Pewnie macie jeszcze w pamięci, zamieszczony na OE w środę 23 kwietnia tekst Zyty Czechowskiej, który zatytułowaliśmy „Dylematy nauczycieli przy podejmowaniu decyzji o nieklasyfikowaniu uczniów, a już dzisiaj proponujemy kolejny, który pojawił się na jej fb-profilu wczoraj. Ale nie mamy wątpliwości że musimy go upowszechnić, gdyż podjęła w nim ona bardzo ważny – nie tylko dla nauczycieli i dyrektorów szkól – problem edukacji dzieci i młodzieży z umiarkowaną i znaczną niepełnosprawnością intelektualną. Stal się on „gorącym tematem” po tym, jak pojawiły się „przecieki”, jakoby MEN zamierzał zamykać szkoły specjalne na rzecz edukacji włączającej.

 

Oto jakie ma w tej sprawie zdanie Zyta Czechowska – „Nauczyciel Roku 2019”,  współautorka książki “Jak nie zgubić dziecka w sieci?”, dyrektorka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli – Zyta Czechowska specjalni.pl.

 

 

Szkoły specjalne, integracyjne i ogólnodostępne były, są i będą, bo każda z nich jest potrzebna i niezbędna!

 

Od wczoraj w sieci krąży post dotyczący planów zamykania szkół specjalnych na rzecz edukacji włączającej.

Temat po raz kolejny wraca do publicznej dyskusji – ważny, budzący emocje, dlatego postanowiłam podzielić się swoim zdaniem w nieco inny sposób.

 

Nie mam zamiaru nikogo moralizować, pocieszać, uspokajać ani straszyć. Chcę po prostu wyrazić swoją opinię – z perspektywy nauczyciela szkoły specjalnej z 29-letnim doświadczeniem w pracy z uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

 

>  >  >  >  >  >     <  <  <  <  <  <

 

> Szkoły specjalne – miejsca, które dają szansę.

 

Dlaczego nie można ich zamykać? Od czasu do czasu powraca dyskusja, która budzi ogromny niepokój wśród nauczycieli, terapeutów, rodziców, a przede wszystkim samych uczniów. Dyskusja o tym, czy szkoły specjalne mają jeszcze rację bytu. Czy nie powinny zostać zastąpione przez edukację włączającą? Czy wszystkie dzieci, niezależnie od stopnia i rodzaju niepełnosprawności, powinny uczyć się w szkołach ogólnodostępnych?

 

> Brzmi pięknie. Brzmi inkluzyjnie. Brzmi nowocześnie

 

Ale nie wszystko, co brzmi dobrze w teorii, działa w praktyce. I nie wszystko, co jest modne, jest mądre. Bo jak wyobrazić sobie, że dziecko z umiarkowaną lub znaczną niepełnosprawnością intelektualną, z wieloraką niepełnosprawnością, z całościowymi zaburzeniami rozwoju trafia do klasy, gdzie program, tempo pracy i wymagania są zupełnie nie dla niego?

 

Na marginesie, podstawa programowa dla uczniów z umiarkowaną i znaczną niepełnosprawnością intelektualna jest zupełnie inna, stąd też i przedmioty nauczania są odrębne.

Jak wyobrazić sobie, że jeden nauczyciel, nawet najlepszy, otoczony trzydziestką dzieci, ma szansę zająć się w sposób odpowiedzialny i profesjonalny uczniem, który potrzebuje indywidualnej opieki, terapii, wsparcia w każdej niemal czynności dnia codziennego?

 

Nie da się.

 

I to nie jest brak dobrej woli. To nie jest niechęć do integracji. To jest świadomość, że różne dzieci mają różne potrzeby. I że prawdziwa troska o ucznia polega na zapewnieniu mu takich warunków, w których będzie mógł rozkwitać. A nie tylko być obecnym.

 

 

> Szkoła specjalna – miejsce, które daje siłę

 

Szkoły specjalne to nie są szkoły „gorsze”. To nie są szkoły, gdzie „ukrywa się” dzieci, to nie „przechowalnia”.

 

To miejsca, w których te dzieci wreszcie mogą być SOBĄ. Gdzie nikt nie oczekuje od nich, że „dogonią” innych. Gdzie tempo pracy, metody, środki dydaktyczne, liczba osób w klasie, a przede wszystkim nastawienie nauczycieli są dostosowane właśnie do nich. Gdzie oprócz nauki jest rehabilitacja, terapia logopedyczna, wsparcie psychologa, pedagoga specjalnego, terapeuty SI.

 

To miejsca, gdzie sukces nie jest mierzony liczbą punktów na teście, ale tym, że dziecko po raz pierwszy samo zapięło kurtkę, nauczyło się poprosić o pomoc, powiedziało kilka słów, nawiązało kontakt wzrokowy. To są małe-wielkie kroki, których nie da się osiągnąć w standardowej klasie, w tłumie dzieci, w hałasie, w pośpiechu.

 

To są miejsca, gdzie nauczyciel zna każdego ucznia, jego ulubione piosenki, lęki, potrzeby sensoryczne, gdzie potrafi rozpoznać, kiedy napięcie rośnie i kiedy trzeba zrobić przerwę, przytulić, dać chwilę wyciszenia.

 

 

> Edukacja włączająca – piękna idea, która ma swoje miejsce

 

Nie znaczy to, że edukacja włączająca nie ma sensu. Ma! Ale tam, gdzie rzeczywiście jest możliwa. Tam, gdzie dziecko w spektrum autyzmu, z lekką niepełnosprawnością intelektualną, z ADHD, z niepełnosprawnością ruchową – może funkcjonować w grupie rówieśniczej, jeśli tylko dostanie wsparcie nauczyciela współorganizującego, dostosowanie wymagań i empatyczne środowisko.

 

Edukacja włączająca to ogromna szansa dla dzieci przede wszystkim w normie intelektualnej – na nauczenie się empatii, uważności, współpracy, zrozumienia różnorodności. To lekcja człowieczeństwa. Ale edukacja włączająca nie może oznaczać tego samego dla wszystkich. To nie jest szablon, który pasuje do każdej historii.

 

Bo tam, gdzie dziecko potrzebuje terapii cztery razy w tygodniu, gdzie nie potrafi samo zjeść, nie mówi, nie rozumie poleceń, tam nie zawsze zadziała piękna teoria o „integracji”.

 

 

> Nie ma jednej drogi dobrej dla wszystkich dzieci!

 

Dzieci z niepełnosprawnościami to nie jedna, jednolita grupa. Każde dziecko jest inne. Jedno świetnie odnajdzie się w klasie integracyjnej. Drugie – w małej grupie szkoły specjalnej. Trzecie – w nauczaniu indywidualnym. Próba wrzucenia wszystkich do jednego worka, w imię źle rozumianej „równości”, to nie postęp. To krzywda.

 

Szkoły specjalne są potrzebne. Bo są miejscem, gdzie dzieci z niepełnosprawnościami intelektualnymi mogą rozwijać się na miarę swoich możliwości. Gdzie mają godne, dostosowane warunki. Gdzie się je rozumie i szanuje.

 

Pamiętajmy, że sprawiedliwie i dostępnie nie oznacza tego, że dla wszystkich to samo, tak samo i w ten sam sposób. Sprawiedliwie i dostępnie oznacza, że wspieramy na miarę potrzeb i możliwości.

 

 

> Nie zapominajmy o rodzicach – to oni najlepiej znają swoje dziecko

 

W tej dyskusji nie można zapominać o najważniejszych osobach obok samych uczniów – o rodzicach. To oni towarzyszą swojemu dziecku od pierwszych chwil życia. To oni najlepiej znają jego potrzeby, możliwości, ograniczenia. To oni przeszli z nim przez diagnozy, terapie, kryzysy, codzienne wyzwania.

 

Wybór szkoły dla dziecka z niepełnosprawnością nigdy nie jest przypadkowy. To decyzja pełna emocji, często podejmowana po długich rozmowach, konsultacjach, próbach, błędach, a czasem bolesnych doświadczeniach. To wybór oparty na realnym poznaniu swojego dziecka, a nie na ogólnych hasłach czy modnych trendach.

 

Dlatego zanim ocenimy, zanim powiemy: „lepiej byłoby, gdyby twoje dziecko chodziło do szkoły ogólnodostępnej” albo „szkoła specjalna to nie jest dobre rozwiązanie” – warto zatrzymać się i posłuchać. Warto zaufać tym, którzy wiedzą najlepiej, co jest dla ich dziecka dobre.

 

Bo dopóki sami nie przeszliśmy tej drogi, nie mamy prawa podważać wyborów rodziców. Każda rodzina ma swoją własną historię. Każde dziecko jest inne. I każda decyzja o szkole powinna być przede wszystkim ich decyzją – podejmowaną w trosce o dobro ich dziecka, a nie w imię ideologii.

 

 

 

Więcej w artykule „Szkoły specjalne – miejsca, które dają szansę. Dlaczego nie można ich zamykać?”  –  TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/zyta.czechowska/

 



Zostaw odpowiedź