Dziś także nie będę komentował tematów, które były treściami aktualności, zamieszczanych w kolejnych dniach minionego tygodnia. Stanie się tak za sprawą wywiadu zatytułowanego „Szkolne kombinowanie z zachowaniem”, jaki można było przeczytać w sobotnio-niedzielnym wydaniu „Gazety Wyborczej”, a który na ten temat z dr Sylwią Jaskólską przeprowadziła Justyna Suchecka. Zanim przejdę do moich refleksji (i wspomnień), zacytuję jeden fragment tej rozmowy, w którym czytamy jak to redaktor Suchecka, po wysłuchaniu opowieści o pewnym, absurdalnym, przypadku funkcjonowania takiego regulaminu oceny zachowania ucznia, zapytała: „Straszne. Jaki obraz szkoły wyłania się z pani analizy?” – i usłyszała taką oto odpowiedź:
– Takiej, która za wszelką cenę chce kontrolować ucznia, ale sama się w tych działaniach gubi. Obraz szkoły najlepiej widać w tych paragrafach, które określają, co to znaczy być wzorowym uczniem. Czyli wskazują ideał wychowawczy szkoły. Uczeń ma być konformistą i nie wychylać się, a równocześnie ma być ponadprzeciętny. Cytat: „ma mieć osiągnięcia powyżej własnych możliwości”. To uczeń, który w szkole nie zadaje pytań. A aktywny to ma być, ale najlepiej po lekcjach. Ale dobrze też, żeby startował w olimpiadach przedmiotowych.
Możemy tam także przeczytać o „kupczeniu odpustami”, czyli dość powszechnie występującej w tych regulaminach możliwości kompensowania ujemnych punktów „zdobytych” np. za obrażenie szkolnej woźnej (-30p) przyniesieniem odpowiednio dużej paczki makulatury, za które to „proekologiczne” działanie regulamin przewiduje odpowiednie liczby punktów dodatnich.
Nie jest to pierwsza krytyczna publikacja „Gazety Wyborczej” o regulaminach oceniania uczniowskiego zachowania w szkole. OE zwracało już uwagę swych czytelników notatką, zatytułowaną „Ocena zachowania za zebrane nakrętki”, zamieszczoną na naszej stronie we wrześniu 2014 r. na artykuł z 17 września, zatytułowany „Gazeta Wyborcza: ocena z zachowania czy hipokryzji”. Oto jego fragment:
Do jednego worka szkoły wrzucają zachowanie uczniów i premie za udział w akcjach społecznych, często fikcyjnych – alarmuje „Gazeta Wyborcza”. – To pokazuje jedną z bolączek szkoły, ale i polskiego społeczeństwa – prof. Stanisław Dylak, pedagog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
To pozwala mi na poczynienie spostrzeżenia, że to głównie pedagodzy Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu są wrażliwi na ten rodzaj patologii szkolnych systemów wychowania, gdyż i pani dr Sylwia Jaskólska jest pracownikiem Wydział Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu. Owe wynaturzenia pedagogiczne rodzą się z inspiracji ministerialnego rozporządzenia w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół, w którego (przykładowo) załączniku nr 2 czytamy:
„§ 2.1. Statut szkoły określa w szczególności: […] 4) szczegółowe zasady wewnątrzszkolnego oceniania uczniów.”
Inne rozporządzenie – w sprawie oceniania uczniów – tak precyzuje to zadanie:
§13.1. Śródroczna i roczna ocena klasyfikacyjna zachowania uwzględnia następujące podstawowe obszary:
1)wywiązywanie się z obowiązków ucznia; 2)postępowanie zgodne z dobrem społeczności szkolnej; 3)dbałość o honor i tradycje szkoły; 4)dbałość o piękno mowy ojczystej; 5)dbałość o bezpieczeństwo i zdrowie własne oraz innych osób; 6)godne, kulturalne zachowanie się w szkole i poza nią; 7)okazywanie szacunku innym osobom.
2. Począwszy od klasy IV szkoły podstawowej roczną i końcową ocenę klasyfikacyjną zachowania ustala się według następującej skali: 1)wzorowe; 2)bardzo dobre; 3)dobre; 4)poprawne, 5)nieodpowiednie; 6)naganne.
Nie wchodząc głębiej w prawne i polityczno-ideowe konteksty procedur ustalania oceny zachowania uczniów polskich szkół warto przypomnieć, że kontrowersje wokół sposobów ich formułowania nie zrodziły się dopiero w ostatnich miesiącach. Wspomniana już dr Sylwia Jaskulska już prawie 10 lat temu, zainspirowana przez prof. Marię Dudzikową (także UAM w Poznaniu), przeprowadziła, w ramach swej pracy doktorskiej, badania, z wynikami których można zapoznać się w publikacji pt. „Ocena zachowania w doświadczeniach gimnazjalistów” (Wydawnictwo Naukowe UAM w Poznaniu, Poznań 2009), dostępnej także w Internecie. Oto dwa cytaty z tej pracy:
Fenomenem oceny zachowania zajęłam się […] w pracy doktorskiej po pierwsze dlatego, że jest to temat gorący, ważny, ale pomijany w analizach naukowych. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być fakt, że to czuły barometr zmian (lub ich braku) w szkołach, dlatego traktowany jest jak temat, którego lepiej unikać. Po drugie, podejmowałam je z nadzieją, że uzyskane wyniki mogą mieć wartość związaną z próbą określenia barier i szans wpływu szkoły na rozwój ucznia.[s. 8 – 9]
Badania przeprowadziłam roku szkolnym 2006/2007 w 11 klasach sześciu wielkopolskich gimnazjów. Problem oceniania zachowania chciałam poznać z uczniowskiej perspektywy, dlatego pytałam gimnazjalistów o ich szkolne doświadczenia. Zdaję sobie spraw z zasięgu moich badań i ich specyfiki. Objęłam bowiem badaniem uczniów pięciu szkół wielkomiejskich i jednej dużej szkoły pod Poznaniem.[s. 9]
Zachęcam do przeczytania całej tej publikacji.
Także piszący te słowa jest autorem artykułu, zatytułowanego „Jak śledczy, prokurator, sędzia i kat w jednym?”, który został opublikowany w „Gazecie Szkolnej” nr 37-38/2007 i pod zmienionym tytułem : „Stop ocenie z zachowania” wszedł do tomu: W. Kuzitowicz, Polska szkoła w cieniu IV RP,, Wyd. WSP Łódź, 2010. Aktualnie jest on nadal dostępny w Internecie na stronie „Gazety Edukacyjnej”.
Z tych publikacji, jak i z wielu innych, rozproszonych w czasopismach, portalach i wydawnictwach zwartych, płynie jeden wniosek: najwyższy czas podjąć właściwą decyzję, kończącą definitywnie tę wiekową tradycję, mającą swe początki w ocenie ze sprawowania (w szkołach okresu PRL), a nawet – jak pisze o tym dr Jaskulska – w różnej formule – jeszcze w XIX wieku! Dotychczasowe doświadczenia w funkcjonowaniu owej oceny – jak to świadomie napisałem w moim tytule – „z zachowania” (bo tak b. często jest ona w szkołach nazywana, jak „z polskiego” czy „z matematyki”) każą widzieć w niej Narzędzie Systemu (i nie mam tu na myśli jedynie systemu szkolnego), przy pomocy którego szkoła „tresuje” swych uczniów według sprawdzonego wzorca „BMW*!
Bez zaniechania tej całej ekwilibrystyki proceduralnej, przy pomocy której nauczyciele zachowują czyste sumienie, żyjąc w przekonaniu stosowania sprawiedliwej, obiektywnej i niezbędnej metody oceniania – wszak czegoś, co znacząco wykracza poza samo zachowanie swych uczniów, partycypują w kultywowaniu reliktu wychowania autorytarnego, tak pięknie uzasadnianego psychologią behawioralną.
Powtórzę raz jeszcze: Stop ocenie „z zachowania”!
Włodzisław Kuzitowicz
*BMW – skrót ten oznaczał „wzorzec” idealnego obywatela PRL: Bierny, Mierny,Wierny!