Foto:Shutterstock[www.opole.wyborcza.pl]

 

W czwartek 3 grudnia portal „Juniorowo” zamieścił artykuł Elżbiety Manthey o „inspirującym” tytule: „Uczniowie ściągają podczas zdalnych lekcji? I bardzo dobrze!”. Polecając jego lekturę „u źródła”, czyli w oryginalnej postaci – zamieszczamy jedynie kilka jego fragmentów – dla zachęty:

 

66% uczniów jednego z łódzkich liceów przyznaje, że ściąga podczas zdalnych lekcji. Okazuje się to tak ważnym faktem, że mówi na ten temat ogólnopolska telewizja. I to jest bardzo dobra wiadomość. Dobra, że ściągają i dobra, że media o tym mówią.

 

Ściąganie przyzwyczailiśmy się kojarzyć z czymś złym – z nieuczciwością, cwaniactwem, brakiem wiedzy. Myślę, że czas zrewidować te przekonania. Bo czym jest ściąganie, jeśli spojrzymy na nie bez świętego oburzenia? To sięganie do różnych dostępnych, czasami wcześniej przygotowanych, źródeł wiedzy i wykorzystywanie zawartych tam informacji w określonym celu. Czyż nie tego powinniśmy uczyć dzieci w dzisiejszych czasach? Sięgania do źródeł, weryfikacji i przetwarzania informacji, zamiast ich zapamiętywania i odtwarzania? […]

 

Ściąganie jest przykładem takich umiejętności, które w dzisiejszym świecie są potrzebne dużo bardziej niż zakuwanie i odtwarzanie wiedzy na klasówkach. Poza tym ściąganie to wcale nie jest taka łatwizna. Żeby z sensem ściągać, uczeń musi najpierw zrozumieć, jakiej wiedzy, jakich danych potrzebuje, potem przygotować sobie ściągę – zrobić notatkę w sposób dla siebie zrozumiały i przejrzysty, albo znaleźć gotowe źródła, do których będzie mógł sięgnąć, zweryfikować ich wiarygodność i wybrać te, które są dla niego zrozumiałe. To jest poszukiwanie, ocena i przetwarzanie informacji.[…]

 

Czyż nie tego powinniśmy uczyć dzieci w dzisiejszych czasach? [,…]

 

Że ściąganie jest nieuczciwe? Tylko jeśli budujemy taki kontekst, który nadaje ściąganiu takie znaczenie. Moim zdaniem to raczej absurdalne, że w edukacji umiejętność zdobywania, weryfikowania, przetwarzania i wykorzystywania informacji jest uznawana za godną nagany

 

Czy edukacja ma służyć zdaniu egzaminów, czy jak najlepszemu rozwojowi młodych ludzi i przygotowaniu ich do wyzwań dorosłego życia we współczesnym świecie? Jaki jest cel edukacji? Jaka byłaby edukacja, gdyby nie było egzaminów, albo gdyby wyglądały inaczej? Bo dlaczego by nie zmienić formy egzaminów? Dlaczego do sal egzaminacyjnych nie wstawić komputerów i półek z książkami, żeby uczniowie mogli z nich korzystać? […]

 

Oczywiście dopuszczenie ściągania nie jest sposobem na zreformowanie edukacji. Żeby edukacja dorosła do XXI wieku nie wystarczy powiedzieć uczniom „ok, od teraz możecie legalnie ściągać”. Tę falę ściągania w czasie zdalnej edukacji powinniśmy potraktować jak cenną wskazówkę i prowokację do przemyślenia sensu i metod nauczania. Młodzi ludzie często bardzo wyraźnie pokazują nam i podpowiadają, jak zmienić szkołę, co nie działa i w jakim kierunku powinny iść zmiany. Powinniśmy wreszcie przestać ich lekceważyć i zamiast się oburzać, zacząć z uwagą słuchać.

 

 

Cały artykuł „Uczniowie ściągają podczas zdalnych lekcji? I bardzo dobrze!” TUTAJ

 

 

Źródło: www.juniorowo.pl

 



Zostaw odpowiedź