Dziś będzie o kilku sprawach po trochu. Ale przede wszystkim o ministerialnych „wpadkach” i jawnych przekłamaniach – nazywając to elegancko. Bez dłuższych wstępów – przechodzę do pierwszego tematu:
W zeszłotygodniowym felietonie znalazł się fragment, w którym skomentowałem nietypową sytuację z rejestracją na Małopolską Debatę o Edukacji:
Do wyjątków należy sytuacja z zapisami na debatę krakowską, na którą już w środę 13 marca ogłoszono, że „Brak miejsc” – choć planowana jest ona dopiero na wtorek, 19 kwietnia. Ciekawe, czy wynajęto tam za małą salę?
Nie byłbym sobą, gdybym tego nie sprawdził. Na stronie MEN w relacji z tego wydarzenia podano taką informację:
W ramach spotkania ponad 350 uczestników z województwa małopolskiego dyskutowało na temat sytuacji uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, szczególnie tych z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego.
To kolejny dowód jak bardzo Wadza nie szanuje „ludu”. Nikomu z redagujących ten komunikat nie przyszło do głowy, że jak podaje się taką dużą liczbę uczestników, lepiej nie zamieszczać zdjęć sali. W sfotografowanej części tego audytorium siedzi nie więcej niż 140 osób (Policzyłem!) Zakładając, że są jeszcze krzesła w nieobjętej zdjęciem części tego pomieszczenia – trudno przyjąć, że było tam miejsce dla ponad 200 osób! A tak na marginesie: dziś, mniej więcej do godz. 18-ej, można było jeszcze zapisać się na debatę w Kielcach – odbędzie się jutro! Za to do Bydgoszczy (na 26 kwietnia) już brak miejsc!
Następnego dnia, jak poinformowało o tym „Obserwatorium Edukacji”, w porannej audycji Radia RMF FM – kontrwywiadzie – wystąpiła minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Punktem wyjścia do tej rozmowy był temat przyszłości gimnazjów. Na stwierdzenie prowadzącego rozmowę Konrada Piaseckiego: „Rozumiem, że w tej debacie społecznej obrońców gimnazjów jest więcej, niż pani sobie to wyobrażała”, pani minister odpowiedziała: „W ogóle nie ma prawie dyskusji na temat gimnazjów... Gdy redaktor dopytał: „To ludzie nie interesują się, czy gimnazja mają pozostać?” – usłyszał „ ...dlatego że społeczeństwo widzi w systemie edukacji dużo ważniejsze problemy.
Ciekawa to spraw, bo na fanpage’u MEN można przeczytać następujący komentarz (z 20 kwietnia) pod oficjalną informacją o małopolskiej debacie, którego autorka najprawdopodobniej także słuchała tego wywiadu:
Nauczycielka Gimnazjum: Ponawiam pytanie- dlaczego żadna z ogólnopolskich debat nie jest poświęcona etapom edukacyjnym? Natomiast w mediach jest przekazywana informacja o braku dyskusji na temat gimnazjów? Jest to nieprawda. Pytania są, lecz brak jest na nie odpowiedzi ze strony MEN. Każda próba dyskusji na ten temat jest hamowana.
Poniżej czytamy jeszcze dopowiedzenie kogoś, kto przedstawił się jako Jan Nowak:
„Tu się proszę nie spodziewać odpowiedzi – bo ta witryna to kolejny listek figowy MEN. Wszystkie pytania zadane tą drogą są ignorowane (jedyny wyjątek na przestrzeni ostatnich miesięcy stanowiło pytanie o plany zwiększenia godzin historii – na co zareagowała sama Pani Minister). [www.facebook.com/Ministerstwo.Edukacji.Narodowej/]
Widocznie to tylko takie „przypadkowe społeczeństwo”. Zapewne to „pierwszego sortu” nie interesuje się losem gimnazjów, a głównie zainteresowane jest edukacją historyczną…
I jeszcze jeden event ministerialny: w czwartek, 21 kwietnia, w Sali Kolumnowej Sejmu odbyła się I Ogólnopolska Konferencja Rad Rodziców z udziałem Minister Edukacji Narodowej. W zamieszczonym na ministerialnej stronie internetowej informacji napisano m.in. takie słowa:
Szefowa MEN w swoim przemówieniu podkreśliła, że rodzice są bardzo ważnym partnerem podczas trwającej obecnie ogólnopolskiej debaty oświatowej „Uczeń. Rodzic. Nauczyciel – Dobra zmiana”.
W zakończeniu zamieszczonych tego dnia Aktualności napisałem:
Do ostatnich słów zacytowanego fragmentu tej relacji jeszcze powrócimy – w najbliższym felietonie.
Słowo się rzekło – powracamy! A konkretnie ponawiam moje niedowierzanie w obecność na dotychczas odbytych debatach wojewódzkich (nie mówiąc już o zabieraniu głosu) rodziców, którzy aktualnie mają dzieci w wieku szkolnym bądź przedszkolnym. Mogę z autopsji wypowiadać się jedynie o debacie łódzkiej – co już uczyniłem w mojej relacji. Może ktoś z Szanownych Czytelników zna kogoś, kto uczestniczył w takowych tam, gdzie one już były i mógłby zapytać, czy ta osoba zarejestrowała udział w nich rodziców, jakikolwiek, nie mówiąc już o zaistnieniu w roli „ważnego partnera”. Będę wdzięczny za nadesłanie takiej informacji…
Aż się prosi o podjęcie jeszcze jeden temat, który uświadomiłem sobie przy okazji białostockich obchodów 82 rocznicy powstania ONR. Moje myśli pobudził piątkowy program „Piaskiem po oczach” w TVN24. Oto jeden fragment z jego zapisu:
Łączenie organizacji działających legalnie, stowarzyszeń i partii narodowych, z działaniami przestępczymi jest nieporozumieniem – odpierał zarzuty Krzysztof Bosak. – Jeżeli ktoś stanowi kryminalny margines społeczeństwa i tak rozumie swoją misję, żeby kogoś atakować, to on nie działa w stowarzyszeniach, które mają głównie misję formacyjną. [www.tvn24.pl]
Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam się bać: Jeśli ONR i jemu podobne organizacje jawnie głoszą, że „mają głównie misję formacyjną”, to oznacza, że „formowana” tam młodzież (czyli uczniowie lub niedawni absolwenci naszych szkół) nie zostali w polskich szkołach skutecznie zaszczepieni przeciw zarazie nacjonalizmu i rasizmu!
Ale to za poważny temat, aby poświęcić mu niewielki fragment tego felietonu. Obiecuję powrócić do tego w niedługim czasie.
Włodzisław Kuzitowicz