Temat tego felietonu narodził się wczoraj, kiedy na fejsbuku zobaczyłem taki oto postulat Wiesława Mariańskiego:

 

Źródło: www.facebook.com

 

Wiedziony tym impulsem zareagowałem na ten pomysł taką oto „propozycją”:

 

Źródło: www.facebook.com

 

Po jakimś czasie pod jednym i pod drugim obrazkiem pojawiły się komentarze. Pod postulatem likwidacji liceów ogólnokształcących jako pierwsze pojawiło się – ze wszech miar zrozumiałe – pytanie znanej liderki grupy „Budzący się Poloniści”, podpisującej się Aneta Ja-Pa:

 

Dlaczego?”

 

Bardzo szybko pojawiła się odpowiedź Janusza Cichego – nauczyciela w Zespole Szkół Spożywczych i Hotelarskich w Radomiu.

 

Bo coraz słabiej przygotowują do studiów.

Bo produkują bezrobotnych bez kompetencji zawodowych.

Bo dają bezradność życiową.

Bo technika (dawniej zwane liceami zawodowymi) dają lepsze przygotowanie, łącząc wiedzę z umiejętnościami praktycznymi i też są drogą do studiów akademickich.

 

 

Ale najbardziej „wzruszył” mnie komentarz Doroty Zarębskiej-Piotrowskiej (doktor na Uniwersytecie Jagiellońskim, psycholog kliniczny/społeczny; zajmuje się kreatywnością, psychologią twórczości):

 

A może wszystkie szkoły. Zlikwidować. Zostaną kółka parafialne. I jednoznaczny, gładki przekaz. Bez przeszkód. Ksiądz da radę. A co..?

 

Mój postulat także doczekał się kilku komentarzy, ale ten pierwszy, który okazał się najbardziej „diagnostycznym” był pytaniem, jakie zadała mi pewna st.. znajoma o długim stażu znajomości:

 

Włodek, co Tobie

 

 

No właśnie. Pora na na wywiązanie się ze złożonego w odpowiedzi na to pytanie zobowiązania: „Ale pełnej wypowiedzi na ten temat udzielę w jutrzejszym felietonie””.

 

A więc – do dzieła!

 

Zacznę od początku, czyli od owego postulatu i od jego autora. Otóż gdy emocje opadły, gdy wygasły myśli (bardzo brzydkie) o autorze pomysłu likwidacji ogólniaków, zaczął się etap racjonalizacji. No, przecież nie mógł z tak bezsensownym postulatem wystąpić człowiek poważny, który choć trochę wie o czym pisze. A wszak Wiesław Mariański, jak zdołałem ustalić, to szanowany były współpracownik CEO, były bloger – współpracownik Danuty Sterny, mający na fejsbuku szacownych „znajomych”, którego obszerny tekst popularyzowałem na OE 26 listopada 2019 roku, który co prawda nic o sobie na swym profilu nie napisał, ale z „innych źródeł” dowiedziałem się, że „jest byłym nauczycielem. Jak mówi, do szkoły uczęszcza od 48 lat – najpierw jako uczeń, potem jako nauczyciel, teraz jako rodzic”.

 

A to pozwala mi wyprowadzić wniosek, że nie jest to jego głęboko przemyślana i uzasadniona propozycja a … prowokacja intelektualna.

 

I od tej chwili jako taką będę ów postulat traktował.

 

Szkoda tylko, że to prowokacja nieudana. No bo czy prowokator ma podstawę do zadowolenia z tak wątłego (11 komentarzy) odzewu?

 

Ostatnim materiałem jaki obejrzałem pod owym postulatem był, zamieszczony przez doktora habilitowanego z Collegium Civitas Grzegorza Makowskiego, link do głośnego nagrania wypowiedzi Krzysztofa Kononowicza, który w 2006 roku kandydował w wyborach samorządowych z listy <KWW Podlasie XXI wieku> (?) na urząd prezydenta Białegostoku. Stał się on sławnym po tym, jak upowszechniło się nagranie na You Tube z jego „przemówieniem”, w którym najważniejszą frazą było zapewnienie kandydata, że trzeba na niego głosować, „żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. I – o dziwo – oddano na niego 1676 głosów!

 

To przykry komentarz… Bo o ile da się jakoś wytłumaczyć poziom wypowiedzi owego kandydata na prezydenta Białegostoku jego wykształceniem (nomen omen – zasadnicza szkoła zawodowa: kierowca-mechanik) i wiedzą o funkcjonowaniu struktur społecznych, zdobywaną w przedsiębiorstwach komunikacyjno-transportowych oraz w roli sprzątającego w białostockim Urzędzie Miejskim, to musi to boleć, gdy taką paralelę czyta ktoś, kto jednak jest na znacząco wyższym poziomie…

 

 

I jeszcze na koniec muszę napisać choć kilka zdań wyjaśnienia skąd u byłego, dwunastoletniego dyrektora dużego zespołu szkół zawodowych taki postulat: „ZLIKWIDOWAĆ ZAWODÓWKI”

 

Tak – w momencie gdy to pisałem, uczyniłem to na tej samej fali reakcji, jak pan dr hab. Grzegorz Makowski, któremu natychmiast skojarzył się Krzysztof Kononowicz: Jeśli likwidować, to nie tylko licea, zlikwidować także zawodówki!

 

Jednak już po pierwszych pod moją „tabliczką” komentarzach, zrodziło się w mojej głowie postanowienie poważnego uzasadnienia tej tezy. Bo pisząc „zawodówki” nie miałem na myśli tylko szkoły, zwane przez dziesięciolecia zasadniczymi szkołami zawodowymi, przechrzczonymi nie wiadomo czemu przez Zalewską w „branżówki”, ale także technika. Ale aby rozwinąć ten nurt argumentacji potrzebna jest inna formuła niż felieton i o wiele obszerniejszy format publikacji.

 

Dlatego tutaj powiem jedynie, że właśnie podczas owych dwunastu lat uczestniczenia w procesie kształcenia do konkretnego zawodu osobników, którzy tę decyzję podjęli w wieku 15-u lat, a którzy na rynek pracy będą wchodzili – w zawodzie robotniczym po trzech, a w przypadku technika – po pięciu latach, mam na ten temat takie właśnie zdanie. Przypomnę, że w tym czasie kiedy kierowałem Zespołem Szkół Budowlanych nr 2 w Łodzi, realizowany był projekt liceów technicznych, przekształconych po reformie systemowej w licea profilowane, które pomyślane były jako alternatywa zlikwidowanych wówczas techników, dająca ich absolwentom możliwość zdobycia konkretnego zawodu w krótkich (0,5 – 2 lata) cyklach kształcenia policealnego. Niestety – zanim system ten miał szansę udowodnienia swojej skuteczności, został zlikwidowany decyzję pani minister edukacji narodowej i sportu następnego rządu…

 

Zobowiązuję się do przygotowania i opublikowania dłuższego tekstu, uzasadniającego wręcz konieczność dokonania zmiany ścieżki zdobywania kwalifikacji zawodowych, uwzględniającej realia współczesnej, dynamicznej, rzeczywistości technologiczno-zawodowej.

 

Dodam jeszcze, że w USA, które to państwo nikt chyba nie oskarży o wstecznictwo systemowe ani o to, że znajduje się w ogonie państw pod względem poziomu funkcjonowania jego gospodarki i osiągnięć cywilizacyjno-technologicznych, nie ma w ogóle tego typu szkolnictwa. Zawód zdobywa się tam dopiero po szkole średniej… [Zobacz TUTAJ]

 

I to by było na tyle. Na dzisiaj….

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



2 komentarze to “Felieton nr 373. O tym, że nie jestem jak Kononowicz, ale zlikwidowałbym zawodówki”

  1. Grzegorz napisał:



    Z niecierpliwością czekam na jutrzejszy komentarz. Wiedziałem, że to prowokacja, choć po przemyśleniu…..

  2. Włodzisław Kuzitowicz napisał:



    Nie obiecałem, że esej „Dlaczego uważam, że należy na nowo przemyśleć ścieżki dochodzenia do kwalifikacji zawodowych w zawodach robotniczych i na poziomie technika” zamieszczę jutro. Trochę cierpliwości, proszę…..

Zostaw odpowiedź