W minioną środę (13 marca) Łódzki Kurator Oświaty zorganizował kolejne półtajne spotkania – tym razem zobowiązał do uczestnictwa w nim dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjów, ale w towarzystwie przedstawicieli rodziców uczniów, którzy kończą w tym roku te szkoły.
Tradycyjnie – na stronie ŁKO nie zamieszczono o tym informacji pod winietą „Komunikaty”, a ukryto „pod niebieskim kwadracikiem” przy dacie „13” (dziś już nieaktywnym) – pod nagłówkiem „Kalendarz wydarzeń”.
Oficjalna nazwa tych przedsięwzięć: ”Spotkania kuratora oświaty z dyrektorami szkół rodzicami uczniów”. Cel owych spotkań tak został tam określony: „Łódzki Kurator Oświaty zaprasza do udziału w spotkaniach dotyczących realizowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej działań ukierunkowanych na podniesienie prestiżu nauczyciela i wdrażanego systemu rekrutacji do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych w roku szkolnym 2019/2020.”
Łodzianie spotkali się z szefem swojego organu nadzoru w Zespole Szkół Ogólnokształcących Nr 1 przy ul. Czajkowskiego – zaproszeni na pierwszą turę o godz. 12-ej, a zaproszeni na II turę – o godz.14-ej.
Tym razem „Obserwatorium Edukacji” nie mogło naocznie przekonać się jaki był przebieg owych spotkań i poznać ich rzeczywisty cel. Wszystko co dalej będziecie o tych wydarzeniach czytali jest syntezą kilku relacji ich uczestników. Ze ewentualne nieścisłości z góry przepraszamy – z oczywistych powodów nie możemy ponosić odpowiedzialności za skróty myślowe naszych informatorów.
Oba spotkania prowadził osobiście pan dr Grzegorz Wierzchowski – ŁKO, w towarzystwie pracowników Kuratorium: Andrzeja Krycha – dyrektora Wydziału Nadzoru Pedagogicznego, Doroty Dereckiej – dyrektorki Wydziału Rozwoju Edukacji i Jarosława Owsiańskiego – st. wizytatora WNP, który w zakresie swych obowiązków ma problem rekrutacji do szkół. Ten ostatni bardzo często był przez kuratora Wierzchowskiego wywoływany do odpowiedzi, w sytuacjach, w których szef czuł się nie za bardzo pewnie.
Z oczywistych powodów nie możemy zaprezentować chronologicznej relacji o przebiegu obu tych spotkań. Jedyne co możemy, to podzielić się z Czytelnikami syntezą refleksji, przekazanych nam przez naszych informatorów, którzy uczestniczyli w tych spotkaniach:
>Pan Kurator, w obu przypadkach, zabierając głos sprawiał wrażenie „spiętego”. O powodach tego stanu nie będziemy konfabulować, szkoda, że nie był tego świadkiem wykwalifikowany psycholog z przeszkoleniem w zakresie odczytywania „mowy ciała”…
>Jednym z dwu głównych tematów, przewijających się wielokrotnie w wypowiedziach kuratora Wierzchowskiego, było twierdzenie, że ministerstwo i kuratorium wierzą, iż do strajku nie dojdzie, władze zrobią wszystko, aby egzamin się odbył.
>Drugim „refrenem” wielokrotnie powtarzanym była informacja, wyraźnie adresowana do obecnych tam rodziców, że za przeprowadzenie egzaminów odpowiedzialni są dyrektorzy, a nauczyciele powołani do składów komisji egzaminacyjnych, nie podejmując swych obowiązków, złamią prawo..
>Między „wierszami” przemycana była teza, że w ogóle wszystkiemu winni są ci roszczeniowi nauczyciele i podsycający konflikt z rządem Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Z innych „ciekawostek” tego wydarzenia (nieważne czy miały one miejsce w pierwszej czy drugiej turze) zasługują na ich upublicznienie są takie, jak:
>Pan kurator poinformował, że w pewnej miejscowości powstało stowarzyszenie, które zamierza wszystkich strajkujących nauczycieli podawać do prokuratury. Nie tylko że ten pomysł nie spotkał się z zainteresowaniem obecnych tam rodziców, to jeszcze dali oni wyraz, że absolutnie nie widzą powodu, a poza tym – popierają nauczycieli.
>Jedna z matek dopytywała się pana kuratora o konkretne dane statystyczne dotyczące liczby uczniów, którzy w tym roku ukończą w Łodzi szkoły podstawowe i gimnazja i liczbę miejsc (klas) przygotowanych dla nich w szkołach średnich i branżowych. Jako że nie uzyskała odpowiedzi, podała mu kartką z pytaniami i swoim e-mail’em i oświadczyła, że oczekuje odpowiedzi w trybie dostępu do informacji publicznej.
Generalnie – bardziej aktywni (i często wręcz agresywni) w obu tych spotkaniach byli (ale szczególnie w turze od godz. 12-ej) rodzice. Dyrektorzy szkół – co nie powinno dziwić wszystkich, którzy znają zależność tej funkcji od kuratoryjnego „organu” – odzywali się rzadziej. Jeżeli już – to jak pewna pani dyrektor, która zaraz na wstępie oświadczyła, że choć ma świadomość, iż wkrótce stanie do kolejnego konkursu, musi jednak powiedzieć, że.. Powszechne uznanie obecnych podczas pierwszego spotkania dyrektorów zyskał pewien znany w środowisku dyrektor szkoły podstawowej, który – jak można było podsłuchać podczas opuszczania sali po przedłużonym poza godzinę 14-tą spotkaniu – stał się wyrazicielem poglądów większości obecnej tam kadry kierowniczej szkół: Że nie powierzy swych uczniów podczas egzaminu osobom obcym, że władza powinna zrobić wszystko, aby do strajku nie dopuścić (jest na to czas do 8 kwietnia). Że nie ma nikogo, kto tak naprawdę jest zainteresowany tym, aby egzaminy nie odbyły się. Ale ani rodzice, ani nauczyciele, ani dyrektorzy szkół nie mają tak naprawdę na to wpływu.
Ogólny wniosek, jaki na podstawie tych fragmentarycznych opowieści o owych mitingach można sformułować, to teza, że pan kurator G. Wierzchowski nie osiągnął zamierzonego (ukrytego) celu, jakim było – zdaniem większości uczestników tych zebrań – skonfliktowanie rodziców z dyrektorami szkół, „napuszczenie” rodziców na nauczycieli, aby wywarli oni presję na nauczycieli, by ci odstąpili od zamiaru strajkowania i w ten sposób przyczynili się do wygranej w tym konflikcie strony rządowej.
Po zebraniach dyrektorzy wrócili do swych szkół, rodzice do swych domów…. Sprawy toczą się dalej swoim trybem, los potencjalnych absolwentów podstawówek i gimnazjów jest nadal w rękach, a właściwie w decyzyjnych głowach, strony rządowej.
I tylko wielu jego uczestniczek i uczestników zadaje sobie pytania: Po co to było?
W oparciu o pozyskane informacje od uczestniczek i uczestników,
z wykorzystaniem nadesłanych zdjęć,
zredagował Włodzisław Kuzitowicz