Tydzień temu napisałem pod wykresem, obrazującym dramatyczny wzrost liczby potwierdzonych testami, dobowych zakażeń wirusem SARS CoV 2 , wywołujących chorobę COVID-19”
„Mając przed oczyma takie dane – mam prawo zakładać, że do określonej przeze mnie przed dziesięcioma dniami daty 26 października będziemy świadkami przejścia WSZYSTKICH szkół na nauczanie zdalne. No – może z wyłączeniem klas I – III w podstawówkach…”
Tym razem władza mnie nie zawiodła – od poniedziałku 26 października, na razie przez najbliższe dwa tygodnie, będzie tak jak napisałem. Oby decyzja ta zaowocowala „spłaszczeniem” krzywej dobowych zachorowań.
x x x
A teraz pora na „normalny”, czyli pochodzący z naszej, edukacyjnej „łączki”, temat, który uznałem za wymagający głębszej penetracji i mojego komentarza.
Tym tematem-zagadką jest problem, który ja określę pytaniem: „Jak właściwie nazywa się ministerstwo, któremu podlegają – za pośrednictwem odpowiednich dla terenu ich działania kuratorów oświaty – dyrektorki i dyrektorzy polskich szkół?”
Drodzy czytający ten tekst: nie myślcie, że na starość mam amnezję i nie pamiętam, że od 19 października pracuje na Szucha w Warszawie, powołany na urząd Ministra Edukacji i Nauki przez (jeszcze zdrowego) Prezydenta Andrzeja Dudę – już pono zdrowy – dr hab. Przemysław Czarnek.
Co prawda w dniu powołania nie było jeszcze rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów w sprawie szczegółowego zakresu działania Ministra Edukacji i Nauki, które to rozporządzenie opublikowano w Dzienniku Ustaw 20 października, ale nie ma wątpliwości, że rządzi nami Minister Edukacji i Nauki, bo – przytomnie – napisano w jego zakończeniu, że „Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, z mocą od dnia 19 października 2020 r.”
Skąd więc moje wątpliwości co do nazwy ministerstwa? Otóż…
Otóż w dniu 23. października, na oficjalnej stronie resortu, zamieszczono taką, ilustrowaną, informację: „Powołanie nowych członków kierownictwa MEN”. Żeby nie było, że zmyśliłem – oto screen fragmentu tej strony:
A poniżej jeszcze taki tekst:
– Bardzo cieszę się, że mogłem przekazać dziś powołania Pana Premiera Mateusza Morawieckiego dla dwóch wiceministrów edukacji. Pan Dariusz Piontkowski i Pani Marzena Machałek to wybitni eksperci, którzy do tej pory świetnie troszczyli się o rozwój oświaty. Będą wspaniałym wsparciem w naszych dalszych dążeniach na rzecz rozwoju edukacji w Polsce – powiedział po wręczeniu nominacji minister Przemysław Czarnek.
– W składzie kierownictwa ministerstwa pozostaje również Maciej Kopeć, z czego się bardzo cieszę – dodał minister Przemysław Czarnek.
A jeszcze niżej:
Informacja na temat kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej.
A tam takie cztery fotki – zwracam uwagę na podpis pod zdjęciem Marzeny Machałek:
Źródło wszystkich cytatów i screen’ów: www.gov.pl/web/edukacja
I tak dotarłem do kolejnej „ciekawostki”: Jak „odchudza się” rząd, nie pozbawiając nikogo pracy, a „przy okazji” zatrudnia się jeszcze znajomych.
Zacznę od przykładu pani Machałek. Jak wiemy, była ona sekretarzem stanu w MEN – od 10 marca 2017 roku, a od 1 lipca 2019 roku premier powierzył jej funkcje Pełnomocnika Rządu do spraw wspierania wychowawczej funkcji szkoły i placówki.
Zgodnie z zasadą, że w każdym resorcie może być tylko jeden sekretarz stanu, chcąc „uratować” posadę (i pensje) dotychczasowemu ministrowi, posłowi Ziemi Podlaskiej – Dariuszowi Piontkowskiemu, premier, powołując go na sekretarza stanu w „nowym-starym” ministerstwie, musiał coś zrobić z panią Marzeną. Oto co zrobił: najpierw podpisał takie rozporządzenie:
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 22 października 2020 r. w sprawie zniesienia Pełnomocnika Rządu do spraw wspierania wychowawczej funkcji szkoły i placówki
I tego samego dnia podpisał drugie rozporządzenie:
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 22 października 2020 r. w sprawie ustanowienia Pełnomocnika Rządu do spraw wspierania wychowawczej funkcji szkoły i placówki, edukacji włączającej oraz kształcenia zawodowego
Widzicie różnicę? No – teraz to już pani sekretarz stanu Marzena Machałek może zarządzać w resorcie wszystkim co dotyczy szkół, za wyjątkiem programów nauczania! Wszak zna się na wszystkim…
Poczekamy na zakresy działania pozostałych wiceministrów, w tym ich dotychczasowego szefa.
I jeszcze jedna „ciekawostka”:
Pochodzi ona z artykułu „Kuriera Lubelskiego”, zatytułowanego „Przemysław Czarnek ściąga do ministerstwa edukacji współpracowników z Lublina. M.in. swojego dawnego rzecznika prasowego”. Oto jego fragmenty:
Do stolicy przeniósł się Radosław Brzózka. Brzózka to bliski współpracownik Czarnka z „lubelskich czasów” ministra, gdy ten był wojewodą lubelskim. Brzózka u jego boku pełnił funkcję rzecznika prasowego (2016-18). Po ostatnich wyborach samorządowych został radnym i członkiem zarządu powiatu świdnickiego. Odpowiadał za oświatę, zdrowie i sprawy społeczne. Powiat świdnicki, jako pierwszy w Polsce, wprowadził stanowisko wyrażające sprzeciw wobec ideologii LGBT.
Dalej można dowiedzieć się, że Radosław Brzózka został szefem gabinetu politycznego Przemysława Czarnka w Ministerstwie Edukacji i Nauki.
Kolejnym znajomkiem u boku ministra Czarnka – jak informuje „Kurier Lubelski” – jest Wojciech Kondrat, który dotychczas był dyrektorem biura poselskiego ministra. Jak doprecyzował te nominacje Łukasz Trawiński z biura prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej – „Pan Radosław Brzózka od 21 października w Ministerstwie Edukacji Narodowej jest szefem gabinetu politycznego ministra. Pan Wojciech Kondrat od 19 października w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest szefem gabinetu politycznego ministra”.
Drodzy Czytelnicy! Czy Wy coś z tego rozumiecie? Bo ja już się pogubiłem. Czarnka powołał prezydent na ministra Edukacji i Nauki. Ale Czarnek powoływał wiceministrów i pana Brzóskę na szefa swojego gabinetu politycznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Natomiast pana Kondrata zrobił szefem swojego gabinetu politycznego, ale w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego!
Z ciekawości wszedłem na stronę MNiSW. Co zobaczyłem? Że nadal pod tym starym szyldem działa urząd przy Hożej, tyle że z „nowymi” zadaniami, i trójką wiceministrów, w tym jednym sekretarzem i dwojgiem sekretarzy stanu. Ale nie ma wiadomości kto i kiedy ich powołał….
Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa, to stara prawda: „Jak wiele trzeba zmienić, żeby wszystko pozostało po staremu”. No, może nie wszystko, ale etaty i kasa wypłacana „swoim” – na pewno nie zostały uszczuplone. Przynajmniej w przypadku MEN i MSWiN – co, mam nadzieję, wykazałem powyżej.
Włodzisław Kuzitowicz