością. – Te ponad 40 pozycji utworów literackich jest nie do opanowania dla ucznia, który nie jest systematyczny i przygotowania zaczyna dwa miesiące przed egzaminem. Tym bardziej że przeważa na tej liście literatura staropolska i romantyczna. Jakby ta XX- i XXI-wieczna nie istniała – mówi Nauczyciel Roku 2021 Dariusz Martynowicz. […]
Elżbieta Witek w rozmowie z przyszłą kurator oświaty kilkakrotnie podkreślała, że należy zmienić system nadzoru pedagogicznego:
„Państwo w dużym stopniu pozbyło się odpowiedzialności za stan edukacji. Szkoły stały się w praktyce placówkami samorządowymi, a nauczyciele stracili status pracownika państwowego„.
„Państwo musi przejąć na siebie odpowiedzialność za stan oświaty i to państwo powinno finansować z budżetu wynagrodzenia nauczycieli. Samorządy powinny partycypować w kosztach bieżącego utrzymania szkół i remontów„.
„Państwu należy przywrócić odpowiedzialność za wykształcenie młodego pokolenia. Jednym z warunków właściwego funkcjonowania szkół jest sprawny nadzór pedagogiczny, którego dzisiaj praktycznie nie ma. Jesteśmy zwolennikami wzmocnienia tego nadzoru i podporządkowania kuratorów oświaty bezpośrednio ministrowi edukacji„.
„Minister edukacji i kurator oświaty muszą mieć prawo wydawania wiążących poleceń organom prowadzącym szkoły i samym szkołom w zakresie nadzoru pedagogicznego i nadzoru prawnego. Uważamy również, że należy poszerzyć i wzmocnić kompetencje kuratora oświaty wobec tych jednostek samorządu terytorialnego, które łamią lub naruszają prawo oświatowe”. […]
Choć „lex Czarnek” to jedynie projekt, dyrektorzy, nauczyciele i uczniowie mówili o „efekcie mrożącym”. Każdy projekt, pomysł czy wycieczka, które zahaczałyby o konstytucję, prawa człowieka, prawa kobiet, kurzyły się na półce. Szkoły wolały unikać kontroli z kuratoriów. Szum wokół projektu miał też inny skutek, o którym coraz głośniej było na wiosnę: dyrektorzy nie stawiali się do konkursów. – Za duża odpowiedzialność, za małe pieniądze, nie chcemy kopać się z koniem – mówili. […]
Pomysły Czarnka są w istocie pomysłami kierownictwa PiS i ich doradców: wykładowcy literatury polskiej z UJ profesora Andrzeja Waśki, ministra edukacji w 2007 r. i europosła prof. Ryszarda Legutki czy szefa wrocławskiego oddziału IPN prof. Włodzimierza Sulei.
Minister Czarnek realizuje to punkt po punkcie – tak jak jego poprzedniczka Anna Zalewska. O ile Zalewska próbowała to robić uśmiechem kota z Cheshire i mantrą, że „wszystko jest policzone”, „szkoły nie będą zlikwidowane”, a „nauczycieli przybędzie”, o tyle Czarnek straszy pozwami, łaje dziennikarzy i daje kazania niczym z ambony, w co się ubierać, kogo kochać, a kto jest tylko ideologią. […]
Cały tekst „Mniej niemieckiego, więcej strzelania, wędrujący nauczyciele i możliwa matura z religii. Zaczyna się szkoła Czarnka – TUTAJ
Źródło: www.wyborcza.pl/magazyn/