Foto: Shutterstock.[www.dobrebadanie.pl]

 

 

W miniony wtorek, 10 listopada, na portalu Juniorowo zamieszczono artykuł Elżbiety Manthey, zatytułowany „Cyfrowe podwórko czyli dlaczego dzieci potrzebują gier komputerowych”. Uznaliśmy, że z powodu jego myśli przewodniej, która obala powszechne mity o szkodliwości gier komputerowych w ogóle, a w przypadku dzieci w szczególności, powinniśmy udostępnić ten tekst na stronie OE.

 

Jako że jest to tekst bardzo obszerny – zamieszczamy tylko jego pierwszą i końcową część, informując o tytułach pominiętych fragmentów:

 

Gry komputerowe i małolaty. To jedna z podstawowych trosk współczesnych rodziców. Zamiast wyjść na dwór pobiega z kolegami, dzieci sięgają po smartfona albo siadają przed komputerem. Specjaliści straszą krzywym kręgosłupem, ruiną wzroku, uzależnieniem. Włos się jeży na rodzicielskiej głowie i najchętniej zabronilibyśmy dzieciom tych minecraftów i fortnitów, prawda? To jednak nie jest dobry pomysł, a gry komputerowe to nie jest samo zło. Musimy spojrzeć na nie bardziej obiektywnie, przyjrzeć się im bez uprzedzeń i zweryfikować nasze obawy. Jeśli obok zagrożeń, poznamy też ich potencjał i wartość, będziemy mogli znacznie lepiej zarządzić tą częścią życia naszych dzieci, którą spędzają w wirtualnym świecie. Bo że w nim żyją – tego już raczej nie zmienimy.

 

Cyfrowe podwórko

 

Gry komputerowe są współczesnym podwórkiem i – chcemy czy nie – pełnią ważną rolę w świecie małolatów. I nie ma co wzdychać z sentymentem, jak to za „naszych czasów” bawiliśmy się na trzepaku. Trzepakowe dzieciństwo to nasze dzieciństwo, które przygotowywało nas do życia w analogowym świecie. Współczesne dzieci żyją w innej rzeczywistości i jako rodzice musimy za tym nadążyć. Dlatego zamiast marzyć o powrocie na trzepak, powinniśmy dowiedzieć się więcej o cyfrowym podwórku i umiejętnie nim zarządzić.

 

Jeśli przyjrzycie się bliżej grom komputerowym, zobaczycie, że one bardzo przypominają podwórkowe zabawy z naszego dzieciństwa. Na przykład Minecraft jest jak budowanie szałasów, baz i kryjówek oraz podchody. Popularna ostatnio gra Among Us to coś, co znamy jako zabawę pod nazwą Mafia. Mnóstwo gier polega na pokonywaniu toru przeszkód – jak na wypasionym placu zabaw, są też gry „wyścigowe” (my ścigaliśmy się np. grając w kapsle) oraz „strzelanki”, czyli odpowiednik naszych podwórkowych harców pod hasłem „czterej pancerni i pies”. Różnica polega na tym, że 30 lat temu we wszystkich zabawach uczestniczyliśmy osobiście, angażując w nie własne ciała i będąc w bezpośrednim fizycznym kontakcie z grupą rówieśników. Cyfrowe podwórko współczesnych gier komputerowych polega zaś na zaangażowaniu nieco innym – młody organizm siedzi w fotelu, aktywując przede wszystkim swój umysł, zmysł wzroku, słuchu oraz palce na kontrolerze lub klawiaturze. Nie przeczę, że dla kondycji fizycznej całego organizmu korzystanie z tego cyfrowego podwórka w nadmiarze to nie jest najlepsza opcja. Jednak gry komputerowe we współczesnym świecie są sposobem na zaspokojenie istotnych potrzeb małolatów. […]

 

W dalszych częściach autorka podjęła jeszcze takie tematy:

 

Do czego dzieci potrzebują gier?

Zabawa
Odpoczynek
Wyzwania na miarę możliwości

Rola dorosłych

 

 

A oto zakończenie tego artykułu:

 

Gry – dobre czy złe?

 

Do niedawna tak jak wielu rodziców uważałam, że gry to taki rozwojowy fast-food – może i przyjemne, ale mało odżywcze i wręcz szkodliwe dla młodych umysłów. Pandemia i izolacja sprawiły, że mogłam bliżej przyjrzeć się zarówno rzeczywistości gier, jak i sposobom, w jaki moje dzieci w nich uczestniczą. I muszę przyznać, że świat gier nie jest taki, jak sobie go wyobrażałam matczyną wyobraźnią. Zobaczyłam, jak niezwykle twórcza jest moja córka w konstruowaniu wirtualnych budowli w Minecrafcie, jak wspólne granie z kolegami rozwija w moim synu umiejętności pracy zespołowej, rozwiązywania problemów, kreatywnego myślenia, jak błyskawicznie rozwijają się u nich obojga umiejętności posługiwania się językiem angielskim.

 

Nie namawiam do tego, żeby puścić małolaty na żywioł, niech robią, co chcą. Nie twierdzę też, że cyfrowy świat jest absolutnie cudowny i możemy wpuścić do niego dzieci, niech się bawią, kiedy my będziemy zajmować się swoimi sprawami. Ani puszczanie ich samopas, ani zabranianie im dostępu do gier to nie są dobre rozwiązania. Cyfrowy świat stał się integralnym elementem współczesnego świata w ogóle. I tak jak w świecie rzeczywistym, tak i w tym wirtualnym dzieci potrzebują nas dorosłych i naszego mądrego przewodnictwa.

 

 

 

Cały artykuł „Cyfrowe podwórko czyli dlaczego dzieci potrzebują gier komputerowych”   –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.juniorowo.pl

 

 

Komentarz redakcji:

 

Tylko czy ma to skutkować naszym (dorosłych) przyzwoleniem na całkowitą rezygnację ze spontanicznej, nie zawsze kontrolowanej przez dorosłych, realnej aktywności dzieci w grupach rówieśniczych na tychże „podwórkach”? 

 

MY JESTEŚMY PRZECIW TAKIEJ REZYGNACJI !

 



Jedna odpowiedź to “Gry komputerowe są dla dzisiejszych dzieci tym, czym kiedyś było podwórko”

  1. Elżbieta Manthey napisał:



    Czy ma to skutkować naszym przyzwoleniem na całkowitą rezygnację ze spontanicznej, realnej aktywności dzieci w grupach rówieśniczych na realnych podwórkach? Absolutnie nie! Dlatego w moim artykule wymieniam wśród zadań dorosłych zadbanie o równowagę pomiędzy podwórkiem cyfrowym a uczestnictwem dzieci w świecie realnym. Uważam, że powinniśmy odejść od postrzegania świata cyfrowego jako czegoś co „zabiera” dzieciom możliwość rozwijającej spontanicznej zabawy, a raczej powinniśmy iść w kierunku postrzegania go jako dodatkowej przestrzeni zabawy. Oprócz, nie zamiast. Nasze zadanie to dać dzieciom czas i odpowiednią swobodę na korzystanie z obu i zadbać o bezpieczeństwo w jednym i drugim świecie.

Zostaw odpowiedź