Foto: www.men.gov.pl

 

28 sierpnia MEN opublikowało na swej stronie „Poradnik Rady Rodziców”

 

Poniżej zamieszczamy fragmenty artykułu Marcina Polaka, zatytułowanego „Rady rodziców i ich (mizerne) kompetencje”, który jest komentarzem autora do tej publikacji. Najkrótszą recenzją tego „poradnika” jest zdanie z tego artykułu: „W gruncie rzeczy świeżo opublikowany poradnik MEN jest bezwartościowy. Utrzymuje błędną i szkodliwą dla szkoły interpretację przepisów „.

 

Oto wybrane fragmenty całości, z którą można zapoznać się na stronie portalu EDUNEWS.PL:

 

Zazwyczaj na pierwszym zebraniu z rodzicami w szkole padają takie pytania: „Kto chce być w trójce klasowej?” i „Kto zgłasza się do rady rodziców?”. Rodzice są teoretycznie ważnym partnerem szkoły w działaniach wychowawczych, choć z przepisów Prawa Oświatowego i z praktyki raczej to nie wynika – jeśli w szkole działa tylko rada rodziców, mogą oni najwyżej uprzejmie składać wnioski i opinie. Współpraca rodziców ze szkołą to obszar dość zaniedbany.

 

O pozornie ważnej roli rodziców w szkole MEN wydał właśnie broszurkę, szumnie nazywaną przewodnikiem: Rady rodziców. Kompetencje i zasady działania (TUTAJ). Z tej krótkiej publikacji dowiemy się, jak mało tak naprawdę mogą rodzice w szkole. Poczytamy o wyborach do rad rodziców, zasadach działania rady rodziców i jej kompetencjach, a także o środkach finansowych gromadzonych przez rodziców w celu wsparcia działalności statutowej szkoły. W zasadzie to ostatnie było głównym pretekstem wydania tej broszury.

 

Zastanawiam się, dlaczego pod szyldem „dobrej zmiany” MEN nie zdecydowało się dotąd na głębszą analizę współpracy szkoły z rodzicami i nie przedstawiło nowych rozwiązań i pomysłów, które ożywiłyby relacje i współpracę. Niestety dotychczasowe rozwiązania prawne wskazują, że rodzice nie mają wiele do powiedzenia w szkołach publicznych. Kompetencje rady rodziców nie są zbyt szerokie: […]

 

Domyślam się, że głównym pretekstem wydania takiego poradnika była sprawa zbierania funduszy przez radę rodziców. Przypomnijmy, że pod koniec czerwca Najwyższa Izba Kontroli informowała o wynikach kontroli odnoszącej się do wydawania środków z funduszy rady rodziców. W połowie skontrolowanych szkół zamiast na działalność dydaktyczno-wychowawczą pieniądze te przeznaczono również na remonty urządzeń i pomieszczeń szkoły oraz zakup wyposażenia. Według NIK w ten sposób rady rodziców wyręczały organ prowadzący szkołę, do którego zadań należy wykonywanie remontów obiektów szkolnych oraz wyposażenie szkoły w pomoce dydaktyczne.

 

Niestety po lekturze mam wrażenie, że jedne sprawy rozjaśniono, a inne niepotrzebnie zagmatwano. […]

 


Najwięcej moich wątpliwości budzi podrozdziałPrzechowywanie i wydatkowanie środków zgromadzonych w ramach działalności rad rodziców”. Poradnik MEN wskazuje, że „środki rady rodziców mogą być gromadzone i rozdysponowywane w oparciu o reguły księgowe szkoły i na zasadach z nich wynikających”, jednocześnie wskazując, że „rada rodziców nie dokonuje określonych czynności nabywczych”. Zdaniem MEN „konkretne zakupy (czynności zakupowe) dokonują służby szkolne na zasadach wskazanych przez radę rodziców”. urzędników oświatowych rodzice są „piątym kołem u wozu” (za wyjątkiem sytuacji, gdy trzeba zdobyć głosy w wyborach…)MEN od wielu lat (co najmniej od 2014 roku) utrzymuje interpretację przepisów szkodliwą dla współpracy szkoły z rodzicami i najnowsza publikacja tylko dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że dla urzędników oświatowych rodzice są „piątym kołem u wozu” (za wyjątkiem sytuacji, gdy trzeba zdobyć głosy w wyborach…). . Kilka lat temu pojawiła się w ministerstwie taka interpretacja, że środki dobrowolnie zbierane przez rodziców w ramach rady rodziców są funduszami publicznymi szkoły i takie podejście jest całkowicie sprzeczne z ideą angażowania rodziców i ich funduszy w działalność szkolną.

 

Środki osób prywatnych nie mogą być potraktowane jako fundusze publiczne o ile nie są darowizną na rzecz szkoły (czyli wpłatą na rzecz szkoły i na jej działalność – nie mylić z deklaracją „wpłaty na radę rodziców”, gdyż to nie jest to samo). Rodzice drodzy – nie dajmy się manipulować! Macie pełne prawo decydować o tym, na jakie szczególne cele związane z działalnością statutową szkoły chcecie przeznaczyć środki, w jakiej wysokości i co więcej – możecie też dokonywać bezpośrednio zakupów jako rada rodziców. Oczywiście, z drugiej strony, nie powinniście pozwolić, aby środki rodziców finansowały „standardowe” wydatki szkoły, na które powinny być zapewnione środki w budżecie szkoły przez organ prowadzący. W praktyce bywa ciężko tego uniknąć, bo OP często tak tną budżety szkolne, że brakuje na podstawowe rzeczy, np. środki czystości… […]

 

W gruncie rzeczy świeżo opublikowany poradnik MEN jest bezwartościowy. Utrzymuje błędną i szkodliwą dla szkoły interpretację przepisów (dokładnie – brak jest jednoznacznych przepisów, stąd rodzą się dziwne interpretacje w głowach urzędników). A organizacje zrzeszające rodziców angażujących się w działalność szkolną nadal postulują przegląd przepisów i wypracowanie nowych rozwiązań (np. Fundacja Rodzice Szkole). Wygląda na to, że ministerstwu jednak na tym wcale nie zależy. Taniej i szybciej wydać niedopracowaną broszurkę i… jakoś to będzie.

 

Na marginesie, w ogóle MEN nic nie pisze o radach szkoły – to jest organ szkoły, który faktycznie mógłby zmienić jakość współpracy między rodzicami, szkołą i uczniami. Ale przecież urzędnikom potrzebne są jedynie zestawienia danych w papierach, a nie jakaś tam współpraca w szkole…

 

 

Cały artykuł „Rady rodziców i ich (mizerne) kompetencje”    –    TUTAJ

 

Źródło: www.edunews.pl

 

 

UWAGA: Pogrubienia fragmentów cytowanego tekstu – redakcja OE



Zostaw odpowiedź