Czy jest w obszarze edukacji taki temat, który może stać się motywem przewodnim tego felietonu, który będzie w stanie zainteresować czytelników, zalewanych zewsząd informacjami o historycznym zwycięstwie (1: 27) pani premier Szydło w Brukseli? I przebić się przez zalew relacji z wielkiej fety powitalnej, jaką na lotnisku zgotował wracającej premier Pan Prezes z bukietem kwiatów w ręku, w otoczeniu ministrów i licznej grupy jego dworzan? To powitanie niechaj stanie się wzorem dla kibiców polskich lekkoatletów i skoczków narciarskich, bo wszak nie zawsze będą wracali ze złotymi medalami na piersiach….
Ale wróćmy na nasze oświatowe podwórko. A tutaj „stara bida”. Bo cóż jest nowego w tym, że 6 marca pani minister Zalewska spotkała się z przedstawicielami Komitetu Nauk o Literaturze Polskiej Akademii Nauk, a w komunikacie o tym nie wspomniano nawet, że szacowni uczeni słali wcześniej liczne listy protestacyjne, sprzeciwiające się reformie edukacji w ogóle, a na łapu capu przygotowanej podstawie programowej z j. polskiego w szczególności?
Nie zaskoczył także nikogo, opublikowany 6 marca, list pani minister do Dyrektorów Szkół, Nauczycieli i Pracowników Oświaty. Otwiera go obłudne podziękowanie „za wszystkie opinie i uwagi zgłaszane zarówno do Kuratorów Oświaty, jak i bezpośrednio do MEN”, później znalazło się tam trochę „marchewki”, w postaci zapowiedzi „działań na rzecz zapewnienia dostępu do szerokopasmowego internetu w każdej szkole” i obietnicy, że „w tym roku, po raz pierwszy od pięciu lat, dokonana zostanie waloryzacja Państwa wynagrodzeń”. Ryzykowne co do ostatecznych jego skutków może się okazać ostatnie zdanie listu: „Bardzo liczę na Państwa pomoc we wspólnej pracy na rzecz dobrej szkoły”. Zapewne znaczny procent adresatów tego epistolograficznego dziełka już niedługo, w piątek 31 maca, właśnie w imię dobra swoich szkół, zamiast prowadzić lekcje będzie strajkowało.
Do „stałych elementów gry”, jaką pani minister Zalewska toczy od ponad roku z samorządami, należy zaliczyć jej obecność 8 marca na Nadzwyczajnym Zgromadzeniu Ogólnym Związku Powiatów Polskich, które odbyło się w Częstochowie. Znów w komunikacie o tym nie było ani słowa, że i to środowisko było wcześniej sygnatariuszem protestów w sprawie wdrażania tej nieprzygotowanej reformy, ale za to zacytowano, powtarzane przez szefową MEN, jak mantra słowa: „ Mam nadzieję, ze wspólne będziemy uzupełniać się w naszych działaniach dla dobra uczniów i polskiej szkoły”.
Dzień później, podczas konferencji prasowej, pani minister z satysfakcja poinformowała, że „blisko 98 proc. rad powiatów oraz 95 proc. rad gmin przesłało już do zaopiniowania przez kuratorów oświaty uchwały w sprawie projektu dostosowania sieci szkolnych do nowego ustroju szkolnego”. W obszernym komunikacie o tym briefingu, jaki znalazł się na menowskiej stronie, zapewne za poradą specjalistów od PR, zapomniano poinformować, że podczas tego samego wystąpienia minister Zalewska powiedziała. że „Do końca marca pokażemy, jak będziemy zmieniać Kartę Nauczyciela.” Także i to mnie nie zaskoczyło….
Jak widać – nic nowego się nie działo… Aż tu nagle! Aż tu nagle piątkowy komunikat:
Dziś, 10 marca br. Premier Beata Szydło powołała Panią Marzenę Machałek na stanowisko Sekretarza Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Nowa wiceminister edukacji przejmie obowiązki Pani Teresy Wargockiej.
Pomijając niewątpliwe zaskoczenie jakim jest niezapowiedziana zmiana na drugim co do ważności stanowisku w resorcie (sekretarza stanu!), są w tym komunikacie szczegóły, które aż proszą się o sprostowanie lub komentarz. Zacznę od fotokopii aktu powołania:
Foto: www.men.gov.pl
Jak widać, Premier Beata Szydło powołała Panią Marzenę Machałek nie 10. a 8. marca! Z dniem 10 marca owa decyzja jedynie weszła w życie. Ale nie to jest w tym komunikacie najbardziej zastanawiające. Przede wszystkim nie ma tam podanego – nawet choćby tylko oficjalnego – powodu dymisji Teresy Wargockiej. Dopiero inne źródła, powołując się na PAP, poinformowały, że zrezygnowała ona ze stanowiska „z powodów osobistych.” To niezwykle pojemna w znaczeniowe treści formuła. Zwykle kryją się za tak określonym powodem czyjeś rezygnacji względy zdrowotne.
Jednak ja wierzę, że w przypadku – jak by nie było – mojej byłej „koleżanki po fachu” (oboje dyrektorowaliśmy zespołom szkół zawodowych i w obu naszych zespołach uczyli się przyszli budowlańcy) nie zachodzi ta okoliczność. Obok tej wiary, pod którą kryje się moje życzenie, aby koleżanka Teresa była zdrowa, świadczyć może analiza jej aktywności w ostatnim okresie: 3 marca uczestniczyła w I Toruńskim Forum Zawodowców, 23 lutego na gali finałowej trzeciej edycji konkursu „GENialna Szkoła” wręczała laureatom nagrody, 8 lutego w Rzeszowie wzięła udział w posiedzeniu zarządu Związku Powiatów Polskich. Dziwi trochę jej nieobecność 10 lutego na 46. finale Turnieju Budowlanego „Złota Kielnia”, który odbył się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Już w komentarzu do piątkowej informacji o owym nagłym ustąpieniu dotychczasowej sekretarz stanu napisałem:
Odeszła z MEN Teresa Wargocka – ostatni człowiek w kierownictwie tego resortu, który wiedział na czym polega codzienność kształcenia zawodowego, kto – bez wątpienia – znał definicję dualnego systemu kształcenia zawodowego. Może kiedyś dowiemy się, co było prawdziwym powodem rezygnacji tej byłej dyrektorki Zespołu Szkół nr 1 im. Kazimierza Wielkiego w Mińsku Mazowieckim. Może nie mogły przejść Jej przez usta słowa „szkoła branżowa”?….
Może kiedyś dowiemy się jak było naprawdę. A póki co – już dziś wiemy, że doświadczonego w kształceniu zawodowym praktyka zastąpiła pani od polskiego, która w latach 1983 – 2006 pracowała jako nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 1 im. ks. Jana Twardowskiego w Kamiennej Górze. W tym okresie, w latach 1995-1998, była zatrudniona – najprawdopodobniej jako nauczyciel-metodyk – w wojewódzkim ośrodku metodycznym w Jeleniej Górze. Jednak kariera nauczycielska nie zaspakajała jej ambicji i wzięła się za politykę. Najpierw lokalną – w roli radnej, a w okresie 1998-2002 na stanowisku zastępcy burmistrza do spraw polityki społecznej w Kamiennej Górze. Aż przyszedł ten rok przed dwunastu laty, gdy powstał rząd PiS – „Samoobrona” – LPR, kiedy to pani Marzena Machałek objęła funkcję dolnośląskiego wicekuratora oświaty. Długo tam nie pourzędowała. Uzyskała mandat radnej sejmiku w wyborach samorządowych w 2006, z którego zrezygnowała w kilka dni po złożeniu ślubowania, zastępując w Sejmie 5 grudnia tego roku Jana Zubowskiego (wybranego na prezydenta Głogowa). W wyborach parlamentarnych 2007 roku została posłanką z listy PiS i zasiada tam już kolejną kadencję.
Jak podała na swojej prywatnej stronie internetowej „W Sejmie zasiadam w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, Komisji Mniejszości Etnicznych, Komisji Regulaminowej”. Sprawdziłem: na oficjalnej stronie Sejmu podano, że poseł Marzena Machałek jest wiceprzewodniczacą Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży (od 16 listopada 2015) oraz członkiem (od 15 grudnia 2016) Komisji Ustawodawczej. W Komisji Mniejszości Etnicznych – była (powołana 16-11-2015, odwołana 09-12-2015), podobnie jak w Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych (od 16-11-201 do 13-04-2016).
Miejmy nadzieję, że takie mijanie się z prawdą nie okaże się dominującą cecha osobowości nowej Sekretarz Stanu w MEN.
Te niepokojące informacje uzupełnię jeszcze cytatem komentarza, jaki pod wiadomością, że Marzena Machalek została wiceministrem napisał na facebook’u jeden z liderów ZNP, który mógł naocznie obserwować ją w pracach sejmowych: „Kobieta taran”.
Włodzisław Kuzitowicz
P.s.
Niech fizjonomiści się wypowiedzą:
Foto: www.czadrow24.pl