Na fejsbukowym profilu Marzeny Żylińskiej znaleźliśmy, zamieszczony tam w piątek (19 listopada 2021 r.) taki oto tekst, nadesłany przez anonimową „Nauczycielkę”. Zamieszczamy go w całości – podkreślenia i pogrubienia czcionek – redakcja OE:

 

 

                                                 Bez wsparcia dyrektora trudno zmienić szkołę

 

„Od dawna czytam wszystko, co ukazuje się na Fanpagu Budzącej Się Szkoły. Czytam też komentarze. Te, których autorami są rodzice są czasami bardzo ostre, kategoryczne, myślę, że dla nas nauczycieli również krzywdzące. Dlatego postanowiłam opisać moją sytuację.

 

Uczę w wiejskiej szkole. Ideą Budzącej Się Szkoły jestem zafascynowana od wielu lat, od czasu, gdy wzięłam udział w konferencji. Od tamtego czasu zmieniam moje lekcje i wprowadzam kolejne zmiany. W zeszłym roku po wysłuchaniu rozmów pani Marzeny z dr Gabrielą Olszowską postanowiłam zredukować liczbę ocen i zastąpić jedynki oceną SJR (Spróbuj Jeszcze Raz). Przeczytałam stosowne rozdziały i paragrafy w ustawie o Systemie Oświaty i w Rozporządzeniu o Ocenianiu i Promowaniu i upewniłam się, że wszystko, co robię jest zgodne z prawem oświatowym.

 

Krótko potem zostałam wezwana do gabinetu i pani dyrektor poinformowała mnie, że muszę zmienić zasady oceniania, bo są niezgodne ze statutem szkoły. Wyjaśniłam, że są za to zgodne z Ustawą i Rozporządzeniem, a w odpowiedzi usłyszałam, że w szkole wszystkich nauczycieli obowiązuje Statut. To nie była miła rozmowa. Argumentowałam, że nowe zasady służą uczniom, że lepiej motywują do nauki, że wyniki moich uczniów są bardzo dobre, a atmosfera na lekcjach dużo lepsza.

 

-Może i tak – odpowiedziała pani dyrektor, ale to, co pani robi, nie służy to atmosferze panującej w szkole, bo przez panią inni nauczyciele wychodzą na surowych.

 

Dowiedziałam się, że moje zachowanie jest niekoleżeńskie i psuje relacje między nauczycielami. Podobno kilka osób się na mnie skarżyło. Najpierw myślałam, że to nieprawda, ale po kilku dniach zauważyłam, że niektóre koleżanki przestały się do mnie odzywać i odpowiadać na moje powitania.

 

Spróbujcie to sobie wyobrazić. Siedzę w pokoju nauczycielskim z dwiema innymi nauczycielkami, które traktują mnie jak powietrze, bo … przestałam uczniom wstawiać jedynki. I chyba nawet nie to jest dla nich najgorsze. Najgorsze jest to, że te dzieciaki bez jedynek, bez stresu, bez ciągłych klasówek i testów się uczą i, co gorsza, mają bardzo dobre wyniki. To chyba jest największym problemem.

 

Jakiś czas temu pani dyrektor przywitała mnie na korytarzu z uśmiechem i powiedziała:

 

-Nie zgadnie pani, co mi się dzisiaj śniło?

 

-Co? – zapytałam.

 

-To był piękny sen. Śniło mi się, że się pani zwolniła z naszej szkoły – zaśmiała się i poszła.

 

Drodzy rodzice, zanim zaczniecie krytykować nas nauczycieli, proszę zastanówcie się chwilę. To nie jest tak, że my nie chcemy wprowadzać nowych, bardziej przyjaznych zasad. Wielu z nas chce, ale to nie jest łatwe i często musimy za to płacić wysoką cenę. Piszę to nie tylko w swoim imieniu, ale również w imieniu moich koleżanek i kolegów z innych szkół, których historie też dużo mówią o naszym systemie edukacji. Gdyby ten system nie miał tylu obrońców, gdyby nie był dla nas dorosłych tak wygodny, to przecież już dawno mielibyśmy przyjazne szkoły, w których nauka byłaby dla uczniów przyjaznym doświadczeniem.”

 

Nauczycielka

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska

 



Zostaw odpowiedź