Dzisiejszy felieton będzie miał jednego „bohatera” – dr Grzegorza Wierzchowskiego. I to nie tylko z jednego powodu…

 

Myśl, aby w formule felietonowej skomentować informację, podaną w <Aktualnościach> w czwartek 20 sierpnia Lista szkół ponadpodstawowych w woj. łódzkim z wolnymi miejscami w I klasach”, w której podałem link na stronę ŁKO, gdzie urząd ten zamieścił Listę wolnych miejsc w szkołach ponadpodstawowych województwa łódzkiego wg stanu rekrutacji na dzień 19.08.2020, godz. 12:00” przyszła mi już w trakcie redagowania tamtego materiału.

 

Każdy kto zapoznał się z tym plikiem, zawierającym wykaz liceów, techników i szkół branżowych z całego województwa łódzkiego, w których były tego dnia wolne miejsca do klas I., miał zapewne podobną do mnie refleksję.

 

 

 

Powyższy obraz zamieściłem, aby każdy, bez obowiązku otwierania całego pliku, zorientował się jakie mam zarzuty do tej informacji, przydatnej, ale tylko pozornie, absolwentom szkół podstawowych, którzy do tego dnia nie zostali jeszcze przyjęci do żadnej szkoły ponadpodstawowej.

 

Uzasadnię ten zarzut na jednym tylko przykładzie:

 

Z tabeli można dowiedzieć się jedynie tego, że do Technikum nr 5 w Łodzi przy ul. Drewnowskiej (pozycja nr 134) są 32 wolne miejsca. I tylko tyle! Ale już nie poinformowano do klas w jakich zawodach, a ten zespół szkół prowadzi nauczanie w 5-u zawodach na poziomie technika: technik handlowiec, technik ekonomista,technik rachunkowości, technik transportu kolejowego, technik budownictwa kolejowego.

 

A przecież potencjalnemu kandydatowi nie będzie obojętne, czy są to miejsca – po kilka – do klas każdego z tych zawodów, czy tylko do tych, uczacych do zawodów technik transportu kolejowego i technik budownictwa kolejowego. Bo on byłby zainteresowany wyłącznie zawodem ekonomisty, ewentualnie handlowca…

 

Powyższe zastrzeżenia dotyczą wszystkich 457 pozycji zamieszczonych w prezentowanym pliku arkusza kalkulacyjnego.

 

Zamieszczając 20. sierpnia informację o tej kuratoryjnej inicjatywie, z premedytacją zaprezentowałem listę wolnych miejsc do kilku wybranych łódzkich liceów, techników i szkół branżowych w takiej samej „ubogiej” formule, aby wywołać analogiczną reakcję czytelników, także u tych, którzy nie zapoznali się z kuratoryjną Listą wolnych miejsc w szkołach ponadpodstawowych…”

 

Dręczyły mnie wtedy pytania: Czy owa lista powstała za wiedzą i akceptacją kuratora Wierzchowskiego? Jeśli tak – dlaczego na to przyzwolił? Jeśli nie – to… to czym on się w tym czasie zajmował, że na zapoznanie się z tym „pomysłem” nie znalazł czasu?

 

X           X           X

 

I tu pojawił się drugi nurt moich dzisiejszych felietonowych refleksji. Asumpt do tego dał sam dr Grzegorz Wierzchowski, występując w miniony czwartek, już po raz kolejny, w TV TRWAM. Jeśli Czytelniczko/Czytelniku jeszcze o tym nie czytałaś/łeś – odsyłam do wczorajszego materiału Łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski znowu wystąpił w Telewizji TRWAM”.

 

Bo właśnie to okazało się dobrym dobrym tropem, który prowadzi do odpowiedzi na ostatnie z zadanych powyżej pytań: „Czym on się w tym czasie zajmował, że na zapoznanie się z tym „pomysłem” nie znalazł czasu?”

 

Przyznam, że w tej sprawie „olśniło mnie” wczoraj, podczas oglądania w wieczornych „Faktach po Faktach” w TVN24 rozmowy z przewodniczącym Stałego Komitetu Rady Ministrów, ministrem Łukaszem Schreiberem, który ustosunkowując się do wypowiedzi łódzkiego kuratora oświaty powiedział: „Słowa te trudno mi jakkolwiek wytłumaczyć. Do tego mam wrażenie, że w przypadku tego pana z Łodzi tam jest jakieś podwójne dno, w tej grze, w tych słowach które wypowiadał, ich cel jest zupełnie inny.” [Źródło: www.tvn24.pl/polska]

 

No właśnie! Cel, który przyświecał akurat takiemu wystąpieniu pana doktora Grzegorza Wierzchowskiego był zupełnie inny…

 

Ale aby Czytelnicy w pełni zrozumieli dlaczego ŁKO wygłaszał w czwartek te tak radykalne poglądy, muszę wrócić do materiałów z lutego tego roku. Zacznę od przypomnienia niespodziewanego, bez podania powodów, odwołania Danuty Zakrzewskiej z pełnionej przez nią od nieomal 12 lat funkcji dyrektorki łódzkiej OKE. [Patrz: Koniec epoki Danuty Zakrzewskiej w łódzkiej OKE ]

 

To wtedy w łódzkim środowisku oświatowym pojawiły się „informacje ze źródeł dobrze poinformowanych” o przygotowywanym odwołaniu ze stanowiska kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego i przygotowywaniu dla niego miejsca na „miękkie lądowanie”. I choć dyrektor CKE ogłosił konkurs na to stanowisko, choć chętni mogli zgłaszać się do 18 lutego, to bardzo długo trwała w „tym temacie” cisza. Dopiero w kwietniu dowiedzieliśmy się, że… że nowym dyrektorem OKE został jej dotychczasowy wicedyrektor, od grudnia po. dyrektora, Marek Szymański.

 

Nie pan doktor Wierzchowski….

 

Od tego miejsca zaczynam snuć moją wersję wydarzeń.

 

Władza tak długo zwlekała z decyzją zmiany na fotelu łódzkiego kuratora, bo… bo w tym czasie pan Wierzchowski usilnie starał się o wsparcie jego chwiejącej się pozycji u samego Ojca Dyrektora. Pisałem o tym w 8 marca w felietonie Kto się w opiekę oddał … radiu toruńskiemu”. To tam napisałem:

 

Ale, czy ktokolwiek, kto jest prawdziwym Polakiem-katolikiem, takim „pierwszego sortu” – a wszak innych w rządzie „Dobrej Zmiany” nie ma – może takiemu rycerzowi, broniącemu Prawdziwych Wartości w podległych jego jurysdykcji szkołach, odważyć się zrobić krzywdę? I to takiemu, komu podziękował za to co mówi i jak działa SAM OJCIEC DYREKTOR?”

 

I wszystko wskazuje na to, że wyrok na ŁKO został odroczony, tylko nie wiem, czy z powodu „parasola ochronnego” toruńskich mediów, czy raczej pandemii koronawirusa, zamknięcia szkół, zdalnego nauczania. Minister miał inne zmartwienia na głowie, nie miał czasu na takie drobiazgi….

 

W tym czasie na temat przyczyn, z powodu których Grzegorz Wierzchowski ma być odwołany, docierały do mnie różne informacje, w tym powtarzała się jedna: pan kurator przegrał przed Sądem Pracy dwie sprawy, które wytoczyły mu dwie jego pracownice. Jedna, to była pracownica, bo ją nagle i bez podania powodów odwołał na początku maja 2018 roku z funkcji wicekuratora – to pani Elżbieta Ratyńska. [Więcej – Tajemnicze zniknięcie Łódzkiej Wicekurator Oświaty],

 

Tą drugą osobą jest Jadwiga Jakóbczyk do jesieni 2017 roku dyrektorka Wydział Organizacyjno-Kadrowego ŁKO, którą jej szef nagle z tego stanowiska odwołał, przenosząc ja – „łaskawie” – do Wydziału Rozwoju Edukacji na stanowisko starszego wizytatora. Z panią Jakóbczyk miałem kontakty krótko przed jej odwołaniem, kiedy to usiłowałem zdobyć od niej listę odznaczonych i nagrodzonych z okazji Dnia Edukacji Narodowej nauczycieli. [Więcej – Wczoraj Łódzki Kurator Oświaty wręczył medale i nagrody nauczycielom z woj. łódzkiego]

 

W dniu wręczania medali i nagród pani (jeszcze) dyrektor obiecała mi przesłanie listy imiennej nagrodzonych Medalem KEN. Ale nie doczekałem się tego. Za to niezadługo dowiedziałem się, że już nie jest dyrektorką wydziału…

 

Obie panie założyły sprawy w Sądzie Pracy i je wygrały. Sąd przyznał im wysokie odszkodowania plus odsetki – za dwa lata… I właśnie za to – jak mówiły „przecieki” – pan Wierzchowski miał być odwołany.

 

Już w czasie pisania tego felietonu dotarła do mnie informacja, podana przez TVN24, ale także przez inne media:

 

W niedzielę w mediach społecznościowych [Grzegorz Wierzchowski] poinformował, że stracił stanowisko.

Szanowni Państwo. Bardzo dziękuję za wsparcie. Potwierdzam, że wczoraj dostałem informację o odwołaniu mnie z funkcji kuratora oświaty. Widziałem się z ministrem Piontkowskim jeszcze w środę. Nic o tym nie wspominał” – napisał na Twitterze.” [Źródło: www. Tvn24.pl]

 

Dla mnie sprawa jest prosta: Czas mijał, zbliżał się nowy rok szkolny. I – prawdopodobnie dlatego – narodził się pomysł, aby dokonać zmiany jeszcze w ostatnich dniach sierpnia, ale nie w atmosferze „musimy odwołać ‚naszego’ kuratora za jego złe zarządzanie”, a „honorowo”.

 

I tak powstał pomysł „ustawki” z TV TRWAM, polegającej na sprowokowaniu właśnie takich wypowiedzi pana Wierzchowskiego, po których rozpęta się burza medialna i minister Piontkowski będzie mógł odegrać rolę „słuchającego opinii publicznej”, zaś pan doktor Wierzchowski odejdzie w aurze „ofiary prześladowanej przez polskojęzyczne media”…..

 

Bo niby dlaczego odwołany jest tylko Grzegorz Wierzchowski, a nie jeszcze wyraźniejsza „szkodniczka” małopolskiej edukacji, jaką jest pani Barbara Nowak?

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 

P.s.

 

Ciekawe kto zasiądzie na opróżnionym fotelu łódzkiego kuratora… Ale byłby numer, gdyby okazało się, że będzie to pani Jadwiga Jakóbczyk….

 

 

Przeczytaj także kontynuację tematu:

 

„Aneks: Konteksty i powody odwołania Grzegorza Wierzchowskiego”   –    TUTAJ

 



Zostaw odpowiedź