Foto:www.facebook.com/lukasz.srokowski
Realizując deklarację, złożoną pod materiałem „O potrzebie koabitacji w okresie edukacyjnego interregnum”, którego autorem jest Łukasz Srokowski – pasjonat edukacji, twórca Grupy NAVIGO (w skład której wchodzi Autorska Szkoła Podstawowa NAVIGO), zamieszczamy dziś kolejny odcinek zapowiedzianych „Pięciu refleksji o edukacji”. Pogrubienia fragmentów – redakcja OE:
5 REFLEKSJI O EDUKACJI – POST 2/5
Nauczyciele nie są winni temu, jak wygląda edukacja publiczna. Winne są konkretne rozwiązania formalne i strukturalne.
Często w dyskusjach na temat stanu edukacji publicznej pojawiają się głosy obwiniające nauczycieli za fatalny stan edukacji publicznej. Nie zgadzam się z tym. Nauczyciele, tak jak większość ludzi, są racjonalni. I działają adekwatnie do warunków, w których pracują.
Winnych widzę gdzie indziej. Za problemy, z którymi borykają się wszyscy – dyrektorzy, nauczyciele, dzieci, rodzice – odpowiadają konkretne rozwiązania strukturalne i formalne. Wymienię kilka najważniejszych:
1.Kuratoria mają na celu kontrolę i nadzór, a nie wsparcie – w efekcie na pracy szkół kładzie się strach, że w gąszczu przepisów zrobią nawet niechcący jakiś błąd. To potwornie blokuje innowacyjność i zniechęca do szukania lepszych rozwiązań.
2.Nauczyciele muszą realizować konkretne programy, z których są rozliczani – to nie podstawa programowa jest problemem, tylko programy nauczania. Podstawa jest znacznie chudsza i mniej rygorystyczna, niż programy, przygotowywane przez wydawnictwa w formie podręczników. Oczywiście nauczyciele mogliby tworzyć własne programy, ale nie mają na to czasu i – patrz punkt pierwszy – widzą to jako niepotrzebne ryzyko.
3.Dyrektorzy mają bardzo małą decyzyjność, a ogromną odpowiedzialność – mają do dyspozycji wyłącznie miękkie narzędzia zarządcze (relacje, pochwały, ewentualnie nagany), nie mogą samodzielnie dawać podwyżek, zwalniać nieefektywnych nauczycieli, decydować o liczbie lekcji, przedmiotach czy treściach nauczania. Jest to frustrujące i nieefektywne, bo decentralizacja jest podstawą skutecznego przywództwa na lokalnym szczeblu.
4.Na edukację przeznaczane są za małe środki – szkoły są permanentnie niedoposażone, a nauczyciele zarabiają za mało. W efekcie, po godzinach pracy w szkole dorabiają gdzie indziej, żeby mieć za co żyć, co odbija się na jakości ich pracy z uczniami.
5.Podstawa programowa pisana jest na szczeblu centralnym – w efekcie decydują o niej politycy i często się zmienia. Dużo lepszym rozwiązaniem byłaby niewielka podstawa centralna i możliwość jej rozbudowywania na poziomie szkoły, dostosowanym do konkretnych potrzeb szkolnej społeczności.
6.Karta Nauczyciela – ograniczająca dyrektorów w organizacji pracy szkoły, uniemożliwiająca zwalnianie słabych nauczycieli i forsująca kompletnie nieefektywne rozwiązanie czasu pracy. W efekcie zbudowana jest fikcja, w której zaangażowani nauczyciele pracują grubo ponad 40 godzin tygodniowo, a niezaangażowani robią absolutne minimum w postaci 13,5 zegarowych godzin przy tablicy w tygodniu.
7.Fatalny system szkoleń doskonalących – oparty nadal głównie o ODNy (choć powoli się to zmienia), w ramach którego nauczyciele raczeni są teoretycznymi, nudnymi prezentacjami i budują w sobie przekonanie, że szkolenia są bezsensowną stratą czasu. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłby bon szkoleniowy, który każdy nauczyciel mógłby przeznaczać na wybrane przez siebie szkolenia – wymusiłoby to naturalną konkurencję na rynku szkoleń edukacyjnych i wzrost jakości.
Problemów jest oczywiście znacznie więcej. Kluczowe jest to, że nauczyciele i dyrektorzy postępują racjonalnie – w warunkach systemu, w którym działają. Kiedy robiłem swoje badania do doktoratu, na temat zmiany kultury organizacyjnej w polskich firmach przejmowanych przez zagraniczne korporacje, odkryłem, że kluczowe były zmiany strukturalne – procedur, organizacji pracy, premii, pensji – oraz równolegle prowadzona zmiana kultury, oparta o wartości. Dlatego nie obwiniajmy nauczycieli, dążmy do zmiany rozwiązań strukturalnych.
\
Źródło: www.facebook.com