Foto: www.wyborcza.pl

 

Do dzisiejszego wydania „Gazety Wyborczej” dołączono 20-o stronicowy dodatek „Czarna księga PiS 3. Katastrofa w edukacji”. Pozwoliliśmy sobie na dokonanie wyboru kilku z wielu opublikowanych tam materiałów i fragmentaryczne ich zaprezentowanie – zachęcając do zapoznania się z całą tą publikacją – w wersji papierowej lub elektronicznej’

Oto nasze wybrane teksty:

 

10 absurdów reformy edukacji

(poniżej tylko je wymieniliśmy)

 

1.Poszły do szkoły jako sześciolatki, skończą szkołę zbyt wcześnie

2.Kumulacja roczników: wciągnięci w wyścig z czasem

3.Wielka warszawska prywatyzacja edukacji

4.Obciążenie nauczycieli

5.Pusto jak w gimnazjach w Łodzi

6.Nauka w piwnicy od świtu do zmierzchu

7.Gimnazjaliści z powrotem do podstawówki

8.Katecheta wychowawcą

9.Wycofanie książki „Kim jest ślimak Sam” z biblioteki szkolnej

10.Brak klas dwujęzycznych.

 

 

Cały artykuł „10 absurdów reformy edukacji”    – TUTAJ

 

 

Co rząd PiS zdążył popsuć w edukacji?

Oto początkowy fragment tego artykułu:

 

Edukacyjne reformy minister Anny Zalewskiej to znacznie więcej niż likwidacja gimnazjów i kumulacja roczników, a z ich negatywnymi konsekwencjami będziemy się zmagać przez lata.

 

Spójrzmy najpierw na obecnych ósmoklasistów. To na ich przykładzie najłatwiej zobaczyć, co zgotowała szkole Anna Zalewska i co wkrótce czeka ich młodszych kolegów i koleżanki, a także pracujących z nimi nauczycieli.

 

Pierwszy dzień ich wakacji po klasie piątej był tym, w którym minister Zalewska ogłosiła, że nie pójdą już do gimnazjów. Po wakacjach, przez całą ich szóstą klasę, trwał w MEN wyścig z czasem – w ledwie kilka miesięcy resort postanowił przyjąć nowe prawo oświatowe, a następnie stworzyć podstawy programowe (przyjęto je w lutym 2017 r., ale dopiero wiele miesięcy później – zresztą po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego – poznaliśmy ich autorów), tak by wydawcy mogli do nich dopasować zupełnie nowe podręczniki. W tle trwała walka części rodziców i nauczycieli, którzy próbowali zatrzymać reformę – ostatnim akordem było zebranie ponad 910 tys. podpisów o referendum w tej sprawie. Posłowie odrzucili ten wniosek w lipcu 2017 r. Niecałe dwa miesiące później dzieci zaczęły więc naukę nie w gimnazjum, lecz w siódmej klasie. […]

 

Cały artykuł „Co rząd PiS zdążył popsuć w edukacji?”     –     TUTAJ

 

 

 

Edukacyjna partyzantka – nauczyciele zmieniają szkołę od dołu. Superbelfrzy RP piszą do minister Zalewskiej

 

Oto fragmenty tego artykułu:

 

Nurty w polskiej edukacji

Jedni zrzeszają się w nieformalnych grupach, inni wolą działać solo. Edukacyjna partyzantka w Polsce to poważna siła.

 

Belfrzy są super

Nie mówią o polityce. Wymieniają się pomysłami, opowiadają o metodyce, wdrażają metody podpatrzone u zagranicznych kolegów, szkolą innych. Superbelfrzy RP. O sobie mówią – eduzmieniacze.

 

Grupa składa się z czynnych zawodowo nauczycieli, trenerów i edukatorów. To grupa nauczycieli o stałej liczbie: jest w niej 150 osób. Dlaczego akurat tyle? – pytam Marcina Zaroda, anglistę z Tarnowa, jednego z liderów grupy. – Ta liczba znajomych pozwala utrzymywać rzeczywiste kontakty.

 

To, co szczególnie interesuje Superbelfrów, to zastosowanie technologii IT oraz innowacyjnych metod nauczania w codziennej praktyce na różnych etapach kształcenia. […]

 

Nauczanie alternatywne

Anna i Jacek (?)* Sowińscy , pedagodzy* z Łodzi, prowadzą rozmowy-podcasty z ludźmi zaangażowanymi w edukację, a sami popularyzują metodę edukacyjną zwana planem daltońskim[…]

 

Powrót do tzw. alternatywnej pedagogiki to całkiem potężna „partyzancka” fala w polskiej szkole. Metody sięgające do myśli wielkich pedagogów z początków XX wieku, czy nawet XiX […] wkradają si nawet do szkół publicznych.

 

Szkoły się budzą

Te ostatnie wcale nie są takie skostniałe jak się wydaje. Przykład” grono Budzących się Szkół. […] W całym kraju jest ok. 60 Budzących się Szkół. Pomysł jest prosty: wzajemna inspiracja. Szkoły opowiadają sobie, co i jak udało im się zmienić. Niektórzy rezygnują z dzwonków, inni przestają stawiać jedynki, zastępując je informacja „jeszcze nie”. Są też szkoły odchodzące od zeszytów ćwiczeń, , podręczników, w nich uczniowie sami tworzą materiały z których się uczą. […]

 

 

Cały artykuł „Edukacyjna partyzantka – nauczyciele zmieniają szkołę od dołu…    –    TUTAJ

 

 

*Mąż Anny Sowińskiej, który współtworzy z nią Centrum Edukacji Daltońskiej Plandaltonski.pl ma na imię Robert i jest absolwentem Politechniki Łódzkiej.[WK]

 

 

 

Roczniki zdradzone i stracone. Państwo i nauczyciele powinni stworzyć dzieciom warunki do harmonijnego rozwoju, a tymczasem je odebrało (Rozmowa z prof. Bogusławem Śliwerskim)

 

Oto fragment tego wywiadu:

 

ALEKSANDRA LEWIŃSKA: Nazwijmy wprost: co zrobiła polskiej szkole reforma minister Zalewskiej?

PROF. BOGUSŁAW ŚLIWERSKI – przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, ekspert Polskiej Komisji Akredytacyjnej: Chyba deforma.

 

Obawiałam się, że dla profesora to określenie zbyt nieprofesjonalne.

Ale szalenie trafne! Nigdy nie przypuszczałem, że wejdzie do słownika nauk pedagogicznych. Ale rządowi PiS trzeba oddać: to jego dokonanie.

Zdefiniujmy więc „deformę”.

To reforma wprowadzana bez jakiejkolwiek diagnozy, przewidywania konsekwencji. Wielkich konsekwencji, jak się okazało.

I najbardziej bolesnych dla najsłabszych. O dzieciach urodzonych w latach 2003 i 2004, a także części z roku 2005, która poszła do szkoły jako sześciolatki, już mówimy „stracone roczniki”.

Powiedziałbym dosadniej: stracone i zdradzone. Są jak żywy organizm, za który zabrał się chirurg i pokroił „dla jego dobra”, mimo że nikt wcześniej nie postawił diagnozy. I przed cięciem nie wiadomo było, czy problemem jest trzustka, czy płuco. Ministerstwo nie przeprowadziło nawet najprostszej symulacji i nie przewidziało kumulacji roczników. A w oświacie zasada jest prosta: niż demograficzny to czas na wprowadzanie reform. Wyż – który przecież nie jest niespodzianką, wszystko wynika z danych GUS – to czas, gdy z reformami należy się wstrzymać. Dla dobra „pacjenta”. Tymczasem reforma stworzyła uczniom „świńską górkę”, katastrofalną kumulację.[…]

 

 

Rozwiązanie?

 

-Powinniśmy powoływać rady szkół składające się z nauczycieli, uczniów i rodziców, które monitorowałyby i rozliczały dyrekcję z realizacji statutowych zadań.[…] Z członków tych rad rekrutowałyby się rady gminne, powiatowe, i wojewódzkie, które kontrolowałyby politykę owiatową samorządów i kuratoriów. Powinna powstać Krajowa Rada Edukacyjna jako organ diagnozy, prognozowania i kontroli polityki oświatowej państwa.[…] Twór podobny do takiej rady powołała minister Katarzyna Hall w 2008 roku, składał się z byłych wiceministrów edukacji. Ake poza spotkaniem założycielskim zespół nie spotkał się ani raz. Dlatego mam poczucie, że myśmy szancę na demokrację w edukacji przegrali. Godzimy się na to, by edukacja była sprawą polityczną. Za rządów PiS uświadomiliśmy to sobie wyraźnie. A zapłacą, niestety, nasze dzieci.

 

 

Zapis całego wywiadu    –     TUTAJ



Zostaw odpowiedź