Nie tracąc czasu na długie wstępy przechodzę od razu do sedna sprawy: tematem tego felietonu będzie przyszłość polskiej edukacji w programach głównych opozycyjnych partii, zasiadających w Sejmie. Do tego by uczynić ten problem tematem tygodnia przyczyniły się dwie publikacje: artykuł Agaty Nowakowskiej Słodka koalicja niszczycieli PiS-SLD”, dostępny od wtorku 18. lutego na portalu „Gazety Wyborczej” i środowy post na blogu prof. Bogusława Śliwerskiego, zatytułowanyNiepokojąca zapowiedź politycznego hipercentralizmu systemu oświatowego”.

 

Dobrze się stanie, gdy oba te teksty nie przepadną nieznane, przykryte codzienną lawiną news’ów, a trafią do świadomości nauczycieli, których – obok kolejnych roczników polskich dzieci i ich rodziców – plany sił szykujących się do przejęcia władzy w naszym kraju, tak bardzo dotyczą.

 

Przechodzę do konkretów. Jak napisała red. Nowakowska, ogłoszony w ubiegły tygodniu program PiS w wielu fragmentach sprowadza się do zdemolowania zmian wprowadzonych przez rząd Donalda Tuska. Ale najbardziej zastanawiające jest to, że partii Jarosława Kaczyńskiego sekunduje w tym niszczycielskim zapale Sojusz Lewicy Demokratycznej. Przykładem takiej jedności myślenia, jak napisano w artykule GW, jest zamiar likwidacji gimnazjów:

 

Rząd Jerzego Buzka wprowadził gimnazja – PiS, słynni państwo Elbanowscy i SLD wysyłają je pod gilotynę. Choć jest twardy dowód, że gimnazja się sprawdziły – rewelacyjnie dobre wyniki polskich gimnazjalistów w międzynarodowych testach PISA.

 

Nie ukrywam, iż komentarz redakcyjny do takiej zgodności ocen i zamierzeń, o jakiej można dalej przeczytać w tej publikacji, odzwierciedla także i moje poglądy: „Gdyby nie różnice światopoglądowe i zaszłości historyczne, PiS i SLD tworzyłyby zgodną koalicję. Kaczyński z Millerem zdają się mówić swoim wyborcom: jak zaczniemy rządzić, wykarczujemy do cna to, co zrobili nasi poprzednicy. Zapominają, że po coś te reformy były robione.” Czytając to, ale można przytoczyć o wiele więcej zbieżności miedzy programami tych partii, zastanawiam się czym tak naprawdę, poza „miękką” ideologią  historyczno-światopoglądową, różni się partia, zajmująca sejmowe fotele po lewej stronie, od tej, której posłowie zasiadają po prawej ręce marszałkini polskiego Sejmu.

 

Natomiast post na blogu „Pedagog” jest wart nagłośnienia, gdyż słowa, które tam padły definitywnie określają ich autora na pozycji krytyka wszystkiego co o edukacji wymyślają politycy. Od dawna można było czytać tam negatywne oceny przedsięwzięć rządu premiera Tuska, bez względu na to, czy firmowała je minister Hall, czy Szumilas, a i Kluzik-Rostkowska nie spotkała się tam z ciepłym przyjęciem. Ale od środy prof. Śliwerski jest także krytykiem koncepcji polskiej edukacji, jaką zapowiada Prawo i Sprawiedliwość. Oto przykład tej krytyki z postu, noszącego tytuł „Niepokojąca zapowiedź politycznego hipercentralizmu systemu oświatowego”:

 

Polska oświata, także w IV RP – jeśli dojdzie do jej reaktywacji – nie tylko będzie dalej i jeszcze silniej upolityczniona (w znaczeniu – upartyjniona decyzyjnie), ale i antyobywatelska, skoro już teraz Program PiS wyraźnie zapowiada rozwiązania, które cofną nas nie o kilka, ale o kilkadziesiąt lat wstecz. Włosy stają dęba na głowie, jak czytam, że w gruncie rzeczy będzie jak w socjalizmie. Cytuję z Programu PiS, do którego będę jeszcze wracał, ale i nie pominę programów w zakresie edukacji innych partii politycznych. Tymczasem PiS-owski program przewiduje:

 

To rząd powinien kreować politykę oświatową, a Minister Edukacji i kuratorzy oświaty odpowiadać za jej realizację. Minister będzie ustawowo zobowiązany do opracowania szczegółowych programów nauczania każdego przedmiotu na wszystkich poziomach edukacji, określania celów edukacyjnych oraz wytycznych w zakresie organizacji nauczania. Nauczyciele będą mogli realizować własne programy nauczania, za zgodą MEN. Wprowadzimy zasadę indywidualnej odpowiedzialności urzędnika MEN za jego decyzje. Zmienimy usytuowanie kuratora oświaty, który stanie się niezależnym od wojewody przedstawicielem Ministra Edukacji Narodowej w województwie i będzie sprawować rzeczywisty nadzór nad oświatą w terenie. Wzmocnimy kompetencje kuratora oświaty nad szkołami i placówkami oświatowymi, a także organami prowadzącymi, łącznie z prawem wydawania wiążących poleceń organom prowadzącym szkoły i samym szkołom. Uczynimy z nadzoru pedagogicznego sprawny instrument realizacji polityki oświatowej państwa, odejdziemy od nadzoru biurokratycznego, na rzecz skutecznego egzekwowania – w stosunku do samorządów i szkół – wymagań dotyczących jakości kształcenia oraz warunków nauczania i wychowania. Takie usytuowanie kuratora oświaty zwiększy jego kompetencje, ale również odpowiedzialność za realizację polityki oświatowej Państwa.”

 

Muszę przyznać, że od dawna nie czytałem tam wpisów, kilkakrotnie przywoływanych już w moich felietonach – zawsze w opozycji do nich –  z taką aprobatą. Natychmiast przypomniałem sobie moje własne słowa, jakie z powodu ogłoszenia programu PiS napisałem poprzedniej niedzieli:Jak to mówią – wraca nowe! Tylko patrzeć, jak pod światłymi rządami „zbawcy Polski” będziemy chodzili po zakupy nie do hipermarketów a do MHD, jeździli na wczasy z FWP, a w „polskojęzycznych” mediach swój porządek zaprowadzi reaktywowany urząd, mieszczący się drzewiej przy ulicy Mysiej w Warszawie!

 

Reasumując: Choć do wyborów parlamentarnych, które zadecydują o tym kto będzie podejmował decyzje także i w dziedzinie edukacji, jeszcze ponad półtora roku, to uważam, podobnie jak prof. Śliwerski, który w tym samym poście napisał: „Gratuluję poparcia socjologa [prof. Piotr Gliński] dla jeszcze większego upartyjnienia polskiego systemu oświatowego, niszczenia fundamentów polskiej samorządności i demokracji oraz centralizmu wspomaganego żarłoczną biurokracją i instrumentarium jedynie słusznego władztwa. Mam nadzieję, że obywatele zaczną wreszcie czytać programy polityczne partii, które wykorzystując mechanizmy demokracji, prą ku autokracji pod pozorem uruchamiania energii obywatelskiej w państwie antyobywatelskim.

 

A więc czytajmy. Poniżej jednym „kliknięciem” możecie zapoznać się z tym, co Was Drodzy Czytelnicy-Nauczyciele może spotkać, jeśli oddacie swój głos na te oto dwie partie polityczne:

 

Program Prawa i Sprawiedliwości  – Program PiS

 

Program Sojuszu Lewicy Demokratycznej  program_sld

Aktualne zamierzenia SLD w dziedzinie edukacji  TUTAJ

 

Aktualnego programu Platformy Obywatelskiej, opisującego zamiary tej partii w obszarze edukacji jeszcze nie znam, ale „po owocach znamy je”.

 

Jeśli o mnie chodzi, to w obszarze edukacji najbardziej odpowiadają mi koncepcje partii Janusza Palikota, jakie „Twój Ruch” zaprezentował w grudniu ub.r. w Krakowie:

 

Szkoła podzielona na lekcje, na których naucza się poszczególnych przedmiotów jest już anachroniczna i nie przystaje do współczesnych warunków. Musimy uczyć nie na zasadzie przekazywania informacji, ale rozwijać umiejętność współpracy, uczenia się, kształtować ciekawość świata” – mówił prof. Jan Hartman, przewodniczący Rady Głównej TR. Dodał, że niż demograficzny to szansa na reformę szkolnictwa, bo rezerwy kadrowe wśród nauczycieli można wykorzystać, by podnieść jakość nauczania. [Twój Ruch proponuje zmiany w edukacji]

 

Ale jakoś nie wierzę, że w bliżej określonej przyszłości politycy tego ugrupowania będą mieli szansę przekuć swe projekty w twarde zapisy prawa oświatowego. Czy pozostanie nam wybór między dżumą, cholerą a malarią?

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 



Komentarze niedostępne