Przed tygodniem nie tylko odbyły się pierwsze z czterech wyborów w naszej polskiej serii obywatelskich decyzji o przyszłości naszego kraju, ale także był to egzamin praktyczny z efektów kształcenia w ramach szkolnego przedmiotu: wiedza o społeczeństwie!

 

A ów egzamin nauczyciele tegorocznych maturzystów i absolwentów ostatnich dziewięciu lat będą musieli uznać za „oblany”. Skąd ten wniosek? Z informacji o wynikach sondażu exit poll przeprowadzonego przez Ipsos w dniu wyborów, z których w obszarze „jak głosowali wyborcy według poszczególnych kategorii wiekowych” wynika, iż przytłaczająca większość najmłodszych wyborców w ogóle nie poszła na wybory, a jeśli już poszli, to głosowali na PiS. Oto „twarde dane:

 

Frekwencja w w najmłodszej grupie (18-29 lat) wyniosła zaledwie 37 proc. osób. Wynik ten prezentuje się wyjątkowo mizernie w zestawieniu z frekwencją ogólną, która byłą w tych wyborach rekordowa – 54,67 proc. Największa w tym zasługa wyborców między 40 a 49 rokiem życia (frekwencja – 68,4 proc.). Sondaż dostarczył także informacji o tym, że najczęściej głosowali oni na PiS – 24,3 proc., rzadziej na Koalicją Obywatelską– 20,8 proc. Więcej informacji na ten temat na stronie potyalu wMeritum.pl [www.wmeritum.pl ]

 

I na tym tle nie mogę nie nawiązać do dwu moich felietonów, a zwłaszcza do tego drugiego, z 9 września, zatytułowanego Jeśli nie nauczyciele – kto ma „sadzić róże” świadomości obywatelskiej”. To w nim, nawiązując do metafory o nauczycielskim obowiązku „sadzenia róż” nawet w czasach, gdy „płoną lasy”, apelowałem:

 

Od dawna mam takie przekonanie, że cała nasza nadzieja w ludziach młodych, u których uda się rozbudzić postawy obywatelskie, którym ktoś powinien uświadomić, że jeśli wygra partia z Nowogrodzkiej, to właśnie oni, a nie pokolenie KOD-u, będą przez następne lata żyli w skansenie Europy.

 

[…] Bo po rodzicach, to nauczyciele mogą i powinni przygotować młodych ludzi do racjonalnego, świadomego, odpornego na populistyczne manipulacje politykierów, do funkcjonowania w roli obywatela – jako sprawczego podmiotu życia społecznego – tego w skali makro – państwa, ale i tego w skali mikro – lokalnej społeczności miasta, powiatu, gminy…

 

Puki co mamy w obowiązujących (jeszcze!) gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych podstawy programowe z roku 2012, a w nich – między innymi – jednoznacznie określone wymagania, co uczeń powinien wiedzieć i potrafić po lekcjach z „Wiedzy o społeczeństwie”.[…] [Felieton nr 228: www.obserwatoriumedukacji.pl ]

 

Dziś pozostaje mi tylko powołać się na przytoczone powyżej dane z sondażu exit poll przeprowadzonego 21 października przez firmę Ipsos i powtórzyć jeszcze raz:

 

Egzamin praktyczny z efektów kształcenia w ramach WOS zdany jedynie w 37 procentach!!!

 

Cóż można tu jeszcze dodać do tego, co napisałem już wcześniej? Do przykładów, zaczerpniętych z treści podstawy programowej WOS z roku 2012, a w nich – między innymi – do jednoznacznie określonych wymagań, co uczeń powinien wiedzieć i potrafić po lekcjach z „Wiedzy o społeczeństwie”…

 

Dzisiaj zaproponuję jeszcze pewną ścieżkę logicznego rozumowania – dla nauczycielek i nauczycieli WOS w gimnazjach, liceach i szkołach zawodowych, aby spróbowali tym tokiem rozumowania przekonać swoich uczniów do rangi swojego przedmiotu w ogólnym bilansie przydatności treści programowych „wtłaczanych im” w toku szkolnej edukacji dla ich przyszłości:

 

Niektórzy z was zostaną w przyszłości inżynierami, technikami, fachowcami w różnych zawodach, inni lekarzami, prawnikami, ekonomistami czy specjalistami od zarządzania, lub w jeszcze wielu innych dziedzinach gospodarki i życia społecznego. Dlatego tak wielu z was – w zależności od wykonywanego wówczas zawodu – będzie miało  przekonanie, że niepotrzebnie uczyli się aż w takim zakresie matematyki, inni – że po co im była ta cała biologia (np biotechnologia molekularna i inżynieria genetyczna), jeszcze inni stwierdzą, że nigdy w życiu do niczego nie przydały im się wkuwane w szkole wzory chemiczne, a jeszcze inni – uznają za czas stracony wkuwanie wiedzy o rozpadzie izotopu promieniotwórczego – z wykresem liczby jąder które uległy rozpadowi od czasu…

 

Ale to, o czym można dowiedzieć się na lekcjach wiedzy o społeczeństwie będzie przydatne i pozwoli świadomie i skutecznie funkcjonować w społeczeństwie obywatelskim każdemu, bez względu na jego dalszą karierę zawodową i pozycję spoeczną. I nie ma sensu oddalanie od siebie tej świadomości według strategii strusia: „Nie uznajemy tego wszystkiego, bo taka polityka, to nie nasz świat, niech ‚starzy’ się w to bawią – my jesteśmy wolni i nas nic to nie obchodzi”.

 

Warto uświadomić im, że przed pół wiekiem żyli już na świecie tacy młodzi ludzie, nazywani „dzieci-kwiaty”, częściej określani terminem hippisi… W Polsce jednym z nich był dzisiejszy wicemarszałek Sejmu z ramienia PiS – Ryszard Terlecki...

 

Nie można uciec od bycia członkiem społeczności w której się żyje… I prędzej czy później wyrasta się nie tylko z krótkich spodenek, ale i z mitów „beztroskiej młodości”…

 

Włodzisłw Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź