Foto: Adam Stępień, Agencja Gazeta [www.warszawa.wyborcza.pl]

 

Dyrektor Jarosław Pytlak „na swoich śmieciach

 

 

Z zamieszczeniem fragmentów najnowszego tekstu Jarosława Pytlaka, zamieszczonego na jego blogu „Wokół Szkoły” 11 lipca czekaliśmy do dzisiaj, ponieważ kończy się on takim akapitem:

 

Na szczęście 12 lipca zostanie wybrany Prezydent RP i wszystkie zmartwienia spadną nam z głowy, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mam nadzieję, że także koronawirusy pozytywnie zareagują na to radosne wydarzenie. Na polityków raczej nie liczę.”

 

Dziś wiemy już kto przez kolejnych 5 lat będzie Prezydentem RP – proponujemy więc wybrane fragmenty posta z 11 lipca, zatytułowanego „Czy dyrektorzy (szkół) potrafią się ze sobą dogadać?Tradycyjnie – podkreślania i pogrubienia – redakcja OE:

 

 

[…] Tytułowe pytanie, zaczerpnięte z zakończenia wpisu Dariusza Chętkowskiego w BelferBlogu pt. „Od września chaos w szkołach”, skłoniło mnie do ponownego zastanowienia się nad perspektywą rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego. Pomimo pełni wakacji, bo te, niestety, szybko się skończą.

 

W swoim artykule kolega po blogu zakomunikował m.in., że MEN szykuje przepisy, które pozwolą od września prowadzić lekcje w budynku szkolnym w warunkach zagrożenia epidemicznego” i zasugerował, że „o wszystkim w ostateczności będzie decydował dyrektor szkoły”. Nie wiem, czy to wiadomości z pewnego źródła, czy spekulacje, ale oba stwierdzenia wydają mi się bardzo prawdopodobne. […]

 

Przyjmijmy więc, że każdy dyrektor będzie musiał wziąć ciężar odpowiedzialności na siebie. Nawet jeśli przekonsultuje decyzję ze wszystkimi świętymi, to odpowiadać będzie sam. A przecież znaków zapytania jest całe mnóstwo! Oto ich wybór, z konieczności bardzo niepełny, bo wyciągnięty ad hoc z głowy jednego tylko dyrektora, Jarosława Pytlaka. […]

 

Bardzo dobrze słychać rodziców, którzy chcą powrotu dzieci do szkoły. Dużo mniej hałasu robią ci, którzy nadal się boją – o swoje dzieci, siebie, schorowanych domowników. Mniej ich słychać, ale w mojej szkole przez ostatni miesiąc roku szkolnego przychodziło zaledwie około 20% uczniów klas 1-3. Pozostałych rodzice woleli zatrzymać w domach. Jakąkolwiek decyzję podejmę we wrześniu, będzie ona miała swoich zwolenników i przeciwników. Wśród nauczycieli zresztą też, choć nauczanie zdalne tak im dopiekło, że chyba większość wolałaby wrócić do klas szkolnych niż przed ekrany komputerów, nawet za cenę zdrowotnego ryzyka.

 

Dotąd to były spekulacje, ale dyrektor ma też na głowie konkrety. Na przykład, aktualny zestaw zaleceń sanitarnych. Jak raz właśnie wprowadzono nowy dla przedszkoli – 16 metrów kwadratowych dla maksymalnie piątki dzieci, a potem dla każdego następnego dwa metry kwadratowe dodatkowej powierzchni w sali, przy zajęciach trwających do pięciu godzin, a dwa i pół metra, jeśli przedszkolaki przebywają w tym pomieszczeniu dłużej. Dotąd było luźniej – po prostu cztery metry kwadratowe na głowę.

 

Przepisy nie są do myślenia, ale jeżeli mam się nimi kierować podejmując decyzję o powrocie (lub nie) uczniów do szkolnych ławek, to niech mi ktoś wytłumaczy, co zmieniło się we właściwościach koronawirusa, że nagle bezpieczne stało się większe zagęszczenie?! Dlaczego w szóstej godzinie dodatkowe pół metra kwadratowego na głowę zwiększa bezpieczeństwo?! Tym bardziej, że zachowanie dystansu między dziećmi w ogóle jest fikcją, co wiemy już od końca maja. To naprawdę nie trzyma się logiki.

 

Myślę dalej. Zakładając, że norma wprowadzona teraz dla przedszkoli będzie od września obowiązywała w szkole, w STO na Bemowie w przeciętnej sali lekcyjnej zmieści się 14 uczniów. Klasy są 18-osobowe. Czyżby przyszło losować, kto w danym dniu nie może przyjść do szkoły? Wygląda na absurd, ale jaką mamy alternatywę?

 

Załóżmy jednak, że jakieś wyjście się znajdzie i będę mógł zarządzić wymarzony powrót do ławek szkolnych. W miarę możliwości zachowamy reżim sanitarny i przy odrobinie szczęścia będziemy uczyć się długo i szczęśliwie. Natomiast przy odrobinie pecha… U kogoś w szkole zostanie wykryte zakażenie koronawirusem, nawet bez objawów. Trafimy na kwarantannę. Może nie wszyscy, ale większość, bo przeszło 400 uczniów i ich 50 nauczycieli nie będzie uczyć się w skrupulatnie utrzymywanym podziale na izolowane grupy. Nie da się. Szkołę zdezynfekujemy, zamkniemy i…? Czy przejdziemy płynnie na zdalne nauczanie? Czy nauczyciel na kwarantannie będzie na zwolnieniu, czy będzie mógł pracować (nawet zakładając optymistycznie, że nie rozwiną się u niego objawy COVID-19)?

 

Już widzę siebie, jak próbuję to ogarnąć, otoczony rzeszą życzliwych doradców, wiedzących mnie więcej tyle samo co ja, tylko wolnych od odpowiedzialności. […]

 

Na szczęście 12 lipca zostanie wybrany Prezydent RP i wszystkie zmartwienia spadną nam z głowy, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mam nadzieję, że także koronawirusy pozytywnie zareagują na to radosne wydarzenie. Na polityków raczej nie liczę.

 

 

Cały post „Czy dyrektorzy (szkół) potrafią się ze sobą dogadać?”   –   TUTAJ

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 



Zostaw odpowiedź