Poprzedni esej twórcy strony (i drukowanego pisma) „Wokół Szkoły” zamieściliśmy następnego dnia po jego ukazaniu się na blogu. Tym razem mamy tygodniowy poślizg, gdyż tekst „Ocena pracy nauczyciela – wizja alternatywna” Jarosław Pytlak „zawiesił” tam dokładnie przed tygodniem – w sobotę 28 lipca. Nie było w tym celowej zwłoki – „tak jakoś wyszło”…
I tym razem trudno nie nazwać tej obszernej (26 214 znaków bez spacji) rozprawki inaczej jak esejem i także – jak poprzednio – możemy zacytować na naszej stronie jedynie kilka, także subiektywnie wybranych, fragmentów, co – jak za chwilę zobaczycie – i tak wymaga sporej ilości czasu, aby się z nimi zapoznać. W przytoczonych „wycinkach” pozwoliliśmy sobie na ingerencję w formie pogrubień i podkreśleń – za wyjątkiem tych, oznaczonych *, które dokonał Autor.
Oto one i – jak zawsze – link do oryginału:
[…] Wakacje polskich nauczycieli upływają w tym roku pod znakiem emocji związanych z wprowadzeniem przez MEN nowych zasad oceny ich pracy. Jak na razie złość z nutą beznadziei odczuwają przede wszystkim dyrektorzy placówek oświatowych, którzy mają obowiązek do 1 września ustalić regulaminy określające wskaźniki oceny, odnoszące się do 25 kryteriów wymienionych w ogłoszonym tuż przed wakacjami rozporządzeniu. Na domiar nieszczęścia projekt dokumentu musi zostać zaopiniowany przez radę pedagogiczną oraz zakładowe organizacje związkowe, co wydatnie skraca czas na jego przygotowanie – w końcu lipca, kiedy piszę te słowa, powinien być już w zasadzie gotowy do przesłania związkowcom.
W rzeczywistości, jak Polska długa i szeroka, kadra kierownicza oświaty wciąż rozmyśla nad takim określeniem wskaźników do licznych i zróżnicowanych kryteriów, by koniec końców dało się na ich podstawie ustalić rzetelny wynik procentowy, przeliczany potem na ocenę pracy nauczyciela. Media opozycyjne publikują liczne wypowiedzi, z których wynika, że jest to zadanie praktycznie niewykonalne. Nawet prorządowe nie manifestują zachwytu. Ale w oświacie jak w wojsku – rozkaz wykonać trzeba.[…]
W szczególności brakuje regulacji, na jakiej podstawie oceniający ma decydować, czy nauczyciel spełnia dany wskaźnik (czyli, co jest wyznacznikiem sukcesu). Ani w jaki sposób przeliczać liczbę spełnionych i niespełnionych wskaźników na jednakową dla wszystkich kryteriów skalę. Rozporządzenie nie nakazuje określenia tego w regulaminie, ale zdrowy rozum – jak najbardziej, inaczej bowiem kwestie interpretacyjne staną się w placówce niewyczerpanym źródłem konfliktów.
Weźmy pod rozwagę przykład – wskaźniki zaproponowane do kryterium Kształtowanie u uczniów szacunku do drugiego człowieka, świadomości posiadanych praw oraz postaw obywatelskiej, patriotycznej i prospołecznej, w tym przez własny przykład nauczyciela. Nauczyciel otóż:
-zachęca uczniów do podejmowania działań społeczno-obywatelskich, patriotycznych;
-prowadzi zajęcia wychowawcze promujące wartości społeczno-obywatelskie, patriotyczne;
-włącza się w prace koła wolontariatu/działania wolontariackie;
-uzyskuje wymierne efekty w pracy wychowawczej;
-prezentuje wysoką kulturę osobistą.
Do punktów 2-3 można w miarę łatwo przypisać konkretne działania/zdarzenia, czyli wyznaczniki sukcesu. Jednak już w przypadku punktu 1. równie łatwo można wyobrazić sobie nauczyciela przekonującego szefa, że naprawdę zachęca swoich uczniów do podejmowania działań patriotycznych, tylko oni nie chcą. Ponieważ jednak uczciwie ich zachęca, wskaźnik powinien mieć zaliczony. Asertywny dyrektor wytłumaczy mu być może, że liczą się tylko konkretne zdarzenia lub efekty, i pogląd ten obroni się zapewne w trybie odwoławczym.
Ale konia z rzędem temu, kto zdefiniuje wskaźnik 4, czyli „wymierne efekty w pracy wychowawczej”. Dyskusja oceniającego z ocenianym zapowiada się tutaj pasjonująco, a jeszcze nabierze rumieńców, gdy dojdzie do wymiany poglądów na temat „wysokości” kultury osobistej (punkt 5). Żyjąc w czasach, kiedy emocje staniały, można oczekiwać, że ów dialog będzie bardzo emocjonalny. […]
Pani Zalewska została powołana, by realizować program Prawa i Sprawiedliwości na odcinku oświaty. Analizując jej działania należy mieć na względzie, że to jest dla niej priorytet, sama esencja własnej kariery; żaden tam interes młodego pokolenia (ono ma skorzystać pośrednio, w przyszłości, gdy ziści się PiS-owska wizja; chwilowo cel uświęca środki). Ów program, w największym uproszczeniu, zakłada głęboką przebudowę państwa i społeczeństwa, w tym wykreowanie nowych elit. Mają one wyrosnąć na szczątkach starych, skażonych III Rzeczpospolitą. Może komuś pojęcie elit wydaje się przestarzałe, ale one istnieją, nawet jeśli zmienia się ich postrzeganie i znaczenie. […]
Dlaczego uznałem wprowadzenie nowych zasad oceny pracy nauczycieli za doskonałe posunięcie polityczne, choć równocześnie uważam, że merytorycznie się one nie bronią?
Po pierwsze, może najmniej istotne, zapewnia ono środowisku oświatowemu moc jałowej, ale za to absorbującej roboty, zajmując czas, w którym mogłoby budzić się jakieś buntownicze myślenie. Nie to, żeby ktokolwiek przeceniał ten potencjał buntu, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Po drugie, stanowiąc kij włożony w pedagogiczne mrowisko, prowadzi do dalszej dezintegracji tego środowiska. Ocenianie bez określenia procedur, w oparciu o niemierzalne wskaźniki, daje niemal gwarancję skłócenia dyrektorów z nauczycielami, a opiniowanie przez związki zawodowe z założenia ułomnych regulaminów zapewnia perspektywę wielu lokalnych konfliktów między zarządzającymi a komórkami związkowymi. Jeżeli ktoś uważa, że nauczycieli nie da się już bardziej podzielić, nic nie traci na poczekaniu…
Najbardziej wszakże wyrafinowanym elementem całej operacji jest umocnienie szerzącej się w społeczeństwie fatalnej opinii o nauczycielach. Jakikolwiek głośny protest tego środowiska przeciwko kryteriom, które – trzymając się ich litery – zawierają oczywiste dla wielu postulaty: patriotyzmu, zaangażowania, współpracy z rodzicami itp., wzmocni tylko przekonanie, że nauczyciele nie chcą, wręcz boją się uczciwej oceny swojej pracy. [….]
Nie mam zamiaru publikować w tym miejscu gotowego projektu regulaminu oceny pracy nauczyciela. Otrzymają go w sierpniu prenumeratorzy „Wokół szkoły” w trzynastym numerze mojego kwartalnika. Zaprezentuję natomiast wybrane elementy tej koncepcji, żeby każdy Czytelnik mógł wyrobić sobie opinię na jej temat. Będę szczęśliwy, jeżeli kogoś zainspiruję do wykorzystania pomysłu w praktyce. Zainteresowanym oferuję możliwość konsultacji drogą e-mailową (pytlak@pytlak.com.pl), a potrzebującym wymiany myśli off line – spotkanie warsztatowe, 21 sierpnia w Warszawie. Szczegóły ogłoszę jeszcze przed końcem lipca w „Aktualnościach” na stronie www.wokolszkoly.edu.pl.
A oto najważniejsze elementy mojej propozycji:
1.Wskaźniki
-Wskaźnikiem w ocenie pracy może być wyłącznie działanie lub dzieło (wytwór) nauczyciela, które świadczy o spełnianiu przezeń określonego kryterium tej oceny.
-Wskaźnik musi być dookreślony przez wyznacznik sukcesu, którego osiągnięcie pozwala uznać go za zaliczony. Wskaźnik może mieć więcej wyznaczników sukcesu, przy czym musi być jasno zapisane, czy należy traktować je łącznie, czy wystarczy osiągnięcie jednego z nich.
-Nauczycielowi przysługuje prawo zaproponowania własnych wskaźników, nie więcej niż po jednym dla każdego kryterium oceny. Jego propozycja winna zawierać treść wskaźnika oraz wyznacznik sukcesu. Wniosek do dyrektora szkoły w tej sprawie musi zostać złożony nie później niż na pół roku przed terminem ustalenia oceny pracy i uzyskać jego akceptację. Zaproponowany wskaźnik nie może odnosić się do działań (wytworów) zakończonych (wykonanych) przed złożeniem wniosku.
-Liczba wskaźników do poszczególnych kryteriów oceny nie jest określona, jednak (ze względu na sposób obliczania wyników, o czym dalej) nie powinna być niższa niż sześć. Do tej liczby włącza się wskaźnik, jaki ma prawo zaproponować nauczyciel, nawet jeśli z tego prawa nie skorzysta.
W dalszej części tekstu Jarosław Pytlak proponuje także: […]
2.Ustalanie punktacji na poziomie kryteriów […]
3.Dodatkowe zasady związane z ustalaniem punktacji za poszczególne kryteria […]
4.Obliczanie końcowego wyniku procentowego
-Odbywa się na zasadach zaproponowanych przez MEN. Wynikiem jest wyrażony procentowo stosunek sumy punktów uzyskanych przez nauczyciela za wszystkie brane pod uwagę kryteria do maksymalnej możliwej do uzyskania liczby punktów (tzn. liczby rozpatrywanych kryteriów pomnożonej przez 3).
W czterech podanych wyżej punktach zawierają się kluczowe elementy całej propozycji. Jednak to, co najważniejsze, da się wyrazić jeszcze bardziej syntetycznie:
1.Ocenia się tylko to, co może być konkretnie potwierdzone. *
2.Do ustalenia poziomu spełniania danego kryterium nie trzeba brać pod uwagę wszystkich wskaźników. Wystarcza uwzględnienie określonej ich części. *
3.Nauczyciel ma prawo wyboru wskaźników, na podstawie których będzie oceniane spełnianie przez niego poszczególnych kryteriów oceny. Może też zaproponować własne. W zamian przyjmuje na siebie obowiązek przedstawienia dowodów pozwalających potwierdzić w poszczególnych przypadkach osiągnięcie wyznaczników sukcesu. * […]
ZAKOŃCZENIE
Zazwyczaj podczas pracy nad tekstem, po postawieniu ostatniej kropki, czytam go jeszcze kilkanaście razy. Tą metodą wyłapuję błędy językowe, czasem też odkrywam nieścisłości lub niekonsekwencje wywodu, umykające gdy podczas pisania myśli się nad kolejnym zdaniem. Tym razem jednak już kilkakrotna lektura zasiała we mnie niepewność dotyczącą meritum, której tym bardziej mogę się spodziewać u Czytelnika. Z podanych przykładów łatwo bowiem wysnuć wniosek, że nie zamierzam brać pod uwagę w ocenie pracownika jego kultury osobistej. Bo jest niemierzalna. Stąd już tylko krok do wizji nauczyciela-chama, któremu ta naganna postawa uchodzi na sucho, tudzież szerzej – wizji metody oceny pracy, ignorującej również inne niezwykle ważne cechy ocenianej osoby.
Nie ma rozwiązań idealnych. Ale ocenianie na mało konkretnych podstawach od ideału odbiega szczególnie. Wskaźnik, który jest w moim artykule przykładem, „prezentuje wysoką kulturę osobistą”, otwiera ogromne pole do interpretacji i konfliktów. Zresztą, prawdopodobnie w procesie oceniania będzie często pomijany, z powodu trudności, jaką dyrektorowi może sprawić wykazanie, że nauczyciel go nie spełnia. Zaworem bezpieczeństwa w mojej koncepcji – oczywiście też nie idealnym – jest opinia rady rodziców, której nie obowiązują wskaźniki, a jedynie litera poszczególnych kryteriów. Nauczyciel powszechnie znany w szkole ze swej niskiej kultury osobistej ma dużą szansę uzyskania w stosownym miejscu rekomendacji negatywnej.[…]
Może nie miałbym tyle odwagi, by głosić swoją autorską wizję oceny pracy nauczycieli, gdyby nie doświadczenie ćwierci wieku wprowadzania w życie zbliżonego rozwiązania w ocenianiu uczniów. Już od tak długiego czasu stosujemy w STO na Bemowie, w klasach 4-6, tzw. metodę zaliczeniową. Każdy uczeń otrzymuje co około dwa miesiące karty wymagań z poszczególnych przedmiotów, w których zapisane jest za co konkretnie – jakie działania i wytwory – będzie oceniany i w jakiej formie. Podane są również orientacyjne terminy, choć część wymagań może zaliczyć, kiedy sam o tym zadecyduje. Są wymagania, których realizacja jest w ogóle dobrowolna; jest również możliwość zaproponowania własnych (szczegółowy opis metody zaliczeniowej znajduje się w numerach 11 i 12 kwartalnika „Wokół szkoły”).[…]
Cały tekst Jarosława Pytlaka „Ocena pracy nauczyciela – wizja alternatywna” – TUTAJ
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl