Dzisiaj, w Dniu Optymistycznego Myślenia, proponujemy lekturę dwu tekstów, zamieszczonych wczoraj (1 lutego 2022 r) przez dr Marzenę Żylńską na jej fejsbukowym profilu. Pierwszy pojawi się tam przed południem, drugi – wieczorem:

 

 

Można w szkole zachęcać uczniów do zbierania najwyższych ocen, ale celem szkoły może być również tworzenie warunków do tego, by dzieci i młodzi ludzie mogli odkrywać swoje talenty i fascynacje. To dwie zupełnie różne drogi.

 

Kluczowe znaczenie ma tu pytanie o cel edukacji i definicję sukcesu. Czy sukcesem jest świadectwo z wysoką średnią ze wszystkich przedmiotów, czy świadectwo, z którego jasno wynika, że jego właściciel wie, co mu w duszy gra i w którą stronę chce pójść.

 

Sama znam wielu młodych ludzi, którzy świetnie zdali maturę, ale nie wiedzą dokąd dalej. Nauczyli się robić to, co się opłaca i za co dostawali nagrody, ale przestali słyszeć swoje własne potrzeby i teraz nie wiedzą, co chcieliby w życiu robić.

 

Znam też takich, którzy nie chcieli podchodzić do matury, ale mają na siebie plan. Ostatnio usłyszałam od chłopaka, że do matury nie podchodzi, przynajmniej na razie. Jedzie na rok z jakąś pozarządową organizacją do Ameryki Południowej, bo chce się dobrze nauczyć portugalskiego. Angielski już zna dobrze, ale też się podszkoli. Będzie pracował przez ten rok jako wolontariusz, bo chce mieć świetnie opanowane trzy języki. Więc potem pojedzie do kraju, w którym mówi się po hiszpańsku. A potem? Potem chciałby pracować jako przewodnik, pojeździć po świecie, oszczędzić trochę pieniędzy i potem marzy mu się własne biuro turystyczne z alternatywną ofertą. Nie takie wyjazdy do eleganckich wieżowców, ale … Dla mnie to dobry plan. Nie wiem, czy chłopakowi uda się go zrealizować, ale to niezwykle cenne, że ma na siebie sensowny plan. A jego największą zaletą jest to, że to JEGO WŁASNY plan.

 

Acha. Dodać jeszcze trzeba, że powiedział: A jeśli matura będzie mi do czegoś potrzebna, to ją zrobię. Wyjeżdżam przecież po to, żeby się uczyć. I będę mieć też czas na czytanie, czyli na to, co najbardziej lubię robić.

 

Czy uznalibyście taki wybór za porażkę?

 

Najlepsze liceum, świetnie zdana matura, studia na elitarnej uczelni, prestiżowy (czytaj dobrze płatny) zawód, to marzenia naszych „uszkolnionych” umysłów. Tylko niewielu z nas umie sobie wyobrazić, że poza Matrixem też jest życie.

 

 

x           x           x

 

 

 

Mniej presji i stresu, więcej spokoju, radości, jaką daje rozwój i podniesienie efektywności.

 

Duża presja w szkole nie służy ani uczniom, ani nauczycielom. Jej zmniejszanie jest dla wszystkich dobre, bo długotrwałe funkcjonowanie w warunkach stresu niszczy zdrowie, … wszystkim.

 

Swoją metodą na zmniejszanie presji, poprawianie atmosfery na lekcjach i podniesienie efektywności podzieliła się ze mną Katarzyna W. nauczycielka języka niemieckiego ze SP w Olsztynie.

 

Uczę języka niemieckiego w klasach VII-VIII w SP w Olsztynie. Jest koniec pierwszego półrocza, a moi uczniowie ciągle są zaskoczeni, że nie ma u mnie czegoś takiego jak „zgłaszanie nieprzygotowania”.

 

-Ale jak to? – pytają. – Przecież w statucie szkoły są dwa nieprzygotowania w półroczu. 

 

Ja im odpowiadam – Uzupełnisz braki w najbliższym czasie, a dzisiaj bądź aktywny na zajęciach. 

 

Takie podejście ma wpływ na motywację i atmosferę na zajęciach. Uczniowie na przerwach czy innych zajęciach nie odpisują nerwowo prac domowych. Wykonują je we własnym tempie, samodzielnie.

 

Jeśli ktoś miał za dużo na głowie i nie zrobił zadania z języka niemieckiego, to podchodzi na początku zajęć i informuje mnie, że czegoś na dzisiejszą lekcję nie przygotował.

 

W zamian starają się być na zajęciach bardziej aktywni niż zazwyczaj.

 

Polecam tę metodę każdemu nauczycielowi. To naprawdę działa!”

 

Katarzyna w. SP w Olsztynie

 

 

Źródło:  www.facebook.com/marzena.zylinska



Zostaw odpowiedź