Justyna Bober jest autorką zamieszczonego dzisiaj na portalu SUPERBELFRZY tekstu, zatytułowanego „Smartfon w ręku ucznia i nauczyciela”. Choć generalnie jest to rozbudowana informacja o kursie „Kochać smartfony czy ich nienawidzić?”, którego jest ona, na zlecenie firmy „Operon”, autorką, to nie można tego odebrać jako tekst promocyjny, gdyż w zasadzie jest już „po herbacie”… Wynika to z harmonogramu jego czterech modułów – już tylko ostatni z nich odbędzie się w okresie od 27. lutego do 13. marca.
Dlatego potraktujmy ów artykuł jako wartościowe źródło wiedzy o tym, przez wielu uważanym za kontrowersyjny, problemie: „Smartfon w szkole – źródło wszelkiego zła, czy uniwersalne narzędzie edukacyjne”?
Foto: www.szkolamiloslaw.pl
Oto wybrane przez nas fragmenty i link do pełnej jego wersji:
[…] Pomysł na kurs „Smartfon w ręku ucznia i nauczyciela” narodził się pewnie podczas Inspir@cji 2018, podczas wystąpienia Lecha Hojnackiego pt. „Wychowanie do życia wśród smartfonów”, w którym prelegent nawoływał, by „kochać smartfony, bo tak szybko odchodzą” i Beaty Chodackiej „Wychowawcze T(r)Iki”, pokazującej jak bardzo przydatnym urządzeniem jest telefon w klasie i poza nią. Te wakacyjne wystąpienia dały mi argumenty i wzmocniły moje przekonanie, że smartfon może być w szkole bardzo użyteczny, tak jak jest użyteczny w życiu.
Przed wakacjami w mojej szkole trwała dyskusja na temat tego, by zakazać używania telefonu i po wakacjach temat ten powraca co jakiś czas, niestety bez pogłębionej dyskusji i refleksji. A temat jest bardzo ważny i wielowymiarowy. Również ze względu na Dzień Bezpiecznego Internetu temat smartfonów i korzystania z internetu na urządzeniach mobilnych jest ciągle bardzo aktualny.
Wśród prelegentów w teatrze Palladium z okazji DBI pojawili się znowu Superbelfrzy z bardzo wartościowymi, ale też odmiennymi i wzajemnie uzupełniającym się wystąpieniami. Prof. Jacek Pyżalski wskazał na to, czego nie chcą dostrzec przeciwnicy technologii w szkole; ci, którzy straszą internetem innych i sami się go boją ( a niestety dużą grupę stanowią tu nauczyciele), że to nie rzecz w tym, ile czasu spędzamy online, ale jak spędzamy ten czas. Czy należymy do tych, co twórczo korzystają z internetu, czy tylko jesteśmy biernymi odbiorcami? Czy faktycznie jesteśmy online cały czas? Czy to jest pojęcie, które znaczy nadal to samo? Słuchając muzyki z internetu czy edugadek i gotując w tym samym czasie, jestem online czy offline? Kiedy mój syn łapie pokemony z kolegami i przemierza kilka kilometrów przy tej okazji, jest online czy offline? Granica nie jest taka wyraźna, prawda? […]
Były rzecznik praw dziecka Marek Michalak mówi, że dzieci najczęściej mówią o tym, że najważniejsze jest dla nich prawo do wyrażania własnego zdania. Rzadko pozwalamy dzieciom na to, by powiedziały, co myślą, by przekonały nas do swoich racji, by mogły w ten sposób również poddać swoje poglądy autorefleksji. Zazwyczaj robimy to w dobrej wierze, sądząc, że my rodzice i nauczyciele wiemy, co jest dla naszych dzieci najlepsze. Czy rzeczywiście w tym tak zmieniającym się świecie wiemy jeszcze cokolwiek?
Prof. Pyżalski mówi jeszcze o tym, że często zamiast pytać dzieci i młodzież, zakładamy, że my wiemy, jak jest. Mówimy, że ta młodzież jest zupełnie inna, że za naszych czasów… Tymczasem, jak podkreśla często specjalista od cyberprzemocy to pokolenie w zakresie potrzeb rozwojowych nie różni się od wcześniejszych pokoleń. Młodym ludziom ciągle potrzeba akceptacji, relacji, bycia ważnym i szanowanym. Potrzebują autonomii, wolności, zabawy, żeby wspomnieć tylko kilka podstawowych potrzeb. Internet jest tylko narzędziem do ich zaspakajania, ale najczęściej przy zdrowych relacjach, pozostaje jedynie jednym ze sposobów na realizowanie swoich pasji, uczenie się, nawiązywanie kontaktów, wyrażanie siebie czy rozrywkę.[…]
W moim kursie poprosiłam uczestników o wypowiedzi, jak wygląda ich osobiste korzystanie z internetu, smartfona, komputera. Jaki sprzęt mają do dyspozycji w swoich szkołach, jakie obowiązują zasady korzystania z telefonów. Prosiłam też o podzielenie się w ankiecie Google, jak oceniają swoje umiejętności technologiczne, na ile są im potrzebne w pracy w szkole, a także jakie narzędzia i aplikacje znają i stosują.
Jak do tej pory na moje pytania odpowiedziała dość reprezentatywna grupa 38 nauczycieli. 17 % ocenia swoje umiejętności związane z TIK-iem dość wysoko, w zasadzie wszyscy uważają je za potrzebne lub bardzo potrzebne w pracy nauczyciela. Wielu oczekuje nie tyle narzędzi, co inspiracji, tego, jak dane narzędzie zastosować w praktyce.[…]
W większości szkół moich respondentów nie ma problemu z dostępnością do sprzętu i internetu. Uczniowie mają tablety lub komputery w szkole lub przynoszą swoje urządzenia mobilne, choć są też szkoły, w których stosuje się różne ograniczenia, ustalane czasem wspólnie, a czasem odgórnie, są zapisy statutowe zabraniające korzystania z telefonów, są wspólne ustalenia z rodzicami.
Nie spotkałam się jednak w tych wypowiedziach ze szkołą, w której problem telefonów byłby rozwiązywany wspólnie z rodzicami i uczniami, choć doradzam, idąc za przykładem Doroty Kujawy- Weinke, autorki bloga „Inspirownia edukacyjna”, by zaprosić uczniów np. do debaty oksfordzkiej i dać im wypowiedzieć swoje za i przeciw. Często bowiem uczniowie mają wiele w tej sprawie do powiedzenia i mogą nam podsunąć rozwiązania, o których my nawet nie pomyśleliśmy. […]
Przede wszystkim jednak zachęcam nas wszystkich do pogłębionej refleksji – do czego nam ta technologia, czego szukamy w edukacji, czy czasem nie rzucamy się od jednej aplikacji do drugiej goniąc za efektem „wow”? Kochajmy smartfony, ale niech nie zasłaniają nam świata…
Justyna Bober – nauczycielka języka polskiego i angielskiego w gimnazjum i szkole podstawowej, poszukująca ciągle inspiracji i pomysłów, wykorzystująca technologie w codziennej pracy, absolwentka studiów podyplomowych na kierunku neurodydaktyka WSB Bydgoszcz, działa w SETI (inicjatywie sejneńskich nauczycieli j.angielskiego). Jako Przyjaciele Edukacji organizują spotkania z „eduzmieniaczami”. Autorka kursu internetowego kursu „Smartfon w ręku ucznia i nauczyciela” dla Operonu.
Pełna wersja artyukułu „Smartfon w szkole – źródło wszelkiego zła, czy uniwersalne narzędzie edukacyjne?” – TUTAJ
Źródło: www.superbelfrzy.edu.pl