Ostatnio dużo mówiono w kręgach „elity pisowskiej” o praniu brudów we własnym domu i o „totalnej Targowicy”. Pomijając problem, czy owo kresowe miasteczko może być totalne, bo wszak to jego nazwa stała się synonimem zdrady narodowej, skupmy się na karierze wzorca młodopolskiej, mieszczańskiej dulszczyzny rodem z Galicji, jaką  robi w kręgach popleczników współczesnego „inteligenta z Żoliborza”.

 

Okazuje się, że zachowania przez  dziesięciolecia wykpiwane i pogardzane, stają się nagle – jak ów wzorzec metra w Sèvres pod Paryżem – wzorcem, według którego ocenia się zachowania, nie tylko polskich europosłów, gdy tylko ktoś, w poszukiwaniu poparcia  swoich starań o przestrzeganie w Polsce reguł demokratycznego świata, podzieli się wiedzą o efektach destrukcyjnych rządów obecnej większości parlamentarnej przed jakimkolwiek gremium poza granicami kraju.

 

Do czego prowadzi konsekwentne stosowanie owej zasady prania brudów we własnym domu możemy coraz częściej dowiadywać się z mediów, informujących o kolejnym, zakatowanym we własnym domu, bezbronnym dziecku. Przy bierności krewnych i sąsiadów, palących post factum żałobne znicze, składających pod domem maskotki  i maszerujących w marszach sprzeciwu…

 

Dlatego dzisiaj, będąc głęboko przekonanym, że jeśli źle się dzieje w jakimś środowisku (wszak minister Ziobro właśnie za rzekomy brak takowych zachowań w – jak to on nazywa – korporacji sędziowskiej przygotował ustawę wasalizującą KRS)) należy o tym mówić głośno i odważnie, podejmę temat, choćby taki, na który na swym blogu zwrócił niedawno uwagę Dariusz Chętkowski – znany nauczyciel łódzkiego XXI LO.

 

Pretekstem do napisania krytycznych zdań, opisujących klimat, panujący w środowisku nauczycieli, był dla belferblogera manifest „Strajku Młodych Nauczycieli”. „Obserwatorium Edukacji” informowało o tej inicjatywie już 26 października w materiale, zatytułowanym Po rezydentach – młodzi nauczyciele? Szykują się do strajku. Oto fragmenty postu „Młodzi nauczyciele żądają, zamieszczonego na Belferblogu w piątek, 17 listopada, w którym kolega Chętkowski postawił swoją diagnozę stanu gotowości, nie tylko młodych, nauczycieli do podejmowania akcji protestacyjnych:

 

Jak patrzę na szkoły, moją bądź inne, gdzie bywam, to młodych prawie nie widzę. Nie dlatego, że ich tam nie ma fizycznie, ale dlatego, że gonią za swoimi sprawami, najczęściej pozaszkolnymi (np. doktoratem, nowymi kwalifikacjami, fuchami, drugą pracą itd.), więc przez szkołę przemykają jak błyskawica. Robią zatem to samo, co starzy.

 

Nauczycielom – młodym i starym – nie opłaca się strajkować, ponieważ na szkołę położyli lachę, a sens swojego życia i pracy znaleźli gdzie indziej. Ludzi z taką mentalnością jest sporo w szkołach, chociaż są też pasjonaci (koleżanki i koledzy, staram się być sprawiedliwy).

 

Każdy kto czytał tekst pani poseł Katarzyny Lubnauer, z 15 października, napisany z okazji Dnia Edukacji Narodowej, a zamieszczony na blogu prowadzonym na stronie LIBERTE, zatytułowany: List do nauczycieli. W was nadziejadostrzeże przepaść, jaka dzieli obie te wizje nauczycielstwa polskiego – że posłużę się owym ubiegłowiecznym zwrotem.

 

Pani poseł kieruje swój apel do idealistycznie postrzeganych misjonarzy niosących oświaty kaganek, w których pragnie rozbudzić postawy „żołnierzy niezłomnych”:

 

To wielka odpowiedzialność. Niesiecie na swoich barkach przyszłość naszego Społeczeństwa. Pamiętajcie o tym każdego dnia. Wiem, że jesteście jej świadomi i chciałabym byście nie zapominali o tym szczególnie w czasach, gdy niektórym przychodzi do głowy pomysł indoktrynowania młodych pokoleń. To będzie się wzmagać, ale Wy nie możecie się ugiąć. Nigdy.

 

To jak to z tym nauczycielskim światkiem jest? Dominują w nim tchórzliwi chałturnicy, czy ton nadają owi „żołnierze niezłomni”? Jak zawsze z uogólnieniami – jedno i drugie nie jest prawdą. Zwracam uwagę, że i belferbloger dodał w swym poście słowa: „chociaż są też pasjonaci (koleżanki i koledzy, staram się być sprawiedliwy)”. Ja idę dalej: to nie jest tylko taki dychotomiczny podział.  Jak wiecie, już 23 czerwca, proponując nauczycielom przeprowadzenie diagnozy rozwiniętej, zaprojektowałem typologię 6 postaw nauczycielskich: od nauczyciela „branżowca” do nauczyciela „z przypadku”. Cały problem polega  na tym, nauczycieli którego typu jest w konkretnej szkole najwięcej, a także którzy z nich (bo nie muszą wcale być najliczniejsi) nadają ton w radzie pedagogicznej i współtworzą klimat tej szkoły.

 

Przed kilkoma dniami ponownie podjąłem ten temat – tym razem wchodząc w polemikę z wizją cytowanej tu pani poseł Katarzyny Lubnauer – także na blogu „LIBERTE”. Oto fragment tego tekstu:

 

Otóż moja diagnoza środowiska nauczycieli jest właśnie taka: nie ma takiej, jednorodnej, kategorii, określanej terminem „nauczyciele”, którzy mogą być „fundamentem stabilnym i mocnym, którego nie wzruszą ani naciski, ani zmiany programów, ani nawet zmiany na liście kanonu lektur.” Oczywiście – apel taki można i trzeba kierować  do zdeklarowanych przeciwników wdrażanych w szkołach zmian strukturalnych, programowych oraz lansowaniu przez MEN  nowych systemów wartości i wzorów osobowych. To, że oni to najprędzej podchwycą owo wezwanie i nie będą  obawiali w tej „sprawie” się zaangażować –  jest najbardziej prawdopodobne.

 

Prawdziwym wyzwaniem i zadaniem dla liderów opinii publicznej jest dotarcie z takim programem „małego sabotażu” do owych „bezpartyjnych branżowców”.  To w nich trzeba obudzić potrzebę „przyzwoitego zachowania się” w sytuacji, gdy otacza ich „propaganda sukcesu” nowego wcielania „władzy ludowej”, która –  dla niepoznaki – legitymizuje się słowem „suweren”.  A co, moim zdaniem, może ich do tego ruchu oporu przekonać i dać im poczucie, że „ktoś za nimi stoi”? Nie tylko posłanka Katarzyna Lubnauer?

 

Taką siłą sprawczą i wsparciem nie do przecenienia mogą i powinni stać się, świadomi destrukcji czynionej przez PiS światu ich dzieci, rodzice uczniów! […]

 

I to by było na tyle. Wszystko to napisałem, aby utwierdzić kolegę Chętkowskiego, że nie uważam go za „ptaka, który kala swoje gniazdo” i aby ostudzić atmosferę zagrzewania do boju, jaką propagował post posłanki Lubnauer. Co nie znaczy, że nie wierzą w to, że w bardzo wielu szkołach, myślę, że głównie podstawowych, toczą się procesy „przedrewolucyjne”. I to tym nauczycielom niepokornym kibicuję i nadal kibicować będę!

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Zostaw odpowiedź