O tej tragedii pisałem w ostatnim felietonie. Dziś w „Dużym Formacie” można przeczytać materiał Aleksandry Szyłło pod tytułem „Mamo, jestem zerem” Oto jego początek:

 

Dominik Szymański, lat 14, uczeń klasy pierwszej gimnazjum w Bieżuniu, nie żyje. – Nauczony był, że ma być grzeczny. I taki był. Jak go wyzywali czy bili, to szedł do pani się poskarżyć. Więc dla innych chłopaków był kapusiem. Może to był mój błąd, że mówiłam, że dorośli mu pomogą. Może trzeba było go uczyć: oddaj. Nic już nie wiem – mówi matka.

 

Poniedziałek, Dominik pierwszy raz w życiu tak okłamał mamę. Powiedział, że idzie do szkoły, a nie poszedł. Przyznał się dopiero przy obiedzie. Anna, matka: – Mieliśmy tylko siebie, więc starałam się być dla syna matką, ojcem i przyjacielem. Jak kilka razy w podstawówce czy już w gimnazjum strasznie nie chciał iść, bo bał się klasówki, to mu pozwalałam. Siedział wtedy w domu i powtarzał lekcje. Szóstą klasę skończył przecież z czerwonym paskiem. W podstawówce wszystko mi mówił, jak go w klasie wyzywają, popychają. Jak coś z nauczycielami, to też. Już w podstawówce miał ciężko z chłopakami, chciałam go przenosić do równoległej klasy…

 

 

Cały artykuł TUTAJ

 

 
Zobacz także komentarze czytelników. Oto jeden z nich:

 

2014-piotr
Przeczytałem ten artykuł i myślę, że to powinien być temat przez parę miesięcy w naszej prowincjonalnej Polsce. Wstrzymywałem się z czytaniem, bo za mocno to przeżywam, bo całe życie będę w sobie nosił polską szkołę uformowaną przez tę „właściwą i sprawiedliwą, katechetyczną nienawiść”. Wszystko już wiedziałem o Dominiku (R.I.P.), ale tu w końcu wystąpił ksiądz (w końcu obudził się…), powiedzmy wystąpił w końcu mój kościół. Najpierw obniżył cenę za grzebanie ciała z 700 na 400! To się nazywa miłosierdzie Franciszka! Sezonowa obniżka cen! Potem jak tego klechę pytali o dwa słowa pocieszenie, współczucia, odbudowywania pokoju w duszach, to ta nieczułą bestia zakryła się za brakiem pozwolenia na wywiady. Gdy moi koledzy księża plotą w Polsce każdego dnia bez żadnego pozwolenia, co im ślina na język przyniesie, po śmierci człowieka odpowiadają, że nie mają pozwolenia. Bestie! Pyta go: Dominik był ministrantem… nie wiem, może był. Jak to możliwe, że mój kościół jest tak bestialski, bo ten ksiądz to nie jest wyjątek, to reguła. A potem jeszcze te wiadomości, że ksiądz właśnie bawi we Włoszech z bieżuńską katolicką „mafią”. Mam nadzieję, że to nie jest prawda. Gdzie był biskup, a może pastuch co nigdy nie poczuł zapachu owiec, jak zresztą wszyscy polscy biskupi, co w tych dniach nie mają czasu na „zdechłego pedała”.

 

Jestem człowiekiem głęboko wierzącym w dobrego Boga. Dlatego po tym artykule proszę o przebaczenie za mój nieludzki, bezduszny kościół, za jego bestialską obojętność, za to, że nie stoi po stroni człowieka, za to jak pogubił drogi zbawienia. Przepraszam, ża bezduszność biskupów i kleru. Przepraszam za mój nieczuły kościół, którym jestem coraz bardziej przerażony. Ten kościół zapomniał o człowieku, i ciało pogrzebał za jedyne 400 złotych… i wyjechał na wycieczkę do Włoch. Przepraszam, że mój kościół zatracił serce.

 

 

Źródło:www.wyborcza.pl/duzyformat/



Zostaw odpowiedź