Foto: Michał Makowski[www.radiolodz.pl]
Na ulicy Piotrkowskiej przed Urzędem Miasta pracownicy niepedagogiczni łódzkich szkół protestowali przeciwko planowanej redukcji etatów.
Na ul. Piotrkowskiej odbył się dziś (12.04) protest pracowników niepedagogicznych. Z wytycznych przekazanych przez magistrat dyrektorom szkół wynika, że należy zwolnić blisko 500 osób lub 1 tys. pracowników zmniejszyć etat o połowę.
Woźne i pracownicy gospodarczy nie zgadzają się z propozycją magistratu. Mówią, że są niezbędni, aby szkoły po powrocie do nauki stacjonarnej funkcjonowały prawidłowo. – Już raz zabrano nam 10 procent premii. Wtedy argumentem było, że to jest po to, żeby utrzymać wszystkie etaty. Teraz po upływie trzech miesięcy znowu następne cięcia. – My jesteśmy oburzeni tą decyzją. – Nie wiem, kto będzie wkręcał żarówki. Może sprzątaczka. O ile będzie jakaś sprzątaczka. – Nie jesteśmy w stanie przygotować szkoły na powrót uczniów, jeżeli będą zmniejszone etaty – mówią pracownicy niepedagogiczni. […]
Decyzje o tym, które etaty mają zostać zredukowane, mają podjąć dyrektorzy szkół tak, aby zmiany weszły w życie od nowego roku szkolnego. Oświatowa Solidarność liczy na to, że miasto zrezygnuje z planowanych zwolnień. Urząd Miasta nie zgodził się na rozmowę z dziennikarzami. W jego oświadczeniu czytamy, że redukcja etatów jest konieczna ze względu zbyt niskiej subwencji światowej.
Łódzki samorząd dokłada rocznie ponad 500 mln złotych do wydatków oświatowych. – To jest wielkie nieporozumienie, jak można w ten sposób mówić. Owszem, jeżeli zliczymy wszystkie wydatki, to dokładamy pół miliarda rocznie, ale przecież odliczyć przedszkola, które są zadaniem własnym samorządów i nigdy nie były liczone w subwencji – mówi Roman Laskowski.
Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy, Radosław Marzec z PiS-u i Piotr Cieplucha z Solidarnej Polski apelują do władz Łodzi o zmianę planów odnośnie redukcji etatów. – Bardzo cieszy nas reakcja dyrektorów szkół w Łodzi, którzy nie zgadzają się z redukcją etatów – mówią.
Źródło: www.radiolodz.pl