„DZIENNIK ZACHODNI”: Dostaliśmy dziś (10 kwietnia) mocny, dobry i mądry głos nauczyciela pracującego w liceum, z prośbą o publikację.
Redakcja „Obserwatorium Edukacji:” uznała, że list ten winien byś upowszechniony także i wśród naszych Czytelników. Poniżej zamieszczamy (za DZ) wybrane fragmenty tego listu. Śródtytuły pochodzą od redakcji DZ:
Dziś dzień egzaminów gimnazjalnych i zarazem trzeci dzień naszego strajku. Jest to sytuacja trudna tak dla rodziców, jak i dla nauczycieli. Chyba wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Jako nauczyciel chcę uczyć i wychowywać. Z pracy tej, która nie kończy się dla nas mnie wraz z zamknięciem sali lekcyjnej, czerpię jeszcze radość i satysfakcję. Ale jest ona też środkiem do utrzymania mojej rodziny – moich dzieci.
Nauczyciel ma prawo
Nauczyciel, podobnie jak przedstawiciele innych zawodów, również ma prawo korzystać z praw przysługujących wszystkim ludziom – w tym prawo do zaprotestowania, do sprzeciwu. Choć jest to (potocznie mówiąc) zawód „ze społeczną misją”, to jednak prawa człowieka, zapisane choćby w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r., nie wykluczają go.
Nauczyciel też chce, aby respektowano jego „prawo do słusznych i godnych warunków pracy”, „do słusznego i zadawalającego wynagrodzenia zapewniający jemu samemu i jego rodzinie byt odpowiadający ludzkiej godności” (Art. 23, p.1 i 3). […]
Kłamstwa o zarobkach nauczycieli
Nas nauczycieli boli też, gdy słyszymy kłamliwe słowa o niebotycznych zarobkach (nawet równych diecie poselskiej), gdy manipuluje się opinią publiczną w kwestii rzekomych bardziej korzystnych rozwiązań w oświacie, pozoruje rozmowy i konsultacje z reprezentującymi nas związkami zawodowymi. Długo by wyliczać zachowania, które doprowadziły do dzisiejszego strajku, i które odczytać można jako wyraz arogancji władzy, pogardy wobec partnera. Jest nam to obce. Takich zachowań nie uczy współczesna szkoła! […]
Arogancja władzy w stosunku do nauczycieli
Słyszę często w rządowych mediach, że zachowanie nauczycieli jest nieodpowiedzialne, a nawet nieetyczne, że jak „terroryści” bierzemy uczniów na zakładników. Przypisuje się nam nauczycielom brak wrażliwości na sprawy młodego człowieka, do tego małostkowość i motywy czysto egoistyczne. Jesteśmy ponoć tak naiwni, że omamił nas rzekomo jeden człowiek – Sławomir Broniarz. Taka „świętoszkowatą” i kłamliwą narrację odczytuję jako strategię obliczoną nie tylko na zbudowanie w nas paraliżującego poczucia winy, ale przede wszystkim na tworzenie antagonizmów społecznych: między rodzicami a nauczycielami, między uczniami a nauczycielami. Nie od dziś wiadomo, że podzielonymi i skłóconymi łatwiej rządzić. […]
Nawet w obliczu tych wszystkich faktów muszę przyznać, że miałem dylemat moralny, czy właśnie w tym czasie mam prawo głośniej wykrzyczeć prawdę o nauczycielskich problemach. Zastanawiało mnie, czy stworzenie trudnej sytuacji egzaminacyjnej bardziej nie uderzy w tych, dla których pracuję. Motywowała mnie jednak myśl, że my jako nauczyciele powinniśmy mówić prawdę, że mamy moralny obowiązek nie tylko mówić, ale i świadczyć o obywatelskiej odwadze, pokazać, co rzeczywiście jest sprawiedliwe i zarazem zgodne z prawem. Mam nadzieję, że nasze społeczeństwo to rozumie.
Nauczyciel licealny uczestniczący w strajku
Pełna treść listu – TUTAJ
Źródło: www.dziennikzachodni.pl