Dziś na portalu Onet zamieszczony został artykuł, w którym jego autorka Emilia Padoł opowiada o systemach szkolnych Chin i Japonii. Wiedza na te tematy ma swe źródło w osobistych doświadczeniach Martyny Skury – inżyniera z wykształcenia, podróżniczki z zamiłowania, autorki bloga Life in 20 kg, która – między innymi – przez prawie rok uczyła dzieci w Chinach, konkretnie w Hangzhou, niedaleko Szanghaju. Pracowała tam w szkołach prywatnych i publicznych, podstawówkach i gimnazjach, a nawet w przedszkolu.
Foto: www.google.pl
Martyna Skura w roli nauczycielki
Oto fragment tej publikacji, z którego dowiadujemy się o tym jak organizowana była nauka w chińskim odpowiedniku naszego gimnazjum:
[…] Dzień w chińskim prywatnym gimnazjum z internatem zaczyna poranny apel, którego ważnym punktem jest odśpiewanie hymnu Chińskiej Republiki Ludowej. Potem przychodzi czas na rozgrzewkę i ćwiczenia fizyczne – one odbywają się także po południu, po zakończeniu lekcji, około 15:00. Dwa razy dziennie lekcje poprzedzają pięciominutowe ćwiczenia… oczu. Płynący z głośników kobiecy głos instruuje dzieci, jak mają je wykonywać. W szkole nie ma dzwonków, jest za to muzyka, która stopniowo narasta. […] – W prywatnym gimnazjum to uczniowie dbali o czystość szkoły. Podczas przerwy na lunch każdego tygodnia inna klasa miała dyżur i sprzątała teren szkoły, np. odgarniała liście, zbierała papierki, odśnieżała. Nie musieli jednak czyścić toalet.[…]
W drugiej części artykułu Marta Skura opowiada o swych obserwacjach i doświadczeniach wyniesionych z Japonii:
Także w Japonii na poziomie formalnym system edukacji nie różni się znacznie od tego, który mamy obecnie w Polsce. Typy szkół są te same. Co jednak ciekawe, rok szkolny rozpoczyna się 1 kwietnia i trwa – z dwoma przerwami – do połowy marca. Wolnego jest znacznie mniej niż w Polsce. W Krainie Wschodzącego Słońca żyje się, żeby zdobywać wiedzę, a potem – żeby pracować.
Cały artykuł „Wei i Yui w szkolnej ławie” – TUTAJ
Źródło: www. kobieta.onet.pl