Foto: https://sp44.com.pl/wpis/w-dawnej-szkole
W piątek 10 czerwca zamieściłem materiał zatytułowany „Pomysły Ziobry: Nieletni już od 10 r.ż., poprawczak do 24 r.ż. dyrektor szkoły sędzią”, w którym prezentowałem fragmenty publikacji z portalu OKO.press „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji”. Ale muszę się pochwalić, że byłem czujny i już miesiąc wcześniej, bo 9 maja zamieściłem informację, zatytułowaną „Według projektu resortu Ziobry dyrektorzy staną się sądem dla nieletnich.
Nie mogę jednak na tym poprzestać, muszę wyrzucić z siebie te wszystkie myśli, a przy okazji także emocje, które zrodził ten „nowatorski” projekt, powstały w głowach urzędników ministra Ziobro ale do Sejmu skierowany przez premiera Morawickiego.
Dodatkowym „paliwem” tej potrzeby stał się wywiad z profesorem Markiem Konopczyńskim, jaki zamieszczono w „Gazecie Wyborczej” – w wersji drukowanej – 10 czerwca pod tytułem „Resort Ziobry bierze się do resocjalizacji”, a na stronie internetowej Gazety – 9 czerwca, pod „mocniejszym” tytułem: „10-latki w sądach i zgoda na zakuwanie dzieci w kajdanki. Resort Ziobry bierze się do resocjalizacji”.
A wszystko dlatego, że problematyka określana terminem „resocjalizacja” nie jest mi znana jedynie z Wikipedii, ale z osobistego doświadczenia, jako wychowawcy, przez okres 4 lat, w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. I chociaż podstawowym moim wykształceniem jest pedagogika – kierunek wiedzy o kulturze, uszczegółowionym przez 8 lat pracy starszego asystenta w Zakładzie/Katedrze Pedagogiki Społecznej o taką jej mutacje, to mam także za sobą studia podyplomowe w zakresie pedagogiki specjalnej – resocjalizacja, ukończone w 1986 roku na Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. I dlatego nie mogę w milczeniu patrzeć na projekt ustawy, który zawierając tak absurdalne „narzędzia” owego zawartego w tytule „wspierania resocjalizacji nieletnich”, ma w swej preambule taki – obłudny – akapit:
„W dążeniu do wzmacniania świadomości odpowiedzialności za własne czyny, przeciwdziałania demoralizacji nieletnich i dopuszczaniu się przez nich czynów karalnych oraz stwarzania warunków powrotu do normalnego życia nieletnim, którzy popadli w konflikt z prawem bądź z zasadami współżycia społecznego, stanowi się, co następuje.”
Dlatego w pełni podzielam pogląd prof. Konopczyńskiego, który w owym wywiadzie powiedział:
„To, co zawarto w tym projekcie, nie ma z resocjalizacją nic wspólnego. Przypomina to raczej system więzienny. Kuriozalne jest, że nowy projekt powiela rozwiązania z ustawy sprzed 40 lat: zapisy dotyczące środków wychowawczych żywcem przepisano z prawodawstwa, które powstało w czasach PRL-u, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. Dzisiejsi autorzy nie zauważyli, że od tego czasu rzeczywistość i środki wychowawcze mocno się zmieniły.”
Warto przeczytać cały wywiad z profesorem Konopczyńskim, bo to jest prawdziwy fachowiec od resocjalizacji. I wypowiadając się także o pomyśle z tego projektu, aby dyrektorzy szkół, w ramach tej ustawy, dostali uprawnienia stosowania kar wobec uczniów szkół podstawowych, także wie o czym mówi, bo ma w swoim doświadczeniu zawodowym pracę pedagog w szkole podstawowej w Skarżysku Kamiennej.
A tutaj przywołam jeszcze słowa profesora z tego wywiadu, w których zawarł swoją opinię o pomyśle dyrektorów-karnistow:
„To kolejny skandal. Szkoła, która ma być spolegliwym opiekunem, rozwijać dziecko, teraz będzie to dziecko karciła. W co się zamieni? W sąd zastępczy? W placówkę resocjalizacyjną? To oburzające, że szkołę wprowadzono do systemu karania.[…] Współczuję szkołom, bo wmontowanie ich w system sprawiedliwości może całkowicie zmienić ich oblicze. […] Miałem to w swojej szkole. Stałem w kącie, po lekcjach byłem zamykany w składziku z narzędziami i pilnował mnie pan woźny. Wracamy do słodkich lat 60. Szkoła zamienia się w karcer, pruską szkołę z XIX wieku.
Weszliśmy w fatalny zakręt historii, coraz częściej rzeczywistość przypomina mi czasy PRL-owskie. Dyrektorzy i nauczyciele powinni zacząć protestować, bo wmontowuje się ich w coś, do czego nie mają kompetencji.”
Zakończę takimi moimi twierdzeniami:
>Jeszcze nigdy nikogo kto w młodości wszedł w konflikt z prawem nie wyprowadziło na uczciwą drogę przebywanie przez kilka lat wśród jeszcze większych przestępców.
>Szkoła, jako instytucja, ma już w swojej kilkusetletniej tradycji wzorzec nauczyciela z rózgą w ręce. I jakoś nie zapobiegło to w tamtych czasach „produkcji” młodocianych przestępców.
>Całkowitą zbędność takiego narzędzia dyscyplinowania wychowanków sprawdziłem osobiście, kiedy będąc wychowawcą na kolonii dla nieletnich przestępców symbolicznie taką rózgę połamałem, i gdy moi podopieczni – jako grupa – okazali się w kolonijnym współzawodnictwie najlepsi.
>I chociaż projekt nie przewiduje kar cielesnych, to obarczanie dyrektorów szkół obowiązkiem stosowania systemu kar za, nawet bardzo drobne, wykroczenia jest powrotem do modelu szkoły określanej mianem „modelu pruskiego”, co jest całkowitym zaprzeczeniem współczesnych modeli szkoły wspierającej rozwój i rozbudzającej zainteresowania, a przez to tworzącej podwaliny wizji swojego miejsca w przeszłym życiu społecznym i zawodowym.
>A sojusz prokuratora generalnego z ministrem edukacji, czyli tandem „Ziobro-Czarnek” uważam za najgorsze, co mogło przytrafić się polskim uczennicom i uczniom, nauczycielkom i nauczycielom, dyrektorkom i dyrektorom w XXI wieku
Włodzisław Kuzitowicz