Foto: www.uwm.edu.pl/czachor/

 

Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie zamieścił w środę (10 marca 2021r.) na swoim blogu „Profesorskie Gadanie” tekst, którego tytuł: „Czy nauczyciel powinien przyznawać się do niewiedzy i do błędów? Z dygresjami do dziennika refleksji” jest zapowiedzią niezwykle istotnych dla każdego belfra refleksji. Co prawda tekst dotyczy środowiska uczelnianego, to i szkolni nauczyciele mogą z niego skorzystać.

 

Poniżej zamieszczamy fragmentu tego obszernego posta, ale zachęcamy do przeczytania całego – po kliknięciu linku

 

Dziennik refleksji edukacyjnych. Zamiast punktozy i obszernej dokumentacji. Gdzieniegdzie już tak się dzieje – dziennik refleksji jest element dokumentacji rozwojowej, potrzebnej do awansu zawodowego. Zamiast zbierania zaświadczeń o uczestnictwie w szkoleniu, kursie, konferencji, zamiast zbierania pisemnych potwierdzeń i podziękowań jest pisanie dziennika refleksji, np. edukacyjnych. Czyli opowiadanie własnymi słowami, własnymi przemyśleniami o udziale w szkoleniu czy webinarium. Byłem, uczestniczyłem… ale co z tego dla mnie wynika? Z jednej strony to forma notatki z wbudowaniem nowej wiedzy do już istniejącego konstruktu (własna wiedza). Co jest łatwiej zebrać: dyplomy i zaświadczenia czy spisane refleksje? A co łatwiej ocenić: przekartkować zaświadczenia o uczestnictwie, policzyć punkty czy przeczytać tekst z dziennika refleksji?  Ja tymczasem od kilkunastu lat piszę bloga (wcześniej także w brulionie papierowym).[…]

 

Skoro już jesteś na niepotrzebnym webinarium czy naradzie czy spotkaniu konferencyjnym, to poszukaj w nim czegoś cennego, odkrywczego, wartościowego. Da się. O tym decyduje nie tylko mówca ale i słuchający. Kiedyś usłyszałem i teraz stosuję – gdy uczestniczę w nudnym i nieciekawym spotkaniu to zastanawiam się dlaczego słuchacze nie słuchają i co można byłoby zmienić by to konkretne wystąpienie było lepsze (czyli jest to ćwiczenie w tle techniki wystąpień publicznych). By przyniosło więcej satysfakcji mówiącemu i słuchającemu. Takie studium przypadku. Mały zabieg intelektualny a spotkanie staje się odzyskane. Oczywiście, można myśleć o zupełnie czymś innym, niewerbalnie udając  zainteresowanie. By nie sprawiać przykrości mówiącemu (lub nie narazić się na szykany) a z drugiej strony – sobie. To też czasem czynię… A Ty, mój Czytelniku, też tak miewasz? […]

 

Jakiś czas temu uczestniczyłem w webinarium, na którym wypadało być (najdelikatniej to ujmując). Zapowiedź była enigmatyczna. Nic o prelegencie, nic zaciekawiającego o tematyce spotkania. Po prostu nic. Trzeba być… Czyli już na starcie emocjonalne złe nastawienie budowane u słuchaczy. Lub trafiłeś zupełnie przypadkiem, spodziewając się czegoś konkretnego i przydatnego – wtedy pojawia się rozczarowanie. […]

 

Sam wykład był nudny, nafaszerowany definicjami, dużo tekstu na slajdach. Teoretycznie temat był ważny dla słuchaczy. Ale w takim wykonaniu niewiele dało się zapamiętać. Ja praktycznie nic nie zapamiętałem (może byłem źle zmotywowany?). Tematyka dotyczyła efektów kształcenia, w szczególności prowadzenia zajęć online. Pojawiła się nawet na moment internetowa interakcja z wykorzystaniem programu zewnętrznego. Tyle tylko, że to była kontynuacja kontaktu z innego spotkania. Interakcja spaliła na panewce, a słuchacze nie mieli okazji poznać zalet tego narzędzia. […]

 

Na sam koniec długiego i nudnego wystąpienia pojawiło się coś, co mogło odmienić efekt końcowy. Otóż utytułowany prelegent uniwersytecki wspomniał, że ze stosowaniem nowych narzędzi zetknął się dopiero w pandemii (to zresztą było widać – tę nieporadność). I wtedy pomyślałem, że gdyby na początku zaznaczył, że się dopiero uczy i jest przykładem, że każdy może zacząć, że nie trzeba się bać nowych technologii i warto się ich uczyć, to zyskałby sympatię. Przyznanie się do swojej niewiedzy, nieporadności i uczenia się odmieniłoby całkiem sytuację. Po drugiej stronie monitorów siedzieli przecież w większości ludzie, którzy sami się boją, mozolą i z dużym stresem próbują zdalnego nauczania. Nie wybierali go, ono przyszło nagle i niespodziewanie. Takie przyznanie się do braku umiejętności byłoby sygnałem „jestem jednym z Was, tak samo się męczę i odkrywam”. Prelegent zyskałby sympatię słuchaczy. Emocjonalnie dobre nastawienie do przyswajania wiadomości? Tak – przyswajamy wiedzę od tych, których lubimy. Emocje są niezwykle ważne. A ci bardziej doświadczeni z wyrozumiałością patrzyliby na wszelkie nieporadności i potknięcia. Co najwyżej w dyskusji lub na czacie wskazaliby lepsze rozwiązania, coś by doradzili. Życzliwie. Bez złośliwości i podkreślania braków. Bo czyż kopie się leżącego? Najpewniej pojawiłyby się w dyskusji sugestie i dzielenie się swoimi małymi odkryciami. Tak niewiele, kilka zdań na początku a całkowicie zmieniłyby spotkanie. To nauka dla mnie – warto być szczerym i przyznawać się do własnych słabości i błędów. […]

 

Podsumowując: to Ty także decydujesz o tym czy dana lekcja, webinarium, wykład będzie w całości stracone czy też wyciśniesz z nich dla siebie jak najwięcej. Pomocne w tym mogą być notatki, dziennik refleksji lub dyskusja z innymi. Opisz lub „odyskutuj” to, co się wydarzyło. W mowie i piśmie dojrzewa refleksja. A jeśli jesteś prelegentem nie bój się przyznać do własnej niewiedzy, niedostatków tych czy innych umiejętności i nieporadności internetowej. Zyskasz sympatię innych niewiedzących i wyrozumiałość ekspertów.

 

Ważne by mieć coś oryginalnego do powiedzenia (przekazania). Poznaj zasady i bądź szczery, autentyczny. Zgrywanie mędrca może się nie udać. […]

 

Chcesz efektów? Zadbaj o słuchacza. Zacznij od zwiastuna, zapowiedzi i zaproszenia. Tak, kosztuje to trochę energii, pomysłowości i wysiłku. A to inwestycja w dobre emocje słuchaczy już na samym starcie. Wtedy nawet krótkie, 10 minutowe wystąpienie znacząco wydłużysz. Zyskuj a nie o obrażaj słuchaczy. Mów i słuchaj. Nawet online jest to możliwe. A jak chcesz to zacznij prowadzić dziennik refleksji. Może być papierowy, ze skrzypiącym piórem lub w formie internetowego bloga. Albo w postaci rysnotek (sketchnotki, notowanie wizualne, mapy myśli itd.).

 

 

 

Cały tekst „Czy nauczyciel powinien przyznawać się do niewiedzy i do błędów? Z dygresjami do dziennika refleksji” TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.profesorskiegadanie.blogspot.com



Zostaw odpowiedź