MAM MARZENIE

 

Mam marzenie, że pewnego dnia w tym kraju wszyscy mali ludzie zwani uczniami wstaną rano i z radością oraz uśmiechem na twarzy pójdą do szkoły. Bez konieczności wagarów, bez bólu brzucha i serca, bez niechęci i smutku, po prostu pójdą, aby zdobywać wiedzę o tym fascynującym świecie, i zachwycać się literaturą i przekazywanymi przez nią wartościami, czy matematyką, bez której nie mogłyby istnieć żadne współczesne wynalazki. Że będą pragnąć poznawać mechanizmy działania największego cudu, jakim jest ciało człowieka i eksplorować najdalsze zakamarki ludzkiego umysłu na biologii, wykonywać zadziwiające eksperymenty na chemii, rozumieć codzienne zjawiska dzięki fizyce, z bijącym szybciej sercem odgrywać i rozumieć bitwy i decydujące wydarzenia na historii, podróżować z otwartymi ustami po końcach świata na geografii. Że będą głodni wiedzy, a wieczorem zadowoleni i szczęśliwi położą się spać bez strachu przed kolejnym dniem, bo zamiast sprawdzianów, kartkówek i odpytywania będą czekać na nich nauczyciele-przyjaciele pragnący ich prawdziwego rozwoju i szczęścia, a ich sny pełne będą ekscytujących przygód zamiast koszmarów szkolnych.

 

Mam marzenie, że ze szkoły zniknie wszelki strach, lęk i niepotrzebny stres, bo nie po to jest dzieciństwo, ten najpiękniejszy okres w życiu, by się bać i lękać. Nie po to ci mali ludzie wędrują co rano do tych budynków, by odczuwać strach i stres. Nie, nie na tym polega przygotowanie do dorosłości. Polega ono na wspieraniu, motywowaniu i dodawaniu skrzydeł, aby w przyszłości uczeń dał sobie radę w życiu i leciał wysoko zamieniając marzenia w rzeczywistość. Że nie będzie powodem depresji i myśli samobójczych.

 

Mam marzenie, że szkoła będzie ucznia doceniać, zamiast oceniać. I że będzie doceniać każde jego najmniejsze staranie, każdy wysiłek, bo nikt nie wie z jakim bagażem problemów przychodzi on z domu. Nikt nie wie, czy właśnie nie rozważa odebrania sobie życia lub nie daje rady z przemocą w rodzinie.

 

Mam marzenie, by popołudnia były wolne: by uczeń miał czas na odpoczynek, na kino, na rower, na przyjaźń, na miłość. By miał czas na życie. By tak zwana ‘nauka’ nie niszczyła jego życia rodzinnego i towarzyskiego. By żaden rodzic nigdy już nie musiał usłyszeć, że jego dziecko nie może odwiedzić dziadka, bo ‘ma dużo nauki’. By nie okazało się, że gdy skończył studia i zaczął pracę na to życie nie ma już czasu albo jest za późno, a dziadka już nie ma.

 

Mam marzenie, że nauczyciele zamiast uwag wpisywać będą tylko pochwały i wysyłać pozytywne wiadomości na temat swoich uczniów rodzicom, chociaż raz na kilka miesięcy, wyliczając mocne strony, wskazując kierunek i drogę do dalszej pracy. Że będą dostrzegać w każdym uczniu dobro. Że będą widzieć w nim człowieka. Że będą pomagać mu odkryć pasję i talent, z którym się urodził, aby mógł po skończeniu szkoły uczynić z niego swój zawód.

 

Mam marzenie, że wszyscy nauczyciele będą kochać swoją pracę, że będą pracować ze świadomością, że są w szkole dla ucznia, że są bardzo potrzebni, ważni, że mają moc zmieniać świat. Że zrozumieją, iż nie ma edukacji bez relacji. Że będą doceniani i sprawiedliwie wynagradzani. Że z odwagą powiedzą NIE systemowi, jeśli jego cele będą sprzeczne z dobrem ucznia. Że będą szanowani, wspierani i motywowani na każdym kroku swej niezwykle potrzebnej pracy, zarówno przez Dyrektora, jak i rodzica i ucznia.

 

Mam marzenie, że dyrektorami szkół będą tylko mądrzy, odważni i silni liderzy, ludzie z wyjątkową charyzmą, kochający ucznia i wspierający nauczyciela, a nie system.

 

Mam marzenie, że wszyscy rodzice zrozumieją, że ich dziecko to człowiek, a nie uczeń, że jego wartość nie zależy od ocen, a jego przyszłość od wyników w szkole. Że ma prawo do odpoczynku i zainteresowań. Do swojego życia i miłości. Że nie będą pozwalać, by szkoła niszczyła ich życie rodzinne. Że będą kochać swe dziecko bezinteresownie, dopóki nie jest za późno.

 

Mam marzenie, że profesorami uniwersytetów będą tylko sami mądrzy i szanujący człowieka ludzie, gdyż od nich zależy, jakimi ludźmi będą przyszli nauczyciele, a tym samym nasz naród.

 

Mam marzenie, że ze szkoły zniknie niepotrzebna i czasochłonna biurokracja, która demotywuje nauczycieli i odbiera im siły. Że zniknie ocenianie, a pozostanie naturalna chęć zdobywania wiedzy, z którą się rodzimy. Że zniknie obowiązkowa praca domowa, obowiązkowe sprawdziany i testy, porównywanie i rywalizacja, upokarzanie i ból. Że znikną w końcu obowiązkowe egzaminy, a szkolnictwo średnie i wyższe nie będzie uzależnione od ich wyników. Że znikną wszelkie przepisy i prawa nie służące dobru ucznia, dla którego szkoła istnieje. Że znikną promujące wyścig szczurów, niesprawiedliwe rankingi szkół. Że zniknie dyskryminacja z powodu nadwrażliwości, nie pasującego do systemu stylu uczenia się czy osobowości, słabszej pamięci, niestandardowo pracującego mózgu. Że zniknie szantażowanie, zawstydzanie i zastraszanie ocenami.

 

Mam marzenie, by szkoła szerzyła dobro i tylko dobro, i wykorzystywała swój ogromny potencjał i moc do przekazywania ponadczasowych wartości, które uznają każdego człowieka, szczególnie tego małego i bezbronnego, jako godnego miłości i szacunku, bez względu na wyznanie, kolor skóry, orientację seksualną czy pochodzenie. By system był dla szkoły i ucznia, a nie szkoła i uczeń dla systemu. By szkoła była wolna od wszelkiej indoktrynacji, ingerencji rządów, kuatoriów, kościołów i partii politycznych.

 

 

Christian Ostrowski

 

 

 

Źródło: www.facebook.com

 



Jedna odpowiedź to “11 marzeń Krystiana Ostrowskiego o polskiej szkole”

  1. Grzegorz napisał:



    Jakie to budujące mieć marzenia. Zazdroszczę a jednocześnie współczuję.

Zostaw odpowiedź