Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu Anny Jaworskiej, która podjęła temat funkcji wychowawczej szkoły z punktu widzenia matki trójki synów, ale matki która ma wykształcenie pedagogiczne, była nauczycielką, a od wielu lat ze szkołą ma kontakt jedynie w roli rodzica.
Tekst pochodzi z prowadzonego przez nią bloga „Mum Me” i już jego tytuł informuje, że jest skierowany do rodziców: „Rodzicu, szkoła nie jest od wychowania twojego niewychowanego dziecka”. Poniżej zamieszczamy wybrane fragmenty tego tekstu i link do pełnej jego wersji:
Foto: www.instagram.com/mumme.pl
Anna Jaworska
Z przerażeniem już od lat przyglądam się temu co dzieje się w szkołach. I nie mam tu teraz na myśli przeładowanej podstawy programowej, ciężkich tornistrów i masy zadań domowych. To jest temat na odrębny wpis. Mam na myśli stosunek rodziców i uczniów do szkoły jako instytucji oraz do jej pracowników, czyli nauczycieli, wychowawców i opiekunów.
Kiedy czytam hasła „kiedyś szkoła wychowywała”, to mnie trzęsie.
Szkoła wychowywała? Rodzice wychowywali! Szkoła nie jest od wychowywania! Wychowanie odbiera się w domu, w dużej mierze zanim dziecko trafi do szkoły. Szkoła może wspierać działania wychowawcze, wzmacniać je, ale to my – rodzice wychowujemy swoje dzieci.
Jeśli dziecko jest niewychowane w domu, to żadna szkoła, nawet renomowana, nie będzie w stanie dziecka wychować.[…]
Wszystko drodzy Państwo zaczyna się w domu. Brak szacunku do ludzi, nie tylko do nauczycieli, wynosi się z domu. Nie ze szkoły.
Doszliśmy dziś do tego, że uczeń potrafi nauczyciela obrazić, a nawet skrzywdzić (w czasie moich praktyk jeden z uczniów wbił nauczycielce ołówek automatyczny w dłoń, ponieważ jak stwierdził „zdenerwowała go”). Co robi rodzic w takiej sytuacji? A przyklaskuje dziecku. Taka paranoja.[…]
Żeby nie być gołosłowną przytoczę kilka komentarzy, które pojawiły się dzisiaj pod postem opublikowanym w mojej grupie. Post dotyczył tego, że nauczycielka powiedziała, że dziecko powinno zostać poddane diagnozie, ponieważ niewłaściwie się zachowuje. Według mamy zostało tym ośmieszone i napiętnowane.
Oto niektóre komentarze mam:
„Uciełabym łeb. sory. ale na pewno byłabym częstym gościem w gabinecie u dyrektora, jeśli dyrektor zmiecie pod dywan standardowo, poświeciłabym dzień wolny w pracy i wybrałabym się do kuratorium. zlozyc pisemna skargę, za całokształt oczywiście współpracy z wychowawczynią.”
„Zgloś tą babę do dyrektora, bo to niedopuszczalne, żeby przy całej klasie tak mówić, w sumie to nawet straszyć dziecko, ja jakbym wpadła do szkoły, to uuuuu…”
„Ewidentnie się SUKA uwziela na twojego synka i skoro nie pomogło zwrócenie uwagi wprost to teraz czas na dyrekcjie a nawet wyżej” […]
Nie bronię nauczycieli, bo jak już napisałam, nie wszyscy są kryształowi.
Weźmy jednak pod uwagę również fakt, że nauczyciel jest człowiekiem. I wierzcie mi lub nie, jego praca to nie jest bajkowa posada. Praca w szkole to ciężki kawałek chleba i ktoś, kto nie popracował tam trochę, naprawdę nie ma o tym pojęcia.
Niektóre dzieci, nazywane przez swoich rodziców „żywymi” czy „indywidualistami” to zwyczajnie niewychowani uczniowie, którzy nie potrafią przystosować się do życia społecznego. Dezorganizują lekcje, uprzykrzają życie kolegom, koleżankom i pedagogom.
A kiedy zwraca się im uwagę, to mamusia przylatuje „zrobić dym”.[…]
Cały tekst „Rodzicu, szkoła nie jest od wychowania twojego niewychowanego dziecka” – TUTAJ
Źródło: www.mumme.pl