Foto: www.dziennikwschodni.pl
Dr Barbara Ostrowska, nauczycielka psychologii i teorii wiedzy w programie dyplomowym matury międzynarodowej w liceum Paderewski w Lubliniew trakcie czwartkowego sprawdzianu on-line z psychologii. W tle (na ekranie monitora) uczniowie piszący sprawdzian.
Wczoraj zamieściliśmy „serial z różnych źródeł” na temat zdalnej pracy nauczycieli z uczniami, prowadzonej podczas przerwy w pracy szkół, spowodowanej stanem zagrożenia epidemicznego. Kontynuując ten kierunek poszukiwań wytropiliśmy kilka innych tekstów na ten sam temat – wszystkie pochodzą od znanych nam autorów.
Na początek cytat z Belferbloga – post Dariusza Chętkowskiego z 15 marca, zatytułowanego „Lekcja wychowawcza na odległość” :
Dyrektorzy zapowiedzieli, że nauczanie online trzeba będzie udowodnić. Nauczyciele rzucili się więc do zadawania prac dzieciom. Wszystko po to, aby było co wpisać w tabele. Bo tabele będą podstawą wypłaty wynagrodzenia. Jak widać, koronawirus nie tknął biurokracji. Jest odporna na wszelkie kataklizmy.
Część uczniów wzięła się do pracy i robi to, co każą nauczyciele. Jednak sporo osób potrzebuje czegoś innego niż lawina zadań ze wszystkich przedmiotów. Niektórzy chcą kontaktu wychowawczego, troski nie o oceny, wiedzę i umiejętności, lecz o stan ducha. I właśnie przesłanie paru ciepłych słów, nawiązanie dialogu z uczniami, pocieszenie, uspokojenie itd. mogą być ważniejsze niż kolejna porcja zadań do wykonania.
Część uczniów wzięła się do pracy i robi to, co każą nauczyciele. Jednak sporo osób potrzebuje czegoś innego niż lawina zadań ze wszystkich przedmiotów. Niektórzy chcą kontaktu wychowawczego, troski nie o oceny, wiedzę i umiejętności, lecz o stan ducha. I właśnie przesłanie paru ciepłych słów, nawiązanie dialogu z uczniami, pocieszenie, uspokojenie itd. mogą być ważniejsze niż kolejna porcja zadań do wykonania.
Zresztą nie wiem, kto komu pomaga. Tak mnie w piątek dusiło coś w piersiach, taką miałem zmorę, wręcz niechęć do wszystkich i do wszystkiego, aż w końcu parę pocieszających słów przesłał mi uczeń. W sumie racja, mój drogi, nie będziemy karmić potwora biurokracji. Pogadamy sobie o duperelach, pożartujemy i pośmiejemy się, a biurokraci niech się martwią, czy jest to zgodne z podstawą programową. My to mamy gdzieś – zob. TUTAJ
Źródło: www.chetkowski.blog.polityka.pl
Tego samego dnia Chrystian Ostrowski zamieścił na swym fejsbukowym profilu obszerny tekst, zatytułowany „List do ucznia”. Oto jego początek i zakończenie:
Wiem, że świat wielu z Was runął w gruzach lub stanął w miejscu, i nie bardzo wiecie o co chodzi, gdyż zdarzyło się to pierwszy raz w Waszym życiu tak, jak w moim. Nasze głowy pełne są myśli, rozkmin i dylematów. Szukamy granic pomiędzy wiarą, a rozumem. Setki pytań bez odpowiedzi i setki ludzi, od których daremnie ich oczekujemy. Boicie się o zdrowie i życie Wasze i Waszych bliskich, i z niepokojem słuchacie wiadomości. To chyba największa lekcja życia, jaką kiedykolwiek od niego dostałem i Wasza z pewnością również.
Wiem, że wkurzacie się nie mogąc wyjść na imprezę, siłownię czy do klubu. Że szlag Was trafia z powodu odwołanych osiemnastek. Że cholera Was bierze, bo wiele wydarzeń, na które razem czekaliśmy, zostało odwołanych i nie wiemy jak długo to będzie trwało. Że może obawiacie się jak będzie wyglądał dalej rok szkolny, szczególnie Wy – maturzyści. Niektórzy nagle nie wiedzą co zrobić z czasem, którego wolność ogranicza pracujący ponad normę mózg i zalecenia do pozostania w domu. Rozumiem Wasz wewnętrzny bunt i pytania ‘dlaczego?!’.
Tymczasem możliwe, że właśnie otrzymujecie największą LEKCJĘ odpowiedzialności, miłości i życia w ogóle. Lekcję, której nigdy nie da Wam żadna szkoła. Która jest ważniejsza od całej głupiej podstawy programowej, od testów, egzaminów, ocen i matury. Lekcję, która uczy jak być CZŁOWIEKIEM i co najważniejsze – nie w teorii, nie z podręcznika, nie z lektur, które trąbią o tym od lat, ale w praktyce, tu i teraz. To już nie jest tylko przerabianie ‘Dżumy’ Alberta Camus i pisanie esejów na temat różnych postaw w obliczu zagrożenia w celu zaliczenia i otrzymania oceny. To nie jest sprawdzian wiedzy ze znajomości lektur. To jest sprawdzian z życia. Z człowieczeństwa, odpowiedzialności, empatii. To jest głębokie studium psychologiczne na temat różnych postaw ludzi począwszy od tych mających wszystko totalnie w dupie, poprzez tych panikujących w supermarketach, tych zatroskanych o los swoich rodzin i innych, na tych ryzykujących swoim własnym życiem skończywszy. Ocenę z tej lekcji wystawi Wam życie. […]
Kochani uczniowie! Razem na pewno damy radę przetrwać ten trudny okres. Nie wiemy, czy nie przesadzamy i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy. Wiemy jednak, że ograniczając wyjścia z domu ograniczamy rozprzestrzenianie się tego cholerstwa i mimo, iż to jest strasznie trudne, może nawet trudniejsze niż walka z tym chorym systemem edukacji, trudniejsze niż bezsensowne zakuwanie do testów i zdobywanie ocen, musimy jakoś to przetrwać. Po to, by potem móc dalej cieszyć się życiem, rodziną, przyjaciółmi. By znowu móc chodzić na imprezy, mecze, koncerty. By urzeczywistniać marzenia. By być z siebie dumnym, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.
Wspierajcie słabszych, nieście radość smutnym, nadzieję wątpiącym, wiarę załamanym! Pocieszajcie zaniepokojonych. Dzielcie się z tymi, którzy mają mniej. Wykorzystajcie ten czas by kochać bardziej, niż przedtem. By BYĆ bardziej!
Na koniec powtórzę za Adamem Asnykiem:
Miejcie nadzieję!… Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera. […]
Razem damy radę!
Love,
Krystian Ostrowski
Źródło, a w nim cały tekst tego listu: www.facebook.com/christian.ostrowski.9
Dzień wcześniej, 14 marca, także na swoim profilu Fb, jedna z pierwszych apostołek szkolnej rewolucji, którą propaguje od kilku już lat pod nazwą „Budząca się Szkoła” – dr Marzena Żylińska zamieściła obszerny post, w którym drugiego dnia po zawieszeniu zajęć w szkołach także podjęła temat „zdalnego nauczania”. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
„Proszę przerobić z dzieckiem rozdział 19 i zrobić ćwiczenia od strony 34 – 37.”
Tradycyjny model edukacji oddziela to, co dzieje się w szkole od realnego życia. Tu jest życie, a tu jest szkoła. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. W tradycyjnym modelu szkoły celem jest realizacja podstawy programowej, a nie zaspokajanie rozwojowych potrzeb dzieci. Mamy szansę, żeby to zmienić!
Tego tekstu nie kieruję do nauczycieli, on dotyczy w takim samym stopniu rodziców i polityków, czyli nas wszystkich. W ostatnich dniach okazało się, że to nie wyniki, wskaźniki i rozwój gospodarczy są najważniejsze. Okazało się, że najważniejszy jest człowiek. Może i o celach i zadaniach szkoły zaczniemy myśleć inaczej? Może to nie wyniki testów są najważniejsze, ale potrzeby i obawy dzieci? Może można tak zaplanować (wspólną) pracę w domu, by te potrzeby uwzględnić?
Świat, jaki znają dzieci i młodzież legł w gruzach, a my im mówimy, że najważniejsza jest podstawa programowa i przygotowanie się do testów. Czy to jest uczciwe?
Czy teraz naprawdę najważniejszym zadaniem jest realizowanie podstawy programowej i przygotowanie do testów? Wiele osób uważa, że taki jest cel szkoły. A ja myślę, że to, co się dziś wokół nas dzieje, powinno i może być dla nas lekcją pokory, czasem przewartościowania naszego myślenia. Wszystko to, co jeszcze kilka dni temu wydawało nam się tak pilne, konieczne i najważniejsze nagle … ani pilne, ani konieczne, ani najważniejsze już nie jest. […]
Zmieńmy sposób myślenia.
Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że nie można radykalnie ograniczyć emisji gazów cieplarniach do atmosfery, że najważniejszy jest wzrost gospodarczy, że liczą się wyniki i wskaźniki, że nie ma alternatywy dla myślenia „Szybciej, więcej, lepiej!” Tak myśleliśmy jeszcze tydzień temu, a dziś myślimy już inaczej, więc może i o szkole pomyślimy inaczej?
A może celem nie jest realizacja podstawy programowej, testy, i wyniki uzyskane na egzaminach, ale zaspokojenie potrzeb dzieci i młodych ludzi? Może powinniśmy zadać sobie pytanie, czego one / oni dziś od nas potrzebują, czego chciałyby się dowiedzieć? Możemy przynajmniej spróbować zejść z wydeptanych ścieżek i uwzględnić ich potrzeb. Powinniśmy i możemy porozmawiać z nimi i dowiedzieć się, czy rozumieją obecną sytuację.
Co można konkretnie zrobić? Najpierw trzeba by z uczniami porozmawiać, a do tego nowe technologie świetnie się nadają! Ja bym zapytała moich uczniów, co chcieliby wiedzieć, jak czują się w obecnej sytuacji. Nagrałabym taki filmik i im przesłała, prosząc o odpowiedzi, a dopiero potem zaplanowałabym, czym się wspólnie będziemy zajmować. Bo nowe technologie naprawdę świetnie nadają się do tego, by robić coś wspólnie! (Przez kilka lat prowadziłam dla studentów – przyszłych nauczycieli – seminarium „Zastosowanie nowych technologii w edukacji”). […]
Dostałam też wiele informacji, filmików, przykładów zadań, które są doskonałym przykładem tego, że na pierwszym miejscu można stawiać człowieka, że planując zadania można wychodzić od potrzeb uczniów. Bo przecież nie chodzi o to, żeby dzieci się w tym trudnym czasie nie uczyły. Chodzi o to, by nie robić tego w sposób sformalizowany, zbiurokratyzowany i mechaniczny. Dziś, jeszcze bardziej niż w normalnej sytuacji, przygotowując materiał i zadania dla uczniów, trzeba uwzględnić ich potrzeby i zaistniałą sytuację.
Sami nauczyciele nie zmienią szkoły. Myślenie o świecie i szkole (dzieciach, młodzieży) w kategoriach wyników jest problemem całego społeczeństwa.
Źródło, a w nim cały przytoczony we fragmentach tekst : www.facebook.com/marzena.zylinska