Foto: Łukasz Saptura [www.skierniewice.naszemiasto.pl]

 

 

Trzy dziennikarki: Anna Wittenberg, Klara Klinger i Paulina Nowosielska są autorkami obszernego tekstu pt. „Smolik: Nie moglibyśmy zmienić egzaminu ósmoklasisty czy matur, żeby ktoś nie poczuł się poszkodowany”, zamieszczonego dziś na portalu „Gazety Prawnej”. Oto jego fragmenty:

 

Do egzaminu ósmoklasisty zgłoszono ok. 348 tys. uczniów z ponad 12,4 tys. szkół. Ale wśród nauczycieli słychać głosy, że test nie powinien się odbyć. Egzamin najwięcej zwolenników ma wśród rodziców, którzy obawiają się, że „ocena ocenie nierówna”, więc konkurs świadectw byłby niesprawiedliwy. Sami uczniowie, zjadani często przez emocje, boją się, że np. nie zostaną na egzamin z powodu gorączki. Zaczynają jutro o 9.00 testem z języka polskiego, w kolejnych dniach czeka ich matematyka i język obcy nowożytny.

 

Marta Florkiewicz-Borkowska, nauczycielka z podstawówki w Pawłowicach na Śląsku, wspomina swoje niedawne rozmowy z uczniami. Mówili, że wypadli z rytmu, „nie ogarniają” . – Szkoła nie uczyła dotąd, jak się uczyć i teraz zbieramy tego plony – ocenia.

 

Słyszymy, że przesunięcie egzaminu z kwietnia na czerwiec dało więcej czasu na naukę. Owszem, ale np. w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami nie ma on sensu. Dla nich miejsca w szkołach średnich są – mówi Zyta Czechowska, nauczycielka z Zespołu Szkół Specjalnych w Kowanówku pod Obornikami. Ostatnie dni przed egzaminem upłynęły tam na dostosowaniu szkoły do egzaminu w czasach pandemii. Zamontowano maszynę bezdotykową do dezynfekcji rąk, zorganizowano zapas maseczek i rękawiczek. […]

 

Monika Marciniak, dyrektor szkoły w Białej, niedaleko Trzcianki, ma inne obawy. – Budynek przygotowaliśmy pod wytyczne GIS. Tylko jak powstrzymać uczniów przed spotkaniem się w grupie po sprawdzianie? – pyta. […]

 

Egzamin ósmoklasisty w całym kraju będzie przeprowadzany w tym samym terminie. Nie otrzymaliśmy z Ministerstwa Zdrowia i GIS informacji, które wskazywałby na konieczność zmiany – słyszymy w CKE. Liczba uczniów, którzy nie przystąpili do egzaminu ze względu na objęcie rodzin kwarantanną, będzie znana w dniu egzaminu z danego przedmiotu.

 

x         x         x

 

Foto: Serwis Wideo PAP [www.dzieje.pl/edukacja/]

 

Marcin Smolik – dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej

 

W dalszej części tego materiału, nie zaznaczony wyraźnie jako odrębna część tego tekstu, zaprezentowany jest zapis wywiadu z Marcinem Smolikiem – przewodniczącym CKE. Oto kilka fragmentów z zapisu tej rozmowy:

 

 

Redakcja GP: – Jaki będzie temat wypracowania z polskiego na teście ósmoklasisty?

 

Marcin Smolik: – Na szczęście nie pamiętam. Arkusze były drukowane w marcu. […]

 

 

– Jest coś, czego pan się obawia? Jak to zamieszanie i przejście na zdalną edukację może wpłynąć na wyniki egzaminów?

 

– Rozumiem, że patrzycie panie na tę zmianę jako na coś złego, jednak ja nie mam wrażenia, że to jakoś istotnie wpłynie na to, co dzieci pokażą na egzaminie.

 

 

– Nie boi się pan, że ten egzamin pójdzie gorzej?

 

– Nie. Po pierwsze dlatego, że nie porównujemy średnich z różnych lat. Po drugie wpływ na wyniki zawsze może mieć choćby dobór lektur. To zauważyliśmy po próbnych egzaminach – uczniowie gorzej sobie radzą z „Panem Tadeuszem”, z trenami Kochanowskiego, z tymi lekturami, które są pisane trudniejszą polszczyzną. A lepiej jest choćby z „Małym Księciem”. Wynik to wypadkowa wielu zmiennych, nie tylko formy edukacji. […]

 

 

– Za dwa lata będzie nowa matura. W tym roku po raz drugi jest nowy egzamin po ósmej klasie i po nowym sposobie nauki. Jakie są wnioski? Co chcecie osiągnąć? Co sprawdzacie?

 

– Na razie jest jeszcze za wcześnie, by mówić, że z systemu edukacji wyszedł nowy człowiek, bo póki co zmiany były tylko w siódmej i ósmej klasie. Żeby powiedzieć coś więcej, musimy poczekać na cały pierwszy ośmioletni cykl, żeby zobaczyć, co tam się zadziało. Ja mogę mówić tylko o swoich nadziejach. Liczę na przykład, że lepiej będzie z matematyką, chociażby ze względu na te wszystkie dodatkowe lekcje, związane z zajęciami komputerowymi, z informatyką, które wymagają wprowadzania innego sposobu myślenia od początku. Szczególnie w najmłodszych klasach, bo to tam jest największy problem. Teraz jest tam więcej konkretów, więcej działań na konkretnych rzeczach. […]

 

– Co sprawia dzieciom największe trudności?

 

– Największe trudności nadal sprawia wszystko, co wymaga jakiejkolwiek precyzji ‒ i niezależnie, czy mówimy tutaj o polskim, czy o innym przedmiocie. Czyli jeżeli mamy skupienie się na ortografii, interpunkcji, poprawności językowej, to, czy to ósma klasa, czy maturzyści, mają z tym największy problem. Najmniej problemu sprawia czytanie ze zrozumieniem w zakresie zrozumienia konkretnych informacji wyrażonych w tekście. Ucieszyło nas to, że większość dzieci poradziła sobie z pisaniem, widać tu duży wpływ szkoły. Nawet przy porównaniu wyników z próbnego testu z grudnia i wyników z kwietnia jest duży skok.

 

 

– Czyli jednak kilka miesięcy nauki to spora różnica, tymczasem minister edukacji mówił, że jeśli dzieci miały się czegoś nauczyć w szkole, to się nauczyły i do marca.

 

– Pięć miesięcy to długi czas, podczas którego można się wiele nauczyć, zebrać informacje nauczone w trakcie poprzednich lat, ustrukturyzować je sobie. Widać było, że dzieci lepiej pisały rozprawki, lepiej argumentowały niż na egzaminie próbnym. Być może nauczyciele czekali do tych kilku miesięcy przed testem, by lepiej z dziećmi niektóre rzeczy opracować. […]

 

 

– Dlaczego muszą znać „Zemstę”? Co im to da? I tak nigdy o tym nie porozmawiają.

 

– To trochę niezrozumienie, czym jest lektura. Niektóre teksty są takie, że musimy się przez nie po prostu przedrzeć, napracować, żeby je zrozumieć. Bo jak pójdziemy na studia, to przy jakimkolwiek tekście trzeba będzie usiąść, obłożyć się książkami czy Google’em i przeryć się przez ten tekst, żeby go zrozumieć. To nie będzie „Harry Potter” czy „Ania z Zielonego Wzgórza”. Jeśli ktoś nie nabędzie takiego nawyku w szkole, to dla niego to będzie horror. Przerycie się przez „Pana Tadeusza” czy przez Kochanowskiego jest trudne, ale nauczyciel, który wie, jak to zrobić, wyjdzie od tego, co jest współczesne, i pokaże, że te problemy, które są w tym dziele, są też współcześnie, np. cierpienie ojca po stracie córki. A programów czy filmów o tym jest obecnie mnóstwo. I pokazać, że te same problemy mieli ludzie wcześniej, tylko w innym kontekście.

 

 

– Chcecie zmusić do precyzji?

 

– Chcemy, żeby dzięki zmianie egzaminu byli ludzie, którzy czytają bardziej uważnie, wypowiadają się bardziej precyzyjnie. Bo naprawdę nie chodzi o to, żeby przez cztery strony polać wodę, napisać tekst praktycznie o niczym, tylko żeby pisać i mówić to, o co ktoś nas prosi. Świat idzie w tym kierunku, że trzeba ludziom dać to, o co proszą, a nie „bleblać” przez kilka godzin. To jest jeden z głównych problemów, z którymi ludzie się zderzają, gdy idą do firmy i szef ich prosi o business summary, gdzie oni piszą siedem stron, a szef chce pół. On nie ma czasu, on chce po prostu konkret. I na to położymy nacisk w kolejnych latach ‒ w maturze 2023. To będzie i w polskim, i w historii, i w językach obcych. Teraz pozwoliliśmy maturzystom pisać bez odniesienia się do konkretnych lektur – tylko do tekstów kultury. I zdarza się, że musimy zaliczyć, jak ktoś odwołuje się do Shreka czy Boba Budowniczego.

 

 

– Na tym można zbudować całkiem dobrą rozprawkę filozoficzną

 

– Owszem. Ale nie, jak się streści tylko treść tych bajek. A proszę mi wierzyć, to się zdarza.

 

 

 

Cały tekst „Marcin Smolik: Nie moglibyśmy zmienić egzaminu ósmoklasisty czy matur, żeby ktoś nie poczuł się poszkodowany” – TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl

 



Zostaw odpowiedź