Dzisiaj ponownie zamieszczamy tekst zaczerpnięty z portalu EDUNEWS.PL, ale nie mogliśmy tego nie uczynić. Sprawił to temat artykułu Pauli Bruszeskiej, zasygnalizowany już w jego tytule:„Dlaczego młodzi Polacy nie głosują w wyborach?” Jako że jest to tekst niedługi i zwarty wewnętrzną logiką wywodu – przytaczamy go w całości. Pogrubienia fragmentów – redakcja OE:
Foto:Agencja Gazeta[wwwwiadomosci.gazeta.pl]
Wśród wyborców zapełniających lokal wyborczy nie widać młodzieży…
Młodzi Polacy głosują najrzadziej ze wszystkich grup wiekowych. Frekwencja wśród osób w wieku 18-29 wyniosła zaledwie 46,4%. W mojej opinii, winić za to powinniśmy szkołę i szerzej nasze metody wychowawcze. Jak nagle możemy oczekiwać poczucia, że „mój głos ma znaczenie”, od osób, od których na co dzień oczekujemy nauki pod klucz odpowiedzi i przestrzegania zasad szkolnego współżycia, na które przeważnie nie dajemy im żadnego wpływu?
Funkcjonowanie w tradycyjnej polskiej szkole nie daje poczucia sprawczości. Młodzież spędza kilkanaście lat w szkole, w której bardzo rzadko ma możliwość ćwiczyć podejmowanie własnych decyzji lub decydować o własnych zainteresowaniach i kierunku rozwoju. A co dopiero mieć realny wpływ na swoją społeczność. Nawet młodych dorosłych 18-latków traktujemy według zasady „róbcie co wam mówimy”. Niestety takie szkoły jak słynna „Bednarska”, gdzie uczniowie współtworzą szkolny sejm mający ogromną władzę, to dalej rzadkość. Miałam to niesamowite szczęście być uczennicą tej szkoły. Pamiętam jak szkolny parlament zdecydował się skrócić lekcje z 45 do 40 minut. Tak, taką władzę mieliśmy jako uczniowie. Szybko to odkręciliśmy, bo ten semestr okazał się prawdziwym dramatem. Trudniej było prowadzić lekcje, przez co mieliśmy dużo więcej pracy w domu. To wtedy nauczyliśmy się, że mamy ogromną moc, ale też bierzemy za nasze wybory odpowiedzialność. I ta postawa towarzyszy nam dziś przy urnach.
Sprawa jest poważna. Młodzi rzadko decydują się pójść głosować, tymczasem to oni najdłużej będą żyli w Polsce, którą ukształtuje nowy rząd. Ale jeśli młodzi nie głosują, to po co rząd miałby się kierować ich interesem? Czarny scenariusz to duże rozczarowanie całego pokolenia jak za 10-20 lat zrozumieją swoje zaniechanie.
Sprawa nie jest jednak beznadziejna. Wiele możemy zrobić jako rodzice. Dajmy naszym młodym głos w kwestii nawet najważniejszych domowych zasad i zacznijmy tego oczekiwać od szkoły. Nie mam wątpliwości, że jak damy im okazję, to młodzi z niej skorzystają, choć może nie od razu. Widzę to po własnej działalności z młodymi w ramach olimpiady Zwolnieni z Teorii, gdzie zapraszamy młodych do zrobienia własnego projektu społecznego. Efekt – w ciągu 4 lat staliśmy się największą olimpiadą szkolną w Polsce przyciągając młodzież już z co trzeciej szkoły średniej w Polsce. Uczą się przy tym współpracy, podejmowania decyzji, ale co najważniejsze, doświadczają tego, że mogą kreować świat wokół siebie i brać sprawy w swoje ręce. Wspiera ich w tym 600 mądrych nauczycieli, którzy nie narzucają, a dają przestrzeń do rozwoju i realizacji własnych pomysłów. To taka nasza długoterminowa kampania profrekwencyjna. Nie taka, gdzie spoko sloganem zachęcamy do udziału w wyborach, lecz taka, gdzie dajemy realną przestrzeń na własne inicjatywy, by młoda osoba poczuła znaczenie swojego głosu. Bo czego Jaś nie poczuje, tego Jan nie będzie cenił!
Źródło: www.edunews.pl