Już 26 września 2021 r. „Dziennik Wschodni” poinformował:
„Uczniowie jednego z lubelskich liceów nie muszą się bać ocen niedostatecznych. Od początku nowego roku szkolnego nauczyciele nie wystawiają jedynek, a z pierwszych analiz wynika, że młodzież… chętniej się uczy.”
Tą szkołą, która od 1 września wprowadziło nowy system oceniania jest VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie. Oto wypowiedź jego dyrektorki – Marzeny Kamińskiej, przytoczonej w tym materiale:
-Na wprowadzenie zmian zdecydowaliśmy się biorąc pod uwagę towarzyszącą nam sytuację pandemiczną i przedłużające się zdalne nauczanie. Powrotowi do tradycyjnej nauki towarzyszyły silne emocje i ogromny stres uczniów. Analiza sytuacji wykazała, że powoduje go przede wszystkim obawa przed otrzymaniem oceny niedostatecznej. […] Oceniamy zdobytą wiedzę i umiejętności, a nie ich brak – tłumaczy pani dyrektor. Jeśli uczeń nie opanuje podstawy programowej, nie otrzyma złego stopnia, tylko znak „x” (oznaczający: „uczę się”). Ustali też z nauczycielem kolejny termin, w którym będzie mógł wykazać się wiedzą. – Jedynka może być wyłącznie oceną wystawioną na koniec semestru lub roku szkolnego w sytuacji, gdy w trakcie nauki uczeń nie otrzymywał ocen pozytywnych.
Źródło: www.dziennikwschodni.pl
Później jeszcze wiele innych mediów uczyniło z tej innowacji temat swojego materiału.Ostatnio, przed tygodniem (22 listopada), portal INTERIA zamieścił artykuł zatytułowany „Liceum w Lublinie wprowadziło zmianę skali ocen. „Jedynka” została wycofana”.
Ale nie ten tekst stał się powodem podjęcia tego tematu na stronie „Obserwatorium Edukacji”. Czynimy to dlatego, że dzisiaj zamieścił swój komentaż do tej zmiany w systemie oceniania uczniów VI LO w Lublinie profesor Bogusław Śliwerski. Tekst na blogu <PEDAGOG> ma tytuł „Rezygnacja z wystawiania jedynek nie jest rewolucją w szkolnej dydaktyce”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji – podkreślenia fragmentów tekstu – redakcja OE:
Rezygnacja z wystawiania jedynek uczniom VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie nie jest żadną rewolucją, a tym bardziej znaczącą zmianą w dydaktyce.
To jest jedynie akt „osłabienia” stopnia zewnętrznej przemocy strukturalnej nauczycieli wobec uczniów. Zniesiono bowiem wystawianie jedynek tylko w trakcie semestru szkolnego, ale zarówno na jego końcu, jak i na koniec roku szkolnego jedynka jest wystawiana tym uczniom, których wiedza i umiejętności są poniżej standardu oceny dopuszczającej.
Rewolucja miałaby miejsce, gdyby rada pedagogiczna tej szkoły ponadpodstawowej całkowicie zrezygnowała z systemu oceniania formalnego zastępując go ocenianiem kształtującym, opisowym, jakościowym. To jest trochę tak, jak w badaniach naukowych, gdzie wybieramy albo paradygmat ilościowy, albo jakościowy, gdyż interesują nas nieco inne wartości. Rada pedagogiczna VI LO pozostała przy paradygmacie ilościowym, technopolowym, parametrycznym.[…]
Nauczyciele tego liceum nadal są zainteresowani wystawianiem stopni, bo nie wyobrażają sobie, że można uczniów inaczej motywować do nauki, aniżeli wystawianiem im stopni cyfrowych. Zostawili sobie zatem „bicz”, który absolutnie nie wyklucza formalnego dyscyplinowania zewnętrznego, natomiast przerzuca odpowiedzialność za nauczenie się przez uczniów, lekko łagodząc doświadczanie jego potencjalnych skutków na koniec semestru i roku szkolnego.[…]
Ocenianie w realizowanym nadal podejściu behawioralnym rzeczywiście w nieco większym stopniu zobowiązuje nauczycieli do troski o to, by zamiast krzyżyka nie pojawiła się pod koniec semestru jedynka. Czy jednak jest to realne, możliwe, by tym samym koncentrowali uwagę na jednostkach w sytuacji, gdy te nie realizują wymagań przedmiotowych, a zdarza się, że nie mają zamiaru się uczyć, gdyż poziom trudności jest dla nich zbyt wysoki?
Nadal zewnętrzną stymulację uczenia się poprzez sprawdzanie i ocenianie wszystkich form aktywności uczniów: […]
Warto w takiej szkole prowadzić diagnozę, by zobaczyć, jaka jest skala niedostatecznej wiedzy uczniów? Czyżby wystawiano uczniom tak dużo jedynek, że trzeba było sięgnąć po środek dydaktyczny, który lekko osłabia moc instrumentalnej presji behawioralnej?
Podsumowując, nie jest to ani rewolucja, ani eksperyment dydaktyczny, gdyż tego typu redukcje miały miejsce już kilkadziesiąt lat temu, zaś psychologia behawioralna ustaliła prawidłowości związane z odroczeniem w czasie kary w stosunku do zaniechania przez kogoś działań lub ich nieskuteczności. Parcjalna, w istocie marginalna zmiana nie skutkuje reformą wewnątrzszkolnego paradygmatu dydaktycznego.
Doceniam, że grono pedagogiczne wprowadziło „współczynnik humanistyczny” do zewnątrzsterowanego oceniania uczniów.
Cały tekst „Rezygnacja z wystawiania jedynek nie jest rewolucją w szkolnej dydaktyce” – TUTAJ
Żródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com