Na portalu „Krytyka Polityczna” w Dniu Dziecka zamieszczono obszerny artykuł Joanny Ławickiej – doktora nauk społecznych w zakresie pedagogiki, prezeski zarządu Fundacji Prodeste, autorki książki Nie jestem kosmitą. Mam zespół Aspergera”, zatytułowany „Krwią i blizną, czyli o wychowaniu dzieci do przemocy”.

 

Poniżej zamieszczamy jedynie te fragmenty artykułu, które bezpośrednio podejmują tytułową problematyką. Zachęcamy jednak do zapoznania się z całym tekstem:

 

Foto: Mitch/flickr.com CC BY-NC 2.0 [www.krytykapolityczna.pl]

 

 

[…] Oprócz tysięcy młodych ludzi wychowywanych systemową, rodzinną i szkolną przemocą do dyscypliny, przemocą usankcjonowaną głęboką wiarą, że to wszystko dla dobra dziecka, w naszym krajobrazie wychowawczym mamy jeszcze inne ciekawe zjawiska. Zobaczymy w nim dzieci w mundurach wojskowych z wypiekami na twarzy przyrzekające, że będą żyć i umierać dla Polski.

 

Młodzieżowe organizacje, także mundurowe, nie są niczym nowym. Od ponad stu lat harcerze i harcerki realizują misję opartą na wartościach takich jak służba, samodoskonalenie i braterstwo. Wielu młodych ludzi zawdzięcza działalności harcerskiej dużo dobrego. W prawie harcerskim czytamy o prawdomówności, byciu pomocnym i oszczędnym, wolnym od nałogów. Nakazuje ono kochać i poznawać przyrodę. Narzuca także obowiązek posłuszeństwa wobec rodziców i przełożonych.

 

Formacja harcerska jest z natury hierarchiczna i oparta na systemie rozkazów i zakazów. Decydując się na udział w takiej organizacji, młody człowiek rozumie, że będzie musiał funkcjonować w określonej konwencji. Jeżeli ta konwencja mu nie odpowiada, w każdej chwili może zrezygnować z członkostwa w organizacji. Wszystkie pozostałe prawa harcerskie są sformułowane pozytywnie, a przyrzeczenie harcerskie obejmuje służbę dla kraju i pomoc bliźnim.

 

Oczywiście, zarówno świeckie, jak i chrześcijańskie odmiany harcerstwa są w Polsce głęboko osadzone w stylach wychowawczych charakterystycznych dla całej naszej kultury, które opisałam wcześniej. Podobne niedostatki wychowawcze – z punktu widzenia budowania zdrowej relacji z dzieckiem – znajdziemy w większości organizacji młodzieżowych w Polsce. Na tym tle wyróżniają się jednak dziecięce i młodzieżowe grupy paramilitarne. Oprócz hołdowania typowym dla naszej kultury wartościom wychowawczym znajdziemy w nich coś jeszcze.

 

 

Wstępując w szeregi ORLĄT Związku Strzeleckiego
Przyrzekam postępować stale według prawa orlęcego,
aby stać się godnymi tych orląt,
które przelaną swą krwią serdeczną
wskazały nam, jak kochać ziemię ojczystą,
jak żyć dla niej i umierać”.

 

Takie słowa przyrzeczenia wypowiadają kilkuletnie dzieci wstępujące do Orląt – dziecięcej struktury działającej przy Związku Strzeleckim. Prawo Orląt nakazuje im już nie tylko odwagę, wytrwałość i posłuszeństwo. Orlęta zobowiązują się także być dobrymi żołnierzami. W ten sposób następuje międzypokoleniowy transfer kulturowy wartości, które kierują człowieka i społeczeństwo nie w stronę pokoju, akceptacji i współpracy jednostek dla dobra wspólnego, lecz w kierunku walki, nieufności i budowania pozbawionych elementarnego indywidualizmu mas. Ludzi niezdolnych do krytycyzmu, ale posłusznych. Gotowych na śmierć w walce z wrogiem. […]

 

Czy to samo dziecko może świadomie i ze zrozumieniem dla konsekwencji przyrzekać gotowość do śmierci w walce z wrogiem? Tylko w jednym wypadku: gdy idea wroga została wystarczająco mocno i wyraźnie zbudowana w dziecięcym umyśle. Dziecko nie może walczyć z ideą, wyobrażeniem. Emocjonalność dzieci i młodszej młodzieży jest bardzo konkretna. Znakomitym przykładem są dziecięce stany lękowe o charakterze uogólnionym. Dorośli borykający się z lękiem uogólnionym na ogół zdają sobie sprawę, że boją się „wszystkiego”, czyli „niczego konkretnego”. Dziecko jednak nie może bać się abstrakcyjnie. Jeżeli z różnych przyczyn zaczyna rozwijać lęk uogólniony, zwykle musi mu nadać jakąś konkretną treść. Boi się więc ciemności, robaków, owadów, wiatru… Różnych rzeczy, którym może przypisać moc budzenia w nim lęku. […]

 

Dziecięce rozumienie walki i gotowości na śmierć potrzebuje natomiast wroga określonego. Dwa lata temu oglądałam relację z koncertu zamykającego Marsz Niepodległości w Warszawie. Grano tam utwory nazwane przez organizatorów „muzyką tożsamościową”. W pewnym momencie na ekranie pojawiło się ujęcie małej, może jedenastoletniej dziewczynki, która z zapałem śpiewała pieśń wykonywaną na scenie razem z artystami. Śpiewała, a po jej czerwonej od emocji buzi spływały łzy. Tożsamościowa formacja, której poddawana była ta dziewczynka, to piosenka Europa umiera. Kiedy próbujemy wyświetlić jej tekst w internecie, musimy wyrazić zgodę i zadeklarować, że mamy 18 lat. Mała dziewczynka na błoniach stadionu w Warszawie znała te słowa na pamięć. Śpiewała je z zaciśniętymi piąstkami, płacząc. Jestem pewna, że gdyby miała złożyć przyrzeczenie, że będzie umierać broniąc ojczyzny, miałaby przed oczami wrogów, których dostarczył jej świat dorosłych w słowach zespołu Basti:

 

To czas terroru, czas rzezi niewinnych ludzi w ich własnym domu
Europa pada na kolana, otwórz oczy, zrozum!
Nie dla uchodźców! Nie dla Islamu!
Nie dla faszyzmu płynącego z Koranu!”.

 

[…]

 

Wybitny psycholog rozwoju i psychoterapeuta Erik Erikson w swoich licznych pracach dowiódł, że celem wychowania powinno być odkrywanie własnej tożsamości i budowanie indywidualnego, twórczego „Ja”, osadzonego w kontekście społecznym. W procesie dorastania, w ufnej relacji z opiekunem, młody człowiek uczy się odpowiedzialności za siebie, swój rozwój i wspólnotę, w której żyje. Jest wolny w znaczeniu możliwości doświadczania naturalnych kryzysów między ufną konstrukcją dziecięcej psychiki a wyzwaniami społecznymi. W tej ewolucji towarzyszą mu rodzice, wychowawcy, nauczyciele, znaczący dorośli – osoby, których zadaniem jest uczyć dziecko zarazem ufności i zdolności do krytycznego budowania więzi społecznych. […]

 

 

Cały tekst „Krwią i blizną, czyli o wychowaniu dzieci do przemocy”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.krytykapolityczna.pl

 



Zostaw odpowiedź