Portal „POLSKA TIMES” zamieścił dzisiaj (16 sierpnia 2921 r.) zapis wywiadu z ministrem Przemysławem Czarnkiem. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
Foto: Adam Jankowski[www.polskatimes.pl]
Przemysław Czarnek – Minister Edukacji i Nauki na stanowisku pracy
[…]
Lidia Lemaniak: – Czy na tę chwilę – w związku z sytuacją koronawirusową – na sto procent uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych wrócą do nauki stacjonarnej od 1 września?
Przemyslaw Czarnek: – Nie zmienia się nic w stosunku do tego, co nastąpiło 25 czerwca – nie będziemy wydawać żadnego nowego rozporządzenia – wszyscy uczniowie i wszyscy nauczyciele wracają stacjonarnie do szkół. […]
-Co musiałoby się stać, żeby decyzja o powrocie od 1 września do nauki stacjonarnej została zmieniona, czyli żeby uczniowie zostali odesłani na naukę zdalną?
–Musiałaby się dramatycznie pogorszyć sytuacja pandemiczna i zbliżyć się do tej, którą mieliśmy podczas trzeciej fali, tzn.: przepełnione szpitale, karetki oczekujące w kolejkach z osobami chorymi na Covid-19, mnóstwo osób umierających każdego dnia i dziesiątki tysięcy zakażeń. Do tego musiałaby dojść rekomendacja służb medycznych, z ministrem zdrowia na czele oraz decyzja premiera – to są te warunki, którym w żaden sposób minister edukacji i nauki nie może się sprzeciwiać. Dzisiaj w ogóle nie przewidujemy takiej sytuacji. Jesteśmy w stałym kontakcie z Ministerstwem Zdrowia, czwarta fala nadejdzie, ale nie przewidujemy takich perturbacji, jak przy trzeciej fali. […]
-Czy jest Pan zwolennikiem obowiązkowych szczepień przeciwko Covid-19 dla nauczycieli?
–Nie, nie jestem. Powtarzam – nauczyciele wykazali się wielką odpowiedzialnością i blisko 80 proc. środowiska nauczycielskiego jest już zaszczepionych. Przy tym poziomie zaszczepienia wśród nauczycieli, nie potrzeba absolutnie żadnego obowiązku. Jest mnóstwo grup społecznych, które mają dużo słabszy poziom zaszczepienia i tam się skupmy na ewentualnym obowiązku, a nie w szkole.
-A obowiązkowe szczepienia wśród dzieci?
–W ogóle nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Dzieci będziemy zachęcać, będziemy tworzyć punkty szczepień w szkołach, jeśli dyrektorzy będą sobie tego życzyć, a rodzice będą chcieli dzieci szczepić. Ale absolutnie nie ma mowy o żadnym obowiązku i żadnego podziału na dzieci zaszczepione i niezaszczepione też nie będzie. […]
-Przejdźmy teraz do nauczycieli. Kiedy obejmował Pan tekę ministra edukacji i nauki, za jeden ze swoich celów postawił Pan sobie przywrócenie prestiżu tego zawodu. Co już w tym temacie udało się zrobić i jakie są najbliższe plany?
–Plany są bardzo ambitne. Rozwiązania legislacyjne są już w części gotowe. Brakuje tylko woli współpracy związków zawodowych z ministrem. Zanim zaczęły się rozmowy na temat statusu nauczyciela w grupach, to związkowcy je zbojkotowali i wyszli. To trudne do zrozumienia, bo związki zawodowe nie są same dla siebie, tylko są dla nauczycieli. My chcemy rozmawiać o propozycjach kierunkowych, w ramach których chcielibyśmy wypracować końcowe, korzystne dla nauczycieli rozwiązania. Ta sytuacja, w której rozmowy zostały zignorowane, pokazuje, jakie są przynajmniej niektóre związki zawodowe w Polsce – są same dla siebie. To jest przykre dla wielu nauczycieli, z którymi rozmawiam, bo to nie jest moja ocena. Te związki mnie nie reprezentują. Ale propozycje są, a trzy z nich trzeba wprowadzić natychmiast.
-Jakie to propozycje?
–Po pierwsze – tutaj już jest gotowy akt prawny i za chwilę będzie wydawany – rozporządzenie ewaluacyjne. Chcemy zdjąć z nauczycieli wszystkie te koszmarne obowiązki biurokratyczne, które powodowały, że nauczyciele mieli mnóstwo nikomu niepotrzebnej pracy i ją wykonywali. Były to obowiązki biurokratyczne generowane ewaluacją zewnętrzną i wewnętrzną, czyli zarówno przez kuratoria oświaty (w mniejszości), jak i dyrektorów szkół. Dyrektorzy na podstawie rozporządzenia, wymagali od nauczycieli sprawozdań, ankiet i Bóg wie czego jeszcze. Kuriozalną sytuacją było sprawozdanie, którego życzył sobie dyrektor szkoły – przez litość nie powiem której – od nauczyciela wychowana fizycznego. Było to sprawozdanie z nauki skoku przez kozła w trybie zdalnym. To mogłoby być częścią jakiegoś kabaretowego przedstawienia, a takie sytuacje naprawdę się zdarzają. Zdjęcie biurokracji z nauczycieli ograniczy obowiązki, których wypełniać nie powinni. Po drugie – w ślad za tym nauczyciele powinni być bardziej dostępni dla uczniów. Sytuacja, w której rodzic ucznia klasy siódmej czy ósmej, musi uczyć się podstaw fizyki, żeby obrobić pracę domową ze swoim dzieckiem, jest sytuacją absolutnie niedopuszczalną. Rodzice chcą, aby szkoła uczyła, a nie wymagała od rodziców, aby sami się uczyli, żeby przekazać wiedzę swoim dzieciom. Nauczyciel ma być dla ucznia, a nie dla biurokracji. Po trzecie – wynagrodzenia. Mniej biurokracji, więcej pracy z uczniem i zdecydowanie większe wynagrodzenia – to wszystko jest w komplecie naszych propozycji zmian kierunkowych w statusie zawodowym nauczyciela. To wszystko trzeba wprowadzić już od przyszłego roku i najpóźniej od 1 września 2022 roku, muszą w całości obowiązywać, bo prestiż zawodu nauczyciela musi być radykalnie podniesiony. Zawód nauczyciela ma być zdecydowanie bardziej atrakcyjny, żeby trafiali do tego zawodu absolwenci uczelni jeszcze lepsi niż dzisiaj.
-Coś jeszcze?
–Są jeszcze projektowane zmiany w awansie zawodowym, który dość sztucznie został wprowadzony na przełomie lat 90-tych XX wieku i początku XXI wieku. Dziś – patrząc na nauczycieli – 2/3 z nich to nauczyciele dyplomowani. Wydaje się, że podział na nauczycieli kontraktowych, stażystów, mianowanych i dyplomowanych, jest zupełnie niepotrzebny. Trzeba zdecydowanie uprościć awans zawodowy nauczyciela, bo to też generuje biurokrację i gonitwę za szkoleniami, żeby tylko przedstawić zaświadczenie.
-Co z zarobkami nauczycieli? Oczywiście, rząd dał im podwyżki, ale np. taki początkujący nauczyciel wciąż zarabia dramatycznie mało.
–Są miejsca w Polsce, np. w małych miasteczkach i na wioskach, gdzie nauczyciele są najlepiej opłacaną grupą zawodową. W wielu szkołach pracują 27 godzin przy tablicy, czyli wyrabiają półtora etatu i są to nauczyciele, którzy zarabiają po 5-6 tys. zł na rękę. To w Polsce nie jest złe wynagrodzenie. Jeśli policzymy średnią godzin przy tablicy wypracowywaną przez nauczycieli w Polsce, to jest to 21 godzin tygodniowo, a nie 18.
-Nie wszyscy nauczyciele, również ci na wsiach, mają nadgodziny.
–Problem polega na tym, że w wielu miejscach nadgodziny są dla „swoich”, a na „gołym etacie” są ci, którzy np. nie są lubiani przez dyrektora szkoły. Chcemy to wyrównać tak, żeby wszyscy mieli podobne warunki pracy. Wówczas wszyscy zarobią więcej pieniędzy.
-Jaki jest Pana cel – ile będzie zarabiać nauczyciel na początku ścieżki zawodowej?
Chciałbym, żeby to była podwyżka kilkudziesięciu procentowa. Ale to jest cel, który musi być wypracowany ze związkami zawodowymi. Zapraszamy do rozmów.
-Media informują, że w dużych miastach brakuje nauczycieli. Już o wielu propozycjach rozmawialiśmy, ale co jeszcze można zrobić, żeby zachęcić do wykonywania tego wartościowego zawodu?
–Nie jestem pewien, czy nauczycieli ma być więcej. Sytuacja demograficzna jest dramatyczna i dzieci wcale nie będzie więcej, a co za tym idzie uczniów w szkołach będzie ubywać. To, że występują trudności z zatrudnieniem nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów ścisłych, w dużych miastach, to takie trudności występowały zawsze, ale to wszystko jest do pokonania. Nie są to głębokie problemy. Gdy zostałem ministrem od razu zleciłem badania na temat rynku pracy nauczycielskiego w perspektywie 5-10 lat, bo wydawało mi się, że mogą być kłopoty. Jednak badania jednoznacznie pokazały, że w związku z zapaścią demograficzną, którą przeżywamy, wcale nie jest tak, że nauczycieli jest za mało. […]
-Media, o których mówimy, atakują Pana za zmianę listy lektur. Dlaczego ją w ogóle modyfikować, może lista lektur, która jest obecnie, jest dobra?
–Nic specjalnego nie robię, jest korekta, która została przeprowadzona przez ekspertów. W tym tygodniu zostanie wydane rozporządzenie, bo zakończyły się konsultacje. To nie ja zmieniam listę lektur, to eksperci, którzy doskonale wiedzą, co jest potrzebne dzieciom i młodzieży. Ci sami ludzie zresztą mówią, że „nie wolno uczyć o martyrologii polskich dzieci w czasie drugiej wojny światowej”, a nie widzą – i słusznie – nic złego w tym, że polskie dzieci odwiedzają niemieckie obozy koncentracyjne na terenie Polski, gdzie mordowane były dzieci żydowskie. I to – ich zdaniem – nie generuje żadnego problemu psychologicznego, ale jeśli mówi się o cierpieniu polskich dzieci – to będzie generowało kłopoty psychologiczne. Brak logiki w myśleniu tych ludzi jest porażający.
Cały zapis rozmowy: „Minister Czarnek: Celem są wysokie podwyżki dla nauczycieli” – TUTAJ
Źródło: www.polskatimes.pl