Nie będę pisał o „dobrej zmianie”, ani o jej promotorce – minister Zalewskiej. I to nie dlatego, że uważam, iż ta ostatnia może być na liście Prezesa do zwolnienia… Taki scenariusz uważam nie tyle za nierealny, co za niewprowadzający żadnej zmiany w istotę sprawy. Po pierwsze dlatego, że to nie minister Zalewska jest praprzyczyną tego Armagedonu polskiej edukacji, a po drugie – bo skąd wiadomo, że nowy(a) minister edukacji musi być kimś, kto przyniesie dobrą zmianę w „dobrej zmianie”? Czy byłaby taką była rzeczniczka rządu premier Szydło – posłanka Elżbieta Witek, albo inna posłanka – także była nauczycielka – Marzena Machałek?
Wolę podzielić się kilkoma refleksjami, jakie zrodziły się u mnie po zapoznaniu się z programem IX Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego PTP, który odbył się w dniach 21 – 23 września w Białymstoku. „Obserwatorium Edukacji”, informując o rozpoczęciu jego prac, zamieściło link do tego dokumentu. Nie ma więc powodu do cytowania tu szczegółowo wszystkich tytułów wygłaszanych tam wykładów i referatów. Aby uzasadnić moją tezę, że to trzydniowe spotkanie „ponad 540 uczestników – pedagogów, filozofów, socjologów, kulturoznawców, językoznawców i psychologów, których przedmiotem badań jest edukacja, wychowanie, socjalizacja czy inkulturacja”* nie miało nic wspólnego z tym, czym żyją i czego obawiają się setki tysięcy polskich nauczycieli, co jest tematem licznych komentarzy publikowanych w mediach i podejmowanych przez wiele środowisk protestów – z mającą się wkrótce urzeczywistnić, mówiąc delikatnie – co najmniej kontrowersyjną reformą naszego systemu szkolnego – wystarczy przytoczyć tytułowe hasło tego kongresu: „Ku życiu wartościowemu. Idee – koncepcje – praktyki”.
Aby nie poprzestać na ogólnikach pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat z tego samego źródła – z blogu Pierwszego Pedagoga Rzeczpospolitej (PPR)**, który w swym wczorajszym poście chwali się, że miał zaszczyt prowadzenia wraz z prof. Agnieszką Cybal-Michalską (dziekanem Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu) obrad kończących IX Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny w Białymstoku. To zaiste zaszczyt – bo przecież prowadzenie obrad sesji inaugurującej pierwszy dzień prac Kongresu nie byłyby takim zaszczytem.
Oto ten fragment, w którym utytułowany bloger ukazywał jak to na Kongresie „sięgając do źródeł przebudzenia, paidei odwoływano się do prymarnej funkcji kształcenia, jaką jest przekształcanie, przemiana duchowa, wrastanie w kulturę rozumianą jako podłoże przeżyć i miejsc w przestrzeni społecznej do realizacji zadań na miarę epoki”:
„Uczestnicy Sekcji I zastanawiali się nad odpowiedzią na pytanie: Co to znaczy życie wartościowe? analizowano różne ujęcia, kategorie pojęciowych znaczeń, różne ich interpretacje. Zwracano uwagę na problem paradygmatów uniwersalnej etyki pod kątem tego, czy chronią one przed zagrożeniami współczesnego świata (bieda, wykluczenie społeczne, polityczne, ekonomiczne itp.).
Zastanawiano się także nad tym, jak można w praktyce wychowawczej przeciwdziałać kryzysom, by móc zarazem konstruować wizje przyszłości, rozwoju, doskonalenia kondycji ludzkiej z uwzględnieniem szczególnie takich wartości jak: godność, solidarność, zaufanie i służba.” [Źródło: www. sliwerski-pedagog.blogspot]
I nikt nawet nie wspomniał o tym, że w dziejącej się za murami uczelnianej „świątyni wiedzy” edukacyjnej codzienności, polscy nauczyciele będą musieli „tu i teraz” zinterpretować i przetłumaczyć na konkretne działania jeden z ogłoszonych w ministerialnym dokumencie podstawowych kierunków polityki oświatowej państwa w roku szkolnym 2016/2017, określony tam słowami : kształtowanie postaw i wychowanie do wartości.
Musiałem o tym napisać, gdyż całe to kongresowe wydarzenie po raz kolejny potwierdza, że polska pedagogika – w rozumieniu dyscypliny nauk społecznych (lub jak uważają inni – nauk humanistycznych), uprawianej w uczelniach wyższych – od dawna straciła kontakt z praktyką, że uczelnie wyższe działają w izolacji od systemu oświatowego, że uczeni pedagodzy, zrzeszeni w swych korporacjach, nie zabierają głosu w istotnych dla nauczycielskiego środowiska sprawach. Przez cały ten rok Polskie Towarzystwo Pedagogiczne nie opublikowało ani jednego zdania, w którym określono by stanowisko jego członków wobec projektu reformy edukacji autorstwa rządu PiS…
Nie może zmienić tego mojego poglądu nawet informacja, że ostatniego dnia obrad prof. Tadeusz Pilch wystosował do uczestników IX Zjazdu Pedagogicznego list będący diagnozą oraz antycypacją sprzeciwu wobec kształtowania ładu społecznego w naszym kraju. Zdaniem profesora pedagodzy powinni wystąpić przeciwko polityce arogancji i ignorancji władz oświatowych w przygotowywanej reformie szkolnej. [Zobacz więcej – TUTAJ]
Prof. Tadeusz Pilch nie po raz pierwszy usiłował ratować honor swego środowiska. Był on jednym z inicjatorów opublikowanego w listopadzie 2015 roku listu o sześciolatkach, pod którym podpisało się ok. 80 osób – pracownicy naukowi uniwersytetów i szkół pedagogicznych oraz nauczyciele i pracownicy oświatowi. Wśród nich pedagodzy – specjaliści wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego. Pełnił on wtedy jeszcze obowiązki przewodniczącego Zespołu Pedagogiki Społecznej przy KNP PAN. Już nie pełni…
No cóż: jedna jaskółka wiosny nie czyni, jeden profesor Pilch nie jest w stanie zmienić obrazu polskich pedagogów-naukowców, który niezmiennie jawi się jako zbiorowisko oderwanych od rzeczywistości kapłanów sekty, żyjącej w swoich „wieżach z kości słoniowej”…
*Zacytowałem za http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2016/09/
**Blog <Pedagog> prowadzi prof. Bogusław Śliwerski – przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN
Włodzisław Kuzitowicz